Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Biorę dzieciaka i patrze na niego... patrzę na niego z dumą. Dobrze, że chociaż jego nie pobili... wtedy to by już tutaj Celestia była by główną Antagonistką. - Czy ktoś jeszcze cię wspiera, Kochanie? - spytałem się Twilight...
  2. Podchodzę do Twi i ją całuje... - Uśmiech do góry... już niedługo będzie wszystko jak dawniej. Obiecuje ci to - powiedziałem. Po pocałunku, przytulam ją...
  3. Tule ją. - Nie chciałem by to tak wyszło... naprawdę. Twilight, nie smuć się. Jeśli mój plan wypali, to już niedługo znów będziemy razem... i nareszcie twój ojciec mnie zaakceptuje... poradzicie sobie? Jak by były problemy, to was wesprze...
  4. - Wytłumaczę ci coś... jestem poszukiwany, przez moją głupią niewyleczalną chorobę. Ale nie przejmuj się, przecież będę wpadał jak teraz, czyli w postaci tej klaczy... Celestia wie, że nie lubiłem być klaczą, więc się nie skapnie. Mam plan jak to wszystko naprawić... lecz będę musiał na jakiś czas pójść w cień... zniknąć.
  5. Przez chwilę daje się im tulić... - Dobra, wystarczy. Mam wam coś do zakomunikowania - powiedziałem po czym idę do salonu z dzieciakami. Siadam na fotelu i spoglądam na Twi. - Przeczytałaś list, i rozumiesz czemu podpisałem ten papier?
  6. Odwzajemniam obydwoma. - Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę na wasz widok - powiedziałem po czym zawołałem dzieciaki, by się też mogły przywitać.
  7. Wchodzę drzwi i zamykam je. Kiedy wejdzie Twilight podchodzę do ukrytego komputera w ścianie i włączam Polę Maskujące Magii, by wyglądało na to, że wszystko jest po staremu. Odetchnąłem z ulgą. - Mamy 40 minut - powiedziałem pojawiając się spowrotem.
  8. - Przyjaciółką Pani Twilight. Mogę wejść? - spytałem się. Modlę się by mnie wpuściła, muszę się z rodzinką... byłą rodzinką spotkać. Nie ważne jak bardzo jestem poszukiwany.
  9. Więc przenoszę się koło mojego domu, tak by mnie nikt nie zobaczył. Następnie pukam w drzwi, mając nadzieje, że otworzy je Twi.
  10. - Zmieniłaś się... i nie za bardzo mi się to podoba - powiedziałem po czym się przenoszę do Ponyville. Sprawdzam gdzie jest Twilight i MODLĘ SIĘ BY NIE BYŁA Z CAPO
  11. Więc ją wtajemniczam w tą umowę... i jak się dowie już o nagrodzię której nie dane będzie mi dokończyć, zmieni mnie w tą postać.
  12. Też nie jestem wyraźnie zadowolony... więc się muszę zgodzić. Tak więc spoglądam na mamę i mówię... - Żeby się nie narazić siebie i Twi, będę musiał ją odwiedzać raz w miesiącu, inaczej wykryją moją magie... inaczej się nie da...
  13. - Do zmiany potrzebuje Lucy, ale ona się chyba nie zgodzi gdy pozna cel i będzie chciała... coś w zamian - powiedziałem przerażony. Zajebiście... za każde zaklęcie, mam się przespać z Lucy... z Retoryką Lucy nie wygrasz...
  14. - Ale zdajesz sobie sprawę... że jak tam się pojawię, to wrócą tam ci strażnicy? No chyba, że użyje kamuflażu ciała to wtedy będę mógł, ale nie znam konsekwencji tego zaklęcia. Poza tym wtedy będziesz musiała przypilnować Lucy... bo kto wie, co wtedy walnie przy Twiligh - powiedziałem szykując zaklęcie do zmiany postaci w Brązową klacz jednorożca o złocistej kręconej grzywie.
  15. Wyskoczyła mi żyłka na czole... - A Celestia nic nie zrobiła w takim wypadku, "Przesłuchania" jej najlepszej uczennicy. Dlatego straciłem sens w ich rząd... i dlatego odkryłem kilka miesięcy temu, spisek Gryfów, mający stworzyć państwo Gryfio-Kuce z DOMINACJĄ GRYFÓW. Mają później się rzucić na Federacje, Zebrice i twój naród... dlatego robię pewien projekt... który zapewni nam przewagę...
  16. - Tutaj nas nie znajdą. TO miejsce jest bronione przez najlepsze technologie i połączoną magię Moja i Lucy. Zmyłka była taka, że uciekłem na Ziemię, i powinni ją wkrótce odkryć.
  17. - ... Do północy by zrezygnowała. Potem by zrobiła to w O WIELE GORSZEJ SCENERII. Wierz mi... bodajże ja ją poznałem najlepiej. Mi ufa najbardziej... wiem co robię. Poza tym, co w Equestrii...
  18. - Najwidoczniej nie znasz Lucy... jak bym tego nie zrobił, zrobiła by to w nocy... w O WIELE GORSZEJ POZYCJI! Ona jest silna, mądrzejsza i zwinniejsza ode mnie. Przegrałbym zanim cokolwiek bym zrobił. Wolałem to już mieć za sobą... poza tym, zasłużyła sobie, gdyż... z tego co mówiła, nikt nie okazał jej tyle troski i zadbania co ja... a wcześniej była u ojca, więc wiesz co przeżyła...
  19. Westchnąłem... - Chodźmy do sąsiedniego pomieszczenia - powiedziałem do matki i idę do sąsiedniego pomieszczenia. Następnie czekam na kazanie.
  20. Nosz kurwa nie... Jak to oglądała to ja się powieszę. Wstaję i idę szukać mamy... kurwa, zero prywatności. Jak ten motyl tu jest, to i mama będzie.
  21. Nikt by nie przypuszczał... ale czekaj... ja zdra... w sumie, rozwiedliśmy się, więc formalnie to nie zdrada. Więc wyślizguje się delikatnie z jej uścisku, i idę pracować nad RADE'm. Powinien szybko powstać.
  22. No... to nie mam wyboru. Nie chce wkurzonej Lucy... bo wtedy nie jest za miło... więc nie mając wyboru... zgadzam się. Kurwa, im szybciej to załatwię tym lepiej.
  23. - Czy ty chcesz... ekhem? - spytałem się lekko przerażony. Jeśli tak... to nie będę miał wyboru zbytniego. Smutna Lucy... to nie najlepsza Lucy. Wiem to od ponad 2 miesięcy...
  24. - Więc... co robimy? - powiedziałem. PREFERUJE ROZPOCZĘCIE PRAC NAD TYMI ROBOTAMI!
  25. Jak na razie to jest tylko jedna droga... ale jak się wyrwie to ona mnie znów złapie. I ściśnie mocniej... ona nie da tak łatwo za wygraną, ona już taka kurwa jest...
×
×
  • Utwórz nowe...