Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Poznaje dwóch pierwszych. TO ziomy Lily. Johnsona nie poznaje. Ale Brzęczyk... - Admirale... pan i pana ludzie dobrze się spisaliście - powiedziałem podchodząc do nich.
  2. - Ja sobie długo pospałem... będąc martwym. Nawet nie było, żadnej poważnej tragedii - powiedziałem do niej z uśmiechem. Potem idę do tych co ją znaleźli. Kto to?
  3. - Lucy... - powiedziałem z uśmiechem i obejmuje ją... ja pierdole, ale wali. Kurwa... muszę ją szybko odnowić... JA PIERDOLE ALE WALI KAPCIEM! - Cieszę się, że cię widzę.
  4. Więc wsiadam i lecimy... szykujemy się na Atak wroga, albo Dronów Konstruktora. Podlatujemy i lądujemy koło miejsca które podali, po chwili wypuszczam żołnierzy, i ukradkiem sprawdzam czy tam Lucy... naprawdę jest.
  5. - Wypytajcie gdzie są, i ilu ich jest. Musimy wiedzieć, jak duży mamy wziąść transporter - powiedziałem i oczekuje na informacje. Potem postępuje według nich i biorąc żołnierzy, lecimy na wskazany NavPoint.
  6. - Mamy sygnał SOS... skierujcie kurs na tą planetę. Przygotujcie transporter... potrzeba ich ewakuować.
  7. Ruszam ręką by wywołać okienko, a potem naciskam je by odsłuchać sygnału SOS. No... zobaczymy co się stanie i kto nadaje.
  8. Tak. Startujemy i lecimy do najbliższej koloni. Arcturus Prime. Rzekomo po drodze była trasa statku w którym była Lucy... heh... no nic, lecimy.
  9. Więc idziemy na mostek i oglądamy start. No... będzie się działo. Siedzę na mostku (bo muszę) i kontroluje wszystko i wszystkich. Trzeba będzie się przygotować też psychicznie... nie wiem jak jest na tych koloniach.
  10. Więc pakuje się. To trochę potrwa. Dzwonie czy Ali i Deli lecą z nami. Wiem, że na 100% musimy lecieć ja i Twi. Po przygotowaniu, idziemy do KosmoPortu, bez/z Deli i Alim.
  11. Heh... jem spokojnie. Następnie idziemy spać. No... za parę miesięcy lot statkiem po koloniach. Ciekawe jak będzie to wyglądać... tropikalna kolonia z kobietami w biki... nie... mam żonę/y
  12. - Dobra... pora spania. Jutro pomogę ci z przenoszeniami. Zobaczysz, będzie dobrze - powiedziałem i niosę ją na kolacje którą Twi powinna robić.
  13. - Więc najlepiej byłoby wybrać dom naprzeciwko. Nie wyrzucam cię, tylko chce byś była też blisko Aliego. Jest dobrym człowiekiem i pasuje do ciebie. Nigdy nie widziałem by komukolwiek zależało na tobie bardziej niż jemu. Przecież będziesz mnie mogła odwiedzać, to tylko parę kroków.
  14. Jest dorosła. - Jak daleko... mieszka parę dzielnic stąd. Albo możecie tu się wprowadzić, albo znaleźć dom nieopodal. Dom naprzeciwko jest wolny, mogę zapłacić i będziesz miała prywatne gniazdko z Alim.
  15. Więc idziemy oglądać film. Po filmie... ważna kwestia. - Może skoro jesteś z Alim... może do niego się przeniesiesz, by być z nim blisko?
  16. - Wiesz... nigdy cię nie zostawię. Może ciała nie będzie niekiedy, ale zawsze będę przy tobie w twoim serduszku. Kocham cię, i nic tego nie zmieni.
  17. - Nie przejmuj się. Nic się nie stało - powiedziałem wyciągając ją z wody. Wycieram ją i wychodzimy z łazienki. - Więc... cieszysz się, że będziesz znów z Alim?
  18. - Spokojnie... to nic. Kiedy cię leczyliśmy wyleciało trochę i osiadło na twojej sierści. Jesteś cała pokryta, więc muszę cię wymyć dokładnie - powiedziałem i dokładnie ją czyszczę.
  19. - Mówię. Nie chowam urazy. Co nie znaczy, że mnie zabolało. Tak czy siak, co było minęło - powiedziałem, podnosząc ją i do łazienki by się wykąpała.
  20. - Nie chowam urazy, Skarbie. Chodź, pójdę cię wykąpać... no chyba, że chcesz sama się wykąpać - powiedziałem patrząc na nią z uśmiechem.
  21. Siadam na łóżku. - Deli, chodź do mnie - powiedziałem... następnie klepie miejsce koło siebie by usiadała. Jak nie da rady, to pomagam jej w tym.
  22. Więc powoli tam idę. Jak dojdę otwieram drzwi i zaczynam jej szukać wzrokiem - Deli? - rzekłem rozglądając się po pokoju.
  23. Westchnąłem ponownie. Następnie teleportuje się z obecnymi taj do domu. Jeśli tam będzie, to załatwimy to szybko...
  24. Westchnąłem. - A co jeśli to wciąż działa, i jak tam wejdę to tylko bardziej pęknie mi serce? - powiedziałem powoli wstając. Nie chce by znów na mnie krzyczała.
  25. - Teraz już wiem... czemu nie masz przyjaciół - powiedziałem i wciąż siedziałem skulony na kamieniu. Teraz już nie ma powodu by czekać na co kolwiek.
×
×
  • Utwórz nowe...