Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. - Pasuje - powiedziałem z uśmiechem i następnie wracamy do domu, jeśli już można. Ciesze się, że Lucy jest szczęśliwa. Po powrocie sprawdzam, czy Lily wciąż śpi.
  2. - Taka podobna do mamusi - powiedziałem z uśmiechem. Po chwili oddaje Lucy, klaczkę a potem się pytam. - Jak ją nazwiemy? - spytałem się...
  3. - Prawię zgadłem - powiedziałem do niej z uśmiechem. Następnie biorę dziecko na ręce i spoglądam na nie z bliska... Lucy do jutra powinna odzyskać dawną sprawność.
  4. Więc wchodzę powoli do środka... następnie patrzę na tą niespodziankę Lucy... Róż na Sto Procent... stawiam, że większości jest róż. Więc podchodząc sprawdzam jak wygląda córka.
  5. Więc wstaję i szybko się ubieram... pierdolić jedzenie... wsiadam do auta, kto chce, ten moze jechać. Następnie z piskiem opon jadę do szpitala.
  6. Coś tak podejrzewałem... Zaczyna się robić druga Delicate. Im bliżej córek tym lepiej, nawet Bolta i Beka bym tu wpóścił. Więc obejmując wszystkie 3 klacze na mym łóżku... zasypiam.
  7. Patrze na nią z uśmiechem i następie czytam jej bajkę na dobranoc... po wszystkim kładę ją na łóżku koło mnie i Twi, i... nie zasypiam. Mam teorie. Czekam aż ktoś niespodziewany wejdzie do sypialni.
  8. Obejmuje je. Lily coś ostatnio za bardzo się łasi... pewnie premiera nowej gry, a ona nie ma kasy... bardzo do niej podobne... tak czy siak, już czas. - Dobra... macie pół godziny na przygotowanie się do snu i pójście do łóżek...
  9. - Deli czekaj... - powiedziałem niemal natychmiast. - To nie było na ciebie. Dostałem skargi od Nauczycieli, że Lily pobiła pewnego ogiera, za to, że cię tak nazwał - znów spoglądam na Lily - Pochwalam to, że starasz się bronić siostrę, ale musisz postarać się rozwiązywać konflikty nie tylko za pomocą kopyt, ale też za pomocą słów... wież mi. Każdego można obejść.
  10. W końcu tym razem Bolt robi kolacje. Po zjedzeniu jej biorę Lily na słówko, na spacer po ogrodzie, bo jest jeszcze czas. - Słuchaj... słyszałem o tej ostatniej bójce... wytłumaczysz mi całą sprawę?
  11. Więc idę do domu i daje raport Twilight która pewnie od mojego wyjścia siedzi na schodach i czeka na mój powrót głaskając z uczuciem węża. Przechodzę przez portal i daje raport Twi... głównie o przezywaniu owocami innych uczniów przez Fire'a i tej bójce Lily w obronie Deli.
  12. Aha... więc pytam się nauczycielki czy ma jakieś zastrzeżenia do dwójki najmłodszych uczniów z mojej rodzinki. Następnie jeśli ma coś do powiedzenia... to czekam, aż jakiś nauczyciel zaprosi mnie na rozmowę.
  13. Znając życie... wychowawczyni będzie chciała pogadać trochę ze mną na temat Lily, zgadłem? Jak tak, to zostaje, jak nie to idę już jeśli już nic niema, na wywiadówkę młodszych.
  14. Więc podchodzę do nauczycielki i biorę cenzurki swoich brzdąców... następnie sprawdzam i je porównuje, z czego mają zagrożenia, a z czego przejdą na bank...
  15. Lily - Mordor, Bolt - Kuchni i jedzenie, Deli - Czas ze mną... więc szukam podobnych do ich stylu, obrazki. Ciekawe czy siedzą razem czy osobno... tak czy siak, szukam ich obrazków.
  16. Jak to brzmi... żona wygania męża do piwnicy... tak czy siak idę do szkoły dzieciaków jak naszybciej jak mogę i staram się nie spóźnić na wywiadówkę... bo mnie Twi poszczuje wężem...
  17. Nom... więc robię obiad i obserwuję cały czas Lily... dziwnie się ostatnio zachowuje... po zjedzeniu obiadu, szykuje się do wyjścia na wywiadówkę.
  18. - Ciesze się, że wszystko wychodzi na dobre... jeśli zdacie, to jedziemy na wakacje... - powiedziałem z uśmiechem. Wspólne rodzinne wakacje, tego nie było...
  19. Więc podaje i najszybciej jak to możliwe wychodzę z pomieszczenia... następnie czekam na dzieciaki jak wrócą ze szkoły... mam nadzieje, że z dobrymi wieściami.
  20. No właśnie... więc spędzam czas z Lucy a potem żegnam ją i wracam do domu by dać pikusiowi jeść... zobaczymy jak mnie dziś potraktuje...
  21. - Mam nadzieje, że cię dobrze tutaj traktują - spytałem się, siadając koło niej... ciesze się, że Lucy spełniła swoje marzenie o dziecku... a jutro także marzenie o ojcu... ojczymie... czy jak to będzie nazywać...
  22. - Z twojego kolorku sierści, wnioskuje, że dobrze się czujesz... - powiedziałem i ją pocałowałem by po chwili odsunąć się trochę, jak by inne też by chciały się z nią przywitać.
  23. Więc pukając wchodzę do środka - Cześć, Lucy - powiedziałem z uśmiechem spoglądając na nią. Już niebawem, pewnie dobierze moment taki by wkurzyć doktorów... moja kochana klaczo-włócznio-bogini.
  24. Naprawdę święto... więc ja idę do Lucy... po przygotowaniu, wychodzę z domu biorąc żony jak chcą i idziemy w odwiedziny do Lucy... mam nadzieje, że może gadać.
  25. Modliłem się o to wczoraj... przed wczoraj... i jeszcze tydzień wstecz. Więc pakuje drugie śniadanie dzieciakom i daje im każdego żegnając i mówiąc powodzenia i by Deli się dowiedziała czy ma wszystko zdane...
×
×
  • Utwórz nowe...