-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Wpierw pokój Blueblooda, potem sala tronowa, a na końcu Ogrody. Po drodze oczywiście sprawdzam inne pomieszczenia i jestem też w kamuflażu.
-
Mój podmieńczy mózg... tego nie ogarnę nawet za 20 lat. Tak czy siak, lecę szukać Twilight, jeśli mogę jakoś się wspomóc magią to tak robię.
-
Potrząsam głową. Następnie pomagam wyjść Flappy i Shy. - No... teraz możemy się stąd wydostać. Shy, pójdziesz poszukać Orange z Flappy, a ja pójdę po Fluttering. Spotkamy się przy wyjściu.
-
Więc powoli wstaje i z wszystkiego co mam, rzucam się na nią, a następnie ogłuszam. Jest w transie, więc nie powinna być gotowa na atak.
-
Tak czy siak westchnąłem i siedzę dalej. Wciąż czekam na to, co ze mną zrobią. Cały czas wpatruje się w ziemię.
-
Ale... myślałem, że mogę konsumować miłość tylko jeśli ja jestem obiektem miłości. Więc jeśli wciąż to prawda... spoglądam na nią zmieszany
-
Spoglądam na nią szybko z głodem, lecz po chwili odwracam wzrok. Oczekuje co teraz zrobią. Trzymany jak zwierzę, i głodzony... heh...
-
- Cholera... - powiedziałem zawstydzony. No... to musiało się kiedyś stać. Heh... no to kurwa znów będzie nie miło...
-
Więc skupiam się na mojej magii i wysyłam List do wskazanego miejsca. - Miejmy nadzieje, że ten list dojdzie - powiedziałem siadając. W międzyczasie, sprawdzam jak patrzy na to, że ja to podmieniec.
-
- Mogłem ja pisać, ale skoro chciałaś. Dobrze... podaj mi adres, a ja wyślę - powiedziałem i zmieniam się spowroem w swoją oryginalną formę czyli Podmieńca, i wysyłam wiadomośc do miejsca wskazanego przez klacz. - Mam nadzieje, że nie przeszkadza.
-
Mogła mocniej... to by nawet było odpowiednie. - Dobra... teraz ten nieprzyjemna część - powiedziałem po czym zbliżam swoje kopyto do rogu Blueblooda, po czym robię sobie ranę, tak bym mógł pisać przy pomocy pióra na tym co oderwałem od ubrania Blueblooda. - Może być?
-
Sprawdzam czy Blueblood wciąż jest w tym swoim białym gajerku. Jak tak to odrywam kawałek. - Shy... wyrwij mi pióro - powiedziałem.
-
- Zależy czy znasz jej Adres... z tego co wiem, trafiliśmy do niezabezpieczonej celi bo wszyscy jesteśmy niejednorożcami, Jeśli znajdziemy coś do pisania i kartkę... to mogę dla ciebie napisać i wysłać.
-
- Pracujesz dla Luny, jak mniemam? Ja trafiłem tutaj, bo chciałem zrobić w osłonie Wyrwę, która by mogła posłużyć neutralnej stronie, czyli cywilom którzy nie chcą walczyć, na wydostanie się z Equestrii, bo nigdzie tutaj nie ma spokoju...
-
Więc siadam koło nich. - Od jak dawna tu jesteś i za co cię zamknęli? - spytałem się Flappy. Może jak pogadamy to nam czas szybciej minie?
-
- Dobrze, to ja sobie postoje by wam nie przeszkadzać. Smacznego - powiedziałem. Trochę dziwne, że jedzą z mojego futra, ale jak im nie przeszkadza to spoko. Ja wytrzymam sporo bez jedzenia... mam doświadczenie.
-
Czyli to pierwsze. Sprawdzam czy sobie pójdą, jak tak to staram się zebrać z tego co we mnie rzucili tyle by klacze miały do jedzenia.
-
Spoglądam na to z niemałym szokiem. Sprawdzam na sprawcę tego "Ataku". Czyżby jego dziewczynki się zbuntowały? Albo może moja mama przejęła inicjatywę?
-
Spoglądam na to, kto tam jest, choć się spodziewam Celestii, Blueblooda albo jednej z jego dwóch podopiecznych. Więc sprawdzam kto to.
-
Więc chcąc nie chcąc, zasypiam. Mam nadzieje, że się uda nam wydostać i ocalić Twi i Orange... wychodzi na to, że znów coś zawaliłem.
-
- Ja jestem Feather Wing. Miło poznać - powiedziałem i czekam na to co się wydarzy. Mam złe przeczucia... BARDZO złe przeczucia, już odpoczątku.
-
- Nie mam pojęcia też... a ty, kim jesteś? - spytałem się tej nieznanej klaczy. Ciekawe kogo mamy z Shy za współlokatora. Tak czy siak, wiem, że teraz mamy przejebane.
-
- Kur! Wybaczcie. Shy, gdzie Fluttering Sun? - spytałem się jej. Mam nadzieje, że nic się jej nie stało. Cholera, jeśli jednak tak to sobie nie wybaczę.
-
- Kto tu jest? - spytałem się zaskoczony, mając nadzieje, że to Twi i Shy. Cholera... jeśli mnie wrzucili do celi z jakimiś gwałcicielami to mam problem.
-
Więc czekam na to co się stanie, mając nadzieje, że jednak Twi będzie tam gdzie mnie wrzucą. Cholera, moja mama wyglądała źle... muszę wymyślić jakiś plan.