Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Wysyłam SOS... DO WSZYSTKICH KLACZY-ŻON W ZASIĘGU! "S.O.S! MATKA DUSI... JESTEM DZIECKIEM... ZNOWU. POWTARZAM: S.O.S! MATKA DUSI... JESTEM DZIECKIEM... ZNOWU" Staram się zaczerpnąć powietrza.
  2. - Mamo... dusisz... mnie... powietrza... brak - robię się biały z powodu braku tlenu. DZIĘKUJE KURWA! TERAZ JAK SIĘ BĘDĘ PŁAKAĆ JAK DZIECKO, TO STANĘ SIĘ DZIECKIEM! KURWA ZAJEBIŚCIE! CO JESZCZE?! JEDNA Z MOICH ŻON OKAŻE SIĘ PÓŁ WĘŻEM.
  3. - D... dobrze - mówię i idę załamany po Delicate, wciąż mam wrażenie, że pójdzie coś nie tak... matko, zachowuje się jak dzie...cko... o nie.
  4. Wciąż ściskam jej kopyto w nadziei, że nie uda mi się tego zobaczyć. Chowam po prostu oczy pod futrem matki. Nie chce.. na to patrzeć, i znów parę łez się wypadło.
  5. Spoglądam na nią z... łzami. - Mam nadzieje... - powiedziałem po czym ocieram się z łez. Spoglądam na nią... staram się teraz nie myśleć o tym. - A co do tego co się stało między tobą a mną... kiedy mnie przyłapałaś jako dziecko...
  6. Odruchowo wtulam się w matkę. Tak by mnie Deli nie zobaczyła... to dla mnie za dużo... nie chce patrzeć, bo to dla mnie straszne... ona się boi. Nie chce by się bała.
  7. Przesyłam wiadomość jej "To lekarstwo... oni cię leczą, leż spokojnie. Zrób to dla mnie" wysłałem jej i uśmiechnąłem się do niej. To wszystko wygląda jak rytuał przyzwania demona.
  8. - Co się właśnie dzieje... leczą ją? - spytałem się zatroskany. Mam nadzieje, że będzie dobrze... nie mam ochoty co jakiś czas ładować mojej córki... ale nie... mi to obojętne, ważne by żyła.
  9. Eeee... - Okey... uznajmy to za normalne. I on tak do końca życia będzie tak nas nazywać? W końcu Lily nie wytrzyma i jej Strona naprawdę nabierze znaczenia w Relacjach Lily-Fire.
  10. - Nie... przy mnie, nazywał ich po imieniu. Nawet mogę ci pokazać - powiedziałem wyciągając kopyto gotowy do transferu wspomnienia. ON TYLKO NA MNIE NIE MÓWIŁ PO IMIENIU! NA INNYCH O PO IMIENIU GADAŁ!
  11. - Spokojnie córeczko... będzie dobrze. Wytrzymaj dla mnie - powiedziałem z uśmiechem i spoglądam na matkę. - To czemu do jasnej Matki Księżyca, mówi na mnie Pomarańcza?
  12. - Do śmierci, bez konkurecynie Lily... czasem się jej boje przez sam charakter. Do Życia... bardziej Fire Pasuje. A do Pomiędzy... Delicate... - powiedziałem spoglądając na nią.
  13. - Więc... ona trzyma jednocześnie z obiema stronami ale nie należy do nich... eee... mózg mnie boli, tak samo jak wtedy kiedy tłumaczyłaś ojcu działanie komuny.
  14. Pomyślmy... - Pomiędzy... co to oznacza? - spytałem się patrząc zdenerwowany na matkę. Mam złe przeczucia co do tego... i o dziwo też i dobre. Przeczucia się podzieliły... nie wiem co się stanie.
  15. Spoglądam przerażony na matkę. - Co to znaczy? - spytałem się załamany. Nie... mam złe przeczucia... naprawdę mam złe przeczucia...
  16. Wspieram ją do czasu jak już skończą. Jak każą mi się odsunąć to z bólem to robię i staję koło matki. Naprawdę... boje się na to patrzeć... będzie to bolało Deli.
  17. Więc jedynie co robię to uspokajam ją - Spokojnie... oni wiedzą co robić - rzekłem do niej głaszcząc ją po grzywie. Czekam na to co się wydarzy.
  18. Więc przyglądam się ich pracy, i jeśli mogę, to im jakoś pomagam. Od Afry można było by zdobyć dobry specyfik... tylko straszny jest sposób w jaki go tworzy... tak czy siak, czekam na to co się stanie.
  19. Więc chodzi bym położył tam Deli. Więc kładę ją na stolę i czekam na matkę. Modlę by się udało... bardzo proszę...
  20. - Wow... - tylko tyle miałem do opisania na temat tego miejsca. Tak czy siak idę dalej za matką... to oni mieli tutaj coś takiego... nie wiedziałem...
  21. A tata pewnie wkurwiony, że mu przerwałem. Tak czy siak idę niespokojnie z córką na grzbiecie i staram się nadążyć za matką. Muszę sprawdzić czy jest lekarstwo.
  22. Przytulam ją - Więc co zrobić? - spytałem się zrozpaczony. Nie mogę pozwolić by mojej córeczce się coś stało... nie chce by taka była. Nie chcę by się tak męczyła. Czekam na odpowiedź matki.
  23. - Czyli... umrze? - spytałem się z przerażeniem. A to oznacza, że... tata też wkrótce odejdzie, jeśli to prawda. Matko... jednak ta maszyna nie jest przełomowa.
  24. Czekam na to z niepokojem - I co się dzieje Deli? Wiesz co? - spytałem się na skraju załamania które jest podwojone tym, że zobaczyłem moich rodziców podczas TEGO zdarzenia.
  25. Cały biały jestem... zobaczyć TO to nie jest grzech... ale jak robią TO właśni Rodzice... to już jest trauma. - Deli jest poważnie chora... leki nie działają, a maszyny w Lost Hills nie wykrywają nic... pomyślałem, że może tobie się uda dowiedzieć.
×
×
  • Utwórz nowe...