Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Dziękuje mu za to. Za ten czas, kiedy on będzie jeszcze spał to idę sprawdzić czy u AJ, Pinkie i Rainbow wszystko gra. U Capo sprawdzę później bo on śpi jak zwykle. To dla wszystkich musiały być straszne chwile... wiem to sam.
  2. Zjadam swój kawałek upewniając się że zostanie coś dla Rarity i Twilight. Po posiłku udaje się prosto do brata by poznać czy były jakieś straty w ludziach z okazji ataku zarażonych kucy, i czy przypadkiem wśród nich nie było reszty powierniczek bo wiem że tam Capo-Gwałciciel był.
  3. Czy chociaż raz mogę obudzić się powyżej 8? Wstaje delikatnie by nie obudzić Twilight, i idę do kuchni by przygotować dla Twi, dzieciaków, Ghosta, Shy i Rarity posiłek. Potem idę sprawdzić czy zarażeni nie są już zarażeni.
  4. Wstaję szybko... kurwa znów koszmary, ja pierdole. One mi nie dają żyć. Serio, przeważnie koszmary mam i tylko raz miałem miły sen... trzeba znaleźć coś na te koszmary bo inaczej nie będę się mógł wyspać...
  5. Dobra robota Lily... więc idę i się kładę koło żony. Mam nadzieje że jutro wszystko będzie dobrze i że się kurwa kuce nie rzucą na Ludzi, bo to było by trochę głupie skoro wyleczyli ich... serio.
  6. Ciekawe czemu to zablokowała... pięknie, teraz nie dam sobie z tym spokoju. Nie to że wątpię w jej miłość, czy coś, ale z jakiegoś powodu muszę się dowiedzieć od kiedy ona mnie kocha. Jak się obudzi to wtedy spróbuje, a jak ciągle będzie blokada, to spróbuje wykrywaczem kłamstw. Chamskie, ale teraz mózg mi tego nie zapomni.
  7. Odfocha się kiedy dam jej grę Outlast... ale to później, na razie kryzys trzeba zażegnać. Dobrze że, Twi nic się nie stało. Nie wiem co bym zrobił gdyby ona umarła. Na pewno bym się długo nie pozbierał po takim ciosie. Jest jeszcze jedna rzecz która nie daje mi spokoju. Ja się zakochałem w Twi od pierwszego wejrzenia... choć skapnąłem się o tym długo później. Ale od kiedy ona mnie kocha... wiem że poniekąd to nie moja spra... a co mi tam, zaryzykuje i dyskretnie sprawdzam od jakiego momentu mnie kocha.
  8. Spoglądam na Lily i mówię. - Wybacz Lily, Instynkt Macierzy... tfu, Instynkt ojcowski nie pozwolił mi zbytnio cię wsiąść na akcje. Wynagrodzę cię jakoś - powiedziałem do niej po czym sprawdzam czy zarażeni dostali szczepionki.
  9. Idę z nią do ambulatorium by tam lekarze się nią zajeli... Mam bardzo złe przeczucia co do tej krwi, wręcz CHOLERNIE ZŁE PRZECZUCIA. Po co mu moja krew? Co prawda, jestem trochę zaszczy... szlag, chyba wiem po co mu ona.
  10. Szybko łapię Twi, a następnie patrze na uciekającego stwora... patrzę potem na oddalającego się stwora z przekonaniem że zrobiłem wielki błąd. Spoglądam na Twilight. - Kochanie, wszystko gra?
  11. Dobrze... za pomocą włóczni robię sobie ranę i wlewam do fiolki by ta istota miała czym się upić... a tak se mówię. Po napełnieniu zatykam ją i podaje stworowi... mając nadzieje że puści Twilight.
  12. Co on tak tą fiolką pokazuje... wiem jak wyglą... on chce bym coś tam nalał? Wódki nie dam... bo nie mam, a nawet gdybym miał to i tak nie dałbym... najwyżej tylko moją krew bym dał, ale... kurwa. - Chcesz mojej krwi?
  13. Podchodzę zaciekawiony... jeśli on chce mnie... to kurwa się boje o co może mu chodzić. A jeśli chce włócznie... to będzie miał dobrą ozdobę bo ona działa tylko w dobrych rękach... w tym przypadku Kopytach, zależy jak to odebrać.
  14. - Czego chcesz? Zrobię co zechcesz tylko ją puść... błagam - powiedziałem zrozpaczony. To moja pięta achillesowa. Jak ktoś podczas walki trzyma Twilight to staje się bezbronny, w dosłownym i potocznym znaczeniu.
  15. Upuszczam swoją broń... być może chce bym się poddał. Nie mogę ryzykować życia Twi, gdyż za wiele by mnie to kosztowało. Może chce bym się poddał? Wiec ma to załatwione, póki trzyma Twi, nie mogę nic zrobić.
  16. Przełknąłem ślinę z paniką w oczach... czemu ona mnie nigdy nie słucha? Chciałem dla niej dobrze, a ona wolała być przy mnie. I gdzie do jasnej cholery podziali się lu... mam wrażenie że to się cały czas dzieje w mojej głowie.
  17. Spoglądam na ten cień z gniewem... czego on chce od Twilight. - Kim jesteś i czego chcesz? - spytałem się... pamiętam ten cień, kiedy się zbliżyłem, posłał mnie na ścianę i mam pewne przeczucie choć nie do końca pewne, że to Nightmare Moon.
  18. Używam nawet mocy by się do niej przebić... teleport... cokolwiek. Nie dopuszczę do tego by dostali znowu Twilight, póki żyje nie dam jej skrzywdzić. Nie patrze już na siebie... pełna moc by się do niej przebić...
  19. Przedzieram się do Twilight ogłuszając każdą napotkaną klacz i Ogiera zarażonych tą chorobą... nie dam im dostać Twilight, a na pewno nie na mojej warcie, i GDZIE DO CHOLERY PODZIALI SIĘ LUDZIE?! Staram się ich wyszukać... chyba że coś mi się dzieje z głową...
  20. Nudnawo ostatnio...

  21. Przygotowuje włócznie na ogłuszanie i wiem że mnie za to zabije, ale Teleportuje Twi do Komory Kwarantanny. Są tak twarde że nawet smok miałby problem z ich rozwaleniem... DZIĘKI JAPOŃCZYKI! Po przeniesieniu szykuje się do ogłuszania stawiając pole na moją skórę więc wykoksowany jestem gotowy. To żołnierzy przekazuje informacje by UZIEMIAĆ NIE ZABIJAĆ!
  22. Patrze na budynek gdzie spędzę kilka miesięcy swojego życia tu. Z tego co słyszałem o tej farmie, to że tylko jabłka się tu hoduje. Z takim dużym domem to mogą mieć sporo niewolników, więc nie spodziewam się miłej reakcji na moje przybycie. Długo tu nie posiedzę ponieważ, albo mnie porzucą albo umrą ze starości. Ludzie żyją dłużej od kucy, więc mam jeszcze czas na Zemstę za moich rodziców... i odbudowę królestwa. Więc... do dzieła z tym, pokazuj mi nowych właścicieli koniu zasrany.
  23. - Sam, będzie mógł pomagać Ronowi, Ty będziesz wraz z Nat odpowiednikiem SOC, a Fasster ma dobre zagadki na farmera na moim polu. Właśnie. Do czasu aż se nie postawicie domków to będziecie spać u swoich przełożonych... czyli Sam u Rona, Ty u Nat, a Fasster u mnie, hehe... Na twoim miejscu udał bym się do Nat i przedyskutował kilka spraw co do wspólnego domu...
  24. Westchnąłem i zamykam drzwi do komory upewniając się że dzieciaki są w środku. - I dlatego cię Kocham. Nigdy nie dajesz za wygraną. Chodźmy, bo dopływają do brzegu. Nie rozdzielamy się ani na krok, jasne? - spytałem się Twilight. To niebezpieczne, więc muszę ją mieć na oku...
  25. Siedzę cicho... jak zawszę bo do konia nie mam za wiele do powiedzenia, tak jak reszta moich braci, przez to kuce zaczęły sądzić że albo przestaliśmy umieć mówić, albo wiemy że jesteśmy "nie godni" przemawiania do nich. Jestem jej poniekąd wdzięczny, bo niechciani niewolnicy idą pod topór. Z drugiej jednak strony, ona należy do rasy która zniewoliła mój lud, po tym jak Ludzkie Królestwo zakończyło wojnę domową... gdzie te koniowate demony nam pomogły w pokonaniu Rebeliantów. Prezent mnie zdziwił, to fakt. Wiem że nie będę dobrze traktowany, mniej jak inni niewolnicy ponieważ jestem synem dwójki która dziesięć lat temu wzniosła Powstanie w którym było 12 przywódców nie licząc moich rodziców. Bitwa była zaciekła ale przegraliśmy, ale ważne... że umarli wolni. Co do tej farmy, to wiem że będzie tam niezła harówka. Idę dalej za tym Koniem bo wyboru nie mam.
×
×
  • Utwórz nowe...