-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Też ją przytulam... - Też cię kocham...
-
Odwzajemniam uważając na brzuch... po chwili odrywam swe usta.
-
Spoglądam na Twi, i podchodzę do niej. - Już niedługo...
-
Nie musiała by tutaj siedzieć... wiem że to moja wina bo jej nie upilnowałem, mogła zginąć prze zemnie. - Dziękuje panie doktorze...
-
Pięknie zmiażdżyłeś biednego Vorcha... który nie świadomy niczego siedział sobie na ławce i popijał sobie jakiś alkohol który teraz jest już wspomnieniem... Twoi kompani otworzyli ogień do wroga chowając się za najbliższą osłoną... wrogie jednostki otworzyły ogień w waszą stronę
-
- Dobrze... - powiedziałem spokojniejszy już...
-
- Dobrze - powiedziałem i od razu poczułem to poczucie winny które najwyraźniej było widoczne...
-
Siadam koło niej... po czym podchodzę do Lekarza... - Panie doktorze... ile Twi będzie tu jeszcze leżała?
-
Prowadzę ją do jej sali by później pomóc jej w rzeczy którą postanowi zrobić...
-
Niosę ją do szpitala tak by nic się jej nie stało... wózkiem nie pogardzę nawet... NIE DZIECIĘCYM!
-
- Czekaj... pomogę ci - powiedziała po czym pomagam się jej dostać do szpitala... no chyba że jakiś lekarz przyjdzie...
-
- To dla twojego dobra... - powiedziałem do niej...
-
Smutna minka... - Powiedzieli że możesz wracać do szpitala...
-
Biorę list i zaczynam go czytać...
-
- Nie dokładnie... Nic nie wiemy o Perosjanach poza tym że są z innego świata i współpracują z Razorem. On sprzedał im informacje o tym że luna się zbuntowała 1000 lat temu. Dwa dni po jej wygnaniu przeprowadzili zamach stanu. Gdyby nie jeden ze strażników, nie żyłabym dzisiaj - powiedziała Celestia. - Ale... czemu Perosjanie zniszczyli Cesarstwo? - spytała się Twilight. - Nie wiem... i zapewne to dla nich bardzo ważne, skoro postanowili zaatakować na pełną skalę.
-
Odwzajemniam delikatnym pocałunkiem. Dzisiaj jeszcze wyskrobać klejnoty dla smoków, i będę wreszcie wolny...
-
- Od trzech miesięcy tak nie spałem - powiedziałem dając do znaku że brakowało mi jej w łóżku obok. Podaje jej owsiankę na tacy z nóżkami by mogła zjeść w łóżku. - Proszę...
-
Czekam aż się obudzi starając by owsianka nie wystygła... podgrzewam palnikiem... cokolwiek...
-
Idę robić dwie owsianki... dla siebie i Twi... i miskę klejnotów dla Spika...
-
Idę spać, i rano wstaję wcześniej niż Twi by wyczyścić wannę... nie chce się narazić.
-
Staram się doprowadzić się do jakiegoś porządku tak szybko jak tylko mogę i idę od razu spać, jutro robiąc porządną kąpiel.
-
Wstaję i idę prosto do Twilight sprawdzając przed wejściem jak bardzo jestem usyfiony...
-
Wstaję szybko... i patrze na niego pytająco...
-
- Jeszcze smoki... i dług... z głowy - powiedziałem. - Powinienem se już... sa... - zaczynam się chwiać z powodu zmęczenia... by zaraz upaść.
-
Zaczynam wyszukiwać klejnotów i wskazuje miejsca Spikowi.