-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Dobrze... w takim wypadku, możemy cię zatrudnić na kucharkę... nauczysz się reszty przepisów. Płaca 4000 kredytów, lecz w walucie equestri będzie to 2400 bitów.
-
- Przykro mi to słyszeć. Czyli jest pani cukierniczką z wykształcenia. Świetnie. Myślałem ostatnio o możliwości urozmaicenia mojej sieci lokali gastronomicznych, a Babeczki mogą się sprawdzić. Potrafi pani coś jeszcze, poza tym?
-
- Oczywiście, panno Heart. Za 3 dni otwieramy, więc poszukujemy dobrego personelu. Co pani potrafi? - spytałem przyjmując pozę, szefa który szuka kogoś... jednocześnie biorę i czytam jej CV jak ma.
-
Uśmiecham się... nareszcie - Witam, proszę usiąść - powiedziałem wskazując krzesło na przeciwko mnie i Lucy. - Jak się nazywasz?
-
Więc idę do restauracji w Canterlocie... i wywieszam karteczkę, Wkrótce otwarcie... potrzebny personel. Biorę Lucy jeśli ma czas i czekamy na pierwszego kandydata/kandydatkę.
-
Przepraszam, że martwię się o osobę którą kocham. Wracam do domu i zajmuje się rodziną... skoro ktoś mnie nakłania do tego...
-
No to siedzę i czekam... aż mnie wpuszczą... nie dam za wygraną, chociaż jak się czuje... wtedy pójdę... do Faruka poinformować go o tej wyspie.
-
Więc idę do kuchni i zaczynam jeść śniadanie... potem ubieram się i idę do szpitala do Twi w odwiedziny o takiej porze... w której powinna już nie spać. U innych żon też tak robiłem.
-
Więc ja się kładę koło Rarity i Luny. Jeśli też idą spać. Następnie zasypiam... mam nadzieje, że nie będzie problemu z nogą Twi... będę się czuł winny.
-
Więc ąę do Lamarra i się nim zajmuje, mam nadzieje, że Spike nie miał z tym słodziakiem problemu... problem miałby z Barnaclem.
-
Wait What? Jak amputacja, to ja amputuje im środki... a na serio, to nie chce by coś odcinali mojej kochanej Twi... aż tak poważna chyba nie jest złamanie... wracam do domu przerażony.
-
Więc siedzę przy Twi, do czasu aż się obudzi... albo mnie wypierdolą z szpitala. Tak czy siak czekam na to co się stanie...
-
- Więc proszę Lunę i Milly by zaopiekowali się "padniętymi programami", kiedy ja zaniosę Twi do pobliskiego szpitala. Muszą ją tam zbadać I ŻEBY NIE POWIADOMILI RODZICÓW. jak się dowiedzą to znów "Ty morderco, czemu na to pozwoliłeś" albo "Ty gwałcicielu, zgwałciłeś ją a potem pobiłeś"
-
Przecież ja ją wspomogę... nie wykorzystuje... znaczy, nie wysługuje się nią we wszystkich. My dwoje... ewentualnie Lily lub/i Deli mogą pomóc.
-
Jej rodzice wrzucą mnie do rozrzażonej lawy. Ale... mojżesz... - Co my robimy... przecież mogę nas z Pomocą Lucy wydostać przy pomocy Teleportacji - powiedziałem. Jestem idiotą.
-
Kładę się koło Rarity... mam nadzieje, że jutro wszystko już będzie ok i nie natkniemy się na sporo Dzikusów... Jutro idziemy spowrotem do Federacji...
-
- A... to wyjaśnia czemu nie chcesz nosić... - powiedziałem... więc... zachowuje strój... na wszelki wypadek. Następnie idziemy z Deli jeść.
-
- No weź... chciałem być miły - powiedziałem wchodząc za nią. Sprawdzam czy jest coś do jedzenia... głodny jestem, że mógłbym zjeść konia z kopyta... mimo iż nie jestem Kucem już... wciąż nie odpowiednie.
-
Więc wracam i sprawdzam co z nimi. Upewniam się też, że nikt nas nie śledzi... w drodze mówię... - Wiesz... nawet ci uroczo w tm stroju... - powiedziałem w drodze.
-
Więc staje i zaczynam tulić Deli... - Wybacz, że to się tak potoczyło... - powiedziałem tuląc ją. Naprawdę się bałem... nie chcę jej znów tracić.
-
Muszę go zmienić... nie będę przecież tak trzymał własnej córki. Po prostu... mam ją przytuloną do siebie, tak by wpatrywała się w przestrzeń za mną - Informuj jak już nikogo nie będzie - powiedziałem do niej.
-
Szybko zabijam ich, i chwytam Deli, następnie zaczynam uciekać z nią... najszybciej jak mogę by stwór nas nie doścignął... nie dam im mojej córki...
-
Oni... ją chcą zmienić? Nie pozwolę zmienić, mojej unikatowej córeczki... jak jest ich tam trzech to wychodzę naprzeciw im... - Zostawcie... moją córkę...
-
Wchodzę tam, przygotowując FireBalla... jeśli mogę. Następnie szukam Deli. (FireBall oświetli mi drogę, i mam broń na dystans)
-
Staram się wyczuć gdzie jest Deli... muszę ją znaleźć. Jak jej nie wyczuje... nie... wyczuje. Muszę Wyczuć... inaczej... nie daruje sobie tego... szukam jej "Sygnału"