-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Westchnąłem... też uważając na brzuch odwzajemniam... - Wiem...
-
- Myślę co z moimi ludźmi na ziemi. Siedzę tutaj już pięć miesięcy... a nie wiem czy oni sobie radzą tam na ziemi z Amerykanami.
-
- To dobrze... - powiedziałem. Już dawno się pogodziłem z tym że moi ludzie już mogą nie istnieć... ciekawe czy ktoś przeżył...
-
- A ci co się dobrowolnie poddali? - spytałem się jej.
-
- Tylko ludzie - powiedziałem przypominając se obrazy z Manehattanu, te kuce ciała bez skóry... - To dobrze że napisał...
-
- Rodzice się odzywali? - spytałem się jej kiedy skończyła jeść.
-
Odwzajemniam masując delikatnie brzuszek... powstrzymać się nie mogłem...
-
- To dobrze... Już za niedługo... zacznie się nowy etap życia... - powiedziałem. Przypomina mi się też mój ojciec podczas porodu. Tata przechwalał się jaki to silny odważny i niczego się nie boi, a matka zawsze na to "Ale poród już cię przerósł"
-
- I jak zdrowie? - Spytałem się siadając na krześle patrząc się na nią.
-
Patrze na niego morderczo i wracam z owsianką i WYCZYSZCZONĄ za pomocą magi łyżką... gdyby nie to że wrócił, to bym zajebał go.
-
- zapomniałem - powiedziałem i poleciałem po tą owsiankę, i w razie konieczności odganiam Capo, albo innego sempa.
-
- Dobrze... ze Spikiem sobie dobrze radzimy, w Bibliotece, a do Restauracji pokupowałem parę mebli za robotę u AJ...
-
- Dzień dobry, kochanie - mówię do niej. Podchodzę i całuje uważając na brzuch. Po chwili całuje i brzuch... tak się chyba też robi. - Was też witam...
-
- D... dobrze - powiedziałem i pożegnałem doktora. Dobra... teraz się nie przejmuje... nauczyłeś się to kamuflować... więc wchodzę do Twi...
-
Jednak trojaczki... miałbym troje dzieci, ale z powodu FEAR zabraknie mi jednego... - Jak ja to jej przekaże...
-
- T... Trojaczki? - spytałem niedowierzająco... Niezłego mam katiusza nie ma co... - Ale... ale jak?
-
- Tak... kiedy byliśmy w więzieniu ponad trzy miesiące temu to przywódca ludzi, ją bił. A co się stało?
-
- Oczywiście - powiedziałem i podeszłem do lekarza. - O co chodzi...
-
Więc idę samemu do Szpitala i od razu idę do Twilight... powinna już nie spać. Ale mogę się mylić.
-
- Więc do dzieła - powiedziałem i idę do Twilight ale wcześniej się pytam spika czy też idzie...
-
Świat się kręci... nie! Nie zemdlejesz mi tutaj... nie teraz... idę się wykąpać, uczesać i zjeść śniadanie, następnie robię posiłek dla Twi, taki by nie zaszkodził dziecku.
-
Wstaję i koślawym krokiem idę i zaczynam czytać list... ciekawe co się dzieje.
-
daje je na swoje miejsca w kuchni, gdyż następnego dnia dopiero zrobię sałatkę, by Twi miała świeżą do zjedzenia... idę zrobić se kolacje, potem do mycia i spać
-
Idę do sklepu by zrobić zakupy na danie dla Twilight które zaniosę jej jutro... zrobię tą sałatkę co wtedy kiedy jej dziękowałem... (przepis jest gdzieś w sesji, a ja jestem leniem więc nie chce mi się dać)
-
Sprawdzam która jest godzina...