Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. - Tak się cieszę, że cię widzę. Od dawna myśleliśmy, że nie żyjesz - powiedziałem puszczając ją z objęć. Ja... naprawdę jestem szczęśliwy. Odnalazła się moja matka i wiem że teraz już będzie dobrze... gdyby jeszcze tata tu był.
  2. - Ale... jak? Kiedy cię ostatnio widziałem... byłaś człowiekiem... a teraz... matko mózg mnie boli - powiedziałem chwytając się za głowę. Za wiele dla mnie, oj za wiele dla mojego mózgu.
  3. NIE JESTEM FARUK, MÓZGU!! Podchodzę, i ją przytulam z łzami w oczach... myślałem... że nie żyje. Każdy syn rozpozna swoją matkę, a każda matka pozna swego syna... przynajmniej tak słyszałem. - Ale... jak?
  4. Spoglądam na niż z nie dowierzaniem... czy to... ale... ALE KURWA JAK!? Tą piosenkę w takim tonie umieją śpiewać tylko dwie osoby... Anna German, autorka. I Moja matka. - A... Ale jak?
  5. - Co takiego powiedziałaś? - Spytałem się niemal wkurzony za to, że zniszczyła mojego Brata psychicznie. Jakim to prawem ona niszczy mojego brata psychicznie... TO MOJA FUCHA! Co prawda jej nie wykorzystuje, ale to nie znaczy że inni mają ją brać.
  6. Witam ją i informuje ją o tym co się stało z Farukiem po tym jak mu coś Papilon powiedziała, i brak odpowiedzi na próby kontaktu. Mi się to nie podoba. Może ona mi pomoże dobrą radą?
  7. Sprawdzam co u Papilon... gdyż teraz mam obsesje na tym, żeby z nią pogadać. To sprawa osobista gdyż jej słowa rozwaliły emocjonalnie mojego brata i nie pozwolę by ktoś go tak traktował.
  8. No to się bawię z każdym z nich jednocześnie. Niekiedy się magia przydaje nie ma co więc się cieszę, że jestem jednoro... znaczy, Alicorsae... Alimorse... KURWA!! KTO WYMYŚLIŁ TE NAZWY!?
  9. Więc ja robię za nianię... dobra. no to rozpoczynamy opiekę nad dziećmi, wciąż monitoruje czy Papilon skończyła pracę. To bardzo ważne gdyż trzeba sobie z nią pogadać, z wiadomych przyczyn.
  10. Leżąc na ziemi przejechany przez dzieciaki... myślę nad tym jak odpoczniemy z Twi jak one pójdą do szkoły... po chwili wstaję i idę na obiad. Kurwa, jak mnie plecy nawalają.
  11. - Przez rok... byłem wolny. Wcześniej miałem handlarza z dużego miasta który mnie porzucił jak ta ksieżycowa dama przybyła i chwilę później ją powstrzymano. Jeszcze wcześniej to miałem starą babę która... wole o niej nie gadać. Za bardzo jej nie nawidzę i się cieszę, że skończyła jak skończyła - powiedziałem spuszczając głowę. Po chwili ją podniosłem. - Ilu tutaj jeszcze jest "Pracowników"?
  12. Istota się nie ruszyła z celi. Usłyszałeś lekki chichot. - Oni są z tego samego świata co ja... miałem ich powstrzymać wraz z ekipą, ale jebany Pentagon zapomniał, że te pierdolone pustaki trudno zabić, bez znania ich anatomi. Jestem Kapitan Allan Harper... z Piechoty Morskiej USA. Te stwory to tak zwani Perosjanie... rasa tak wykokszona, że jak by zrobić o nich książkę, to ona pójdzie za zbytnie "Favoryzowanie rasy".
  13. Podchodzę do malca i go uspokajam... błagam... dorośnijcie i wyprowadzcie się. Tata mówił że KAŻDY rodzic zawsze dostaje takich myśli... i, że zawsze z dziećmi ma się tak. Na początku jest wielki zachwyt... później ma się ochotę wrzucić tego bahora do piwnicy i zalać ją cementem... a później odkopać i wrócić do tego.
  14. Chyba, że tam coś wsadzę. Obojętnie co co by miało kształt mojego kopyta... muszę coś zrobić, inaczej "nagle" pojawi się Capo z Aparatem i następnego dnia w gazecię.
  15. Patrze się na nią z uśmiechem. Moja słoda córeczka... och jak ja tęskniłem. Tak czy siak, trzeba będzie się ruszyć, bo nie mogę tutaj się osiąść na wieki... a jak wezmę kopytko to będzie bucz.
  16. Więc kładę ją spać, mając Papilon na oku. Jak tak dalej pójdzie to będę miał w dupie to, że ona pracuje. Pójdę tam i jej to wygarnę, że stoi za tym, że mój brat jest w obecnej sytuacji...
  17. Laska... potrafisz dać dziecku choć tylko znajomość kierunków i by wiedziało, że takich przeszkód nie da się sforsować? Błagam, bo trochę się robi to nurzące. Naprawdę.
  18. Jakoś obracam Delicate by szła w innym kierunku. Po tem żyjąc normalnie, czekam do czasu aż Papilon skończy pracę i będę się mógł do niej teleportować. Muszę z nią pogadać w cztery oczy.
  19. Za nic nie rozumiałeś... jedynie co cię informowało że to nie Canterlot, to ZA białe ściany i taki mróz, że można się nabawić jakiegoś choróbska. - Nie próbuj ich zrozumieć. Pustaki gadają falami rozumianymi przez siebie - powiedział ktoś w kącie, konkretniej w ciemnej części twojej celi. Wiadomo jedno, że nie jesteś sam w tej celi.
  20. Miło, że się martwi... taka kochana. No nic idę dalej. Podziwiając tak majestatycznie "niebezpieczny" las. Przechadzam się przez las aż natrafiam na udeptaną ścierzkę... to oznacza, że często ktoś tutaj bywa. Idąc przez nią, słyszałem dźwięki kroków, najpeniej moich, i odgłosy zwierząt z tego lasy. Jednak nagle mi coś przeźroczystego mknęło między oczami. Na oko przypominało poprzednie istoty. Spoglądam się na prawo nie odrywając ręki od spustu na wypadek agresji tej istoty i mając drona w pogotowiu. - Zależy kto odpowiada. Kim jesteś i jakie masz zamiary?
  21. Komentarze o rodzinie... Faruk: Czyli nic nowego. Lily: Nic nowego Bolt: Odkupuje materac. Deli: Brak komentarza Twilight: Może jej pomogę. Tak jak powiedziałem idę spytać się czy Twi nie potrzebuje pomocy. A na Papilon mogę poczekać nawet tydzień... pogadać z nią musze.
  22. Twilight Podeszła do ciebie. I spojrzała na ciebie z troską, jakiej nawet by matka się nie powstydziła. Po chwili dołączyła także Shining i Celestia. - Co się dzieje? Halo, co ci się dzieje - spytał Shining nad tobą. Widać że nawet Celestia nie wie co ci się dzieje. Po chwili straciłeś jednak przytomność. === Budzisz się... nie jak się spodziewałeś, w Szpitalu, lecz w czymś co przypomina Cele więzienną. Nie opodal słyszałeś jak by rozmawiały dwa robale, lecz nie umiesz rozpoznać tych dźwięków.
  23. Biorę od niej ubrania i przebieram się... - Dzięki, Karolino - powiedziałem do niej z uśmiechem już po ubraniu. Jak na niewolników dobrze ich traktują. U tamtej starej dziwki, musiałem spać w kojcu dla psa, a u handlarza na ziemi bez niczego. Przyglądam się jej, dobrze zbudowana, i ogólnie ładna... tak czy siak siadam na łóżku na chwilę. Muszę odpocząć po długiej stronie gdyż ta Magnosia... czy jak jej tam, wolała taki kawał na nogach iść niż pociąg wziąć. Spoglądam na nią. - Widzę, że jako tako o was tutaj dbają. Jak długo tu jesteś?
  24. Wracam do domu... nie pasuje mi to. Wystarczy bym poczekał do czasu aż Papilon skończy pracę, wtedy się do niej teleportuje i dowiem się raz na zawsze o co chodzi...
  25. Sprawdzam przez okna, wciąż mając na oku to czy Papilon pracuje. Poważnie przegięła... mój brat nie chce mnie wpuścić, a innych jak na umówioną herbatkę. Coś mi tu śmierdzi.
×
×
  • Utwórz nowe...