-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Biorę Wina i nalewam Twi i sobie... po nalaniu, unoszę Kieliszek i patrzę na Twi. - No... nasze trzecie takie spotkanie. Dzieciaki są u AJ, a my sami... i znając życie Capo próbuje się tu dostać - powiedziałem z uśmiechem wspominając jego dwie wpadki... ciekawe kto by mu dzisiaj towarzyszył.
-
Jak co on mi powie... nie zrobiłby mi takiej niespodzianki, gdyż chyba wie ile to dla mnie znaczy. Odsuwam krzesło, by Twilight mogła usiąść, i je dosuwam jak usiądzie. Potem siadam na swoim miejscu.
-
- Pewnie wiesz co dzisiaj za dzień... więc zapraszam panią - powiedziałem i zaprowadziłem ja na taras gdzie było gotowe już wszystko... oczywiście, Capo będzie się gapił, ale teraz jak co mamy osłonę domu.
-
Jak jedzenie będzie gotowe to gaszę światło i cierpliwie czekam na to by wróciła Twilight. Staje tak, żeby przy wejściu nie zauważyła mnie. Niech Lucek sprawdzi jak daleko jest od domu.
-
Więc szykuje wszystko na ten wieczór. Potrawami zajmę się na samym końcu. Po przygotowaniu mebli na tarasie, idę do Jubliera gdyż wciąż pewnie mają ten naszyjnik dla Twi.
-
Tym co planowaliśmy... czyli wysyłamy dzieciaki do AJ, a ja szykuje wszystko na randkę rocznicową. Oczywiście proponuje Twi, by dzieci wysłać na biwak z AJ by odetchnęły od koszmarów.
-
Skoro zemdleli to mówię swój plan Twilight. Jeśli połączymy moc Twi i moją w włóczni, to uda nam się wyśledzić sygnał gdzie najprawdopodobniej znajduje się ten który powoduje u nas koszmary.
-
No... mniam. Więc po ugotowaniu rozdaję rodzincę i mnie po sprawiedliwych porcjach i rozpoczynamy zajadanie się nimi. No cóż, trzeba będzie wymyślić co zrobić.
-
Nie ciekawie, naprawdę. Trzeba będzie wyśledzić sygnał, a moc Lucka może wzmocnić alikorn albo jednorożec o wysokiej mocy. Mam tu alikorna o wysokiej mocy, ale trzeba będzie to przełożyć... wieczór to zrobimy.
-
Sprawdzam co się działo u nich w nocy... nie podoba mi się obecna atmosfera, co się śniło tym dzieciakom, że tak wyglądają... prócz Lily oczywiście.
-
Dobrze, że Twi się nie spytała skąd mam ten film... tak czy siak spoglądam która jest godzina. No za jakiś czas powinien być ranek, a wtedy trzeba szybko śniadanie robić, bo ile Deli jest rozsądna i spokojna, to pozostała dwójka jest zdolna do splądrowania pokoju.
-
Staram się ją uciszyć... i rozweselić. No, ciekawe co się jej śniło... a w sumie wole nie wiedzieć. Tak czy siak, idziemy do sali multimedialnej i szukam tej "najlepszego filmu romantycznego w Equestri"... jak go zdobyłem? INTERNET RZĄDZI!
-
- Może jakiś Film? Mam coś co miałem zostawić na jutro... znaczy dziś, więc równie dobrze możemy go teraz obejrzeć. Co ty na to? - spytałem się...
-
Ale po tych snach raczej nie zaśniemy... ja jestem pobudzony, a Twilight? Spoglądam na nią by się dowiedzieć czy też jest pobudzona. No cóż, trzeba znaleźć nam jakieś zajęcie.
-
Odwzajemniam uscisk... całuję ją lekko z uśmiechem. - Co sobie królewna moja życzy na śniadanie? - spytałem się jej z miłością w oczach. No, dzisiaj mogę zaszaleć w kuchni jeśli zezwoli...
-
Już kojarzę... Szukam sygnału tego koszmaru i biegnę tam delikatnie wychodząc z objęć Twilight. Muszę to coś zniszczyć, albo tego kogoś... jeśli to ona, to już czas to zakończyć.
-
Sprawdzam czy mam możliwość wejśćia... co ja gadam, przecież już wcześniej to robiłem. Włażę do jej snu i staram się go przemienić w piękne obrazy.
-
Sprawdzam czy nie ma żadnej rany... niech Lucek, też sprawdzi co jej się śni. Mam nadzieje że nie doszło do niczego w nocy, bo nie mam ochoty na latanie po szpitalach z moją żoną jako poszkodowaną.
-
Ja po chwili też zasypiam starając się nie myśleć o tym śnie... więc lepiej niech nie będę miał koszmarów, ale znając moje życie, i tak będę je miał.
-
Nie myśl o tym... to był tylko sen. - Awww... Pikuś raczej z łóżka się nie ruszy... więc pozostaje nam jedno - powiedziałem patrząc na Twi wzrokiem który mówi "Skazani na Kanapę"
-
- Jakieś chore rzeczy mi się śnią... to już niemal tradycja - powiedziałem siadając na kanapie. Wpatruje się w nią szczęśliwy... - Jak sen z Pikusiem?
-
Sen? To był Sen? Nie wiem czy cieszyć się, czy dalej płakać... wybieram to pierwsze. Przytulam Twilight i całuję ją czule. Dobra... muszę pogadać z kolesiem od moich snów. - Już wszystko w porządku...
-
Wpatruje się w nią załamany... więc... to koniec... jedyne co mogę zrobić to schować twarz w jej futrze i zacząć płakać. Ona... odeszła na zawszę.
-
W tej chwili świat się zatrzymał i podbiegłem do Twilight. Staram się robić cokolwiek by nie odeszła... zanoszę ją do szpitala... by jej pomogli...
-
Patrze na nią w gniewie... - ZOSTAW JĄ!! - krzyknąłem na całe gardło. Ta Demonica już przegięła, i teraz nie ucieknie już. Teraz będzie musiała walczyć na śmierć i życie.