-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Jakoś tu wleciałem jako orzeł więc musi być sposób. Poza tym nie odpowiedziała mi na pytanie. Siadam i spoglądam przez okno z swoją "miną". Ja tylko kurwa chciałem pomóc i już coś źle zrobiłem... czekam aż Xyl wróci.
-
Uśmiecham się do niej. - Nie wiesz, że rozmawiasz z jednym z najlepszych Szpiegów w Fallanie? Mamy gotowe przejście na takie sytuacje. Wiesz po której stronie jest Hoofington?
-
- Wiem gdzie możemy się Ja, ty i tamci zadekować. Mam przyjaciela w Kraju Wiśni... jest szefem wioski, tam też mieszkam z rodziną... jest tam sporo miejsca po atakach koboltów... możecie tam zamieszkać.
-
- A co tam jest? I nie, nie pozwolę byście tutaj zostali, zbyt niebezpiecznie jest tutaj - powiedziałem stanowczo do "mamy". Nie chcę znów jej stracić...
-
Westchnąłem. - Czyli nie jest bezpiecznie. Muszę was stąd wydostać. Tutaj nie jest bezpiecznie - powiedziałem i spojrzałem na Xylyn... - Xyl, sprawdź czy droga jest czysta.
-
Podchodzę i obejmuje "Mamę" - Widać, że pod moją nieobecność sporo się zmieniło. Wiecie co się stało? - spytałem się Mamy. Mam nadzieje, że będzie chociaż wiedzieć po której stronie się Ponyville odpowiedziało.
-
Uśmiecham się... i wchodzę do środka. - Więc znów się spotykamy... - wychodzę z cienia - Przyjaciele - dodałem do nich z uśmiechem. I od razu szykuje się na to, że Knife będzie mi tarł głowę kopytem i mówił słynne "Młody"
-
Czyli jak ją zapamiętałem... są uwięzieni czy raczej nie i się kryją? Sprawdzam czy jest jakieś niebezpieczeństwo...
-
Staram się ich śledzić... używam kamuflażu jeśli mogę. Próbuje się dowiedzieć co tam takiego się znajduje, może więźniowie. Może jest tam moja paczka z więzienia czyli: KnifeGround, Big Bear... i OrangeMagic.
-
Staram się ją wytropić... nie mogła uciec daleko. Najpewniej będzie w lesie, albo w jaskini. Ona takie miejsca lubi. Szukam jej aż jej nie znajdę.
-
Mama... to na stówę jej robota... staram się wyśledzić gdzie się udała. Na pewno mnie pamięta... ale tak czy siak. Lepiej wziąć ochraniacz na kroczę. Idę szukać matki.
-
Pędzę do celi gdzie była moja mama. Proszę by tam była... nie wiem co zrobię jak znajdę ją martwą itp... a zresztą... nie, na pewno żyje. Pędzę tam na wszelki wypadek.
-
Więc szybkim lotem lecimy do Więzienia, mając nadzieje że moja "mama" wciąż jest w celi. Strażnicy mnie dobrze pamiętają więc ląduje już jako ja czyli pegaz.
-
Więc szybkim lotem lecimy do Domu Rarity. Oby nic się jej nie stało. Jak jej nie będzie, to pewnie wciąż będzie w Hoofington. Proszę by nic się jej nie stało.
-
Kiwnąłem i wzbiłem się w powietrze. Następnie lecimy do Ponyville. Pewnie będziemy mieli razem łóżko, bo coś od wprowadzenia się do Kraju Wiśni, śpi na mojej głowie... albo naprawdę wygodna albo powtórka z historii... czego nie chce z wiadomych powodów.
-
Jeśli pogrywa jak Twi i się we mnie zakochała to ja kurw jebne. Ona jest dla mnie prędzej jak siostra. Nie chciałbym jej stracić. - Tak czy siak mam nadzieje, że uda ci się go poderwać...
-
Zobaczyłem tam coś... Rumieniec. - Rumienisz się. Kto to taki? - spytałem się z uśmiechem - Jeśli chcesz mówić o tym oczywiście...
-
Więc ląduje i zostając w postaci orła odpoczywam, siadam koło Xylyn (powinniśmy być na równi wzrostem) i spoglądam na nią. - Zastanawiało mnie... czemu nigdy nie mówiłaś o swoim domu? Nie chcesz tam iść itp... coś się stało?
-
- Nie mam pojęcia po kim to ma. Ale chyba z wiekiem to zejdzie... tak czy siak, spędzimy w Ponyville tydzień lub dwa, zależy jak szybko dowiemy się o tym co trzeba wiedzieć.
-
Więc idę i żegnam się z domownikami, potem razem z Xylyn wychodzimy i lecimy do PonyVille. W drodze jako orzeł mówię - Co myślisz o... Ebony, tylko szczerze.
-
Więc spędzam czas z małą Ebony. Po skończonej zabawie usypiam ją a ja idę się pakować. Czas najwyższy wyjechać i dowiedzieć się co się dzieje w Equestrii.
-
Ona chce pożreć moją duszę... Czy Ebony się to podoba? Chyba zmienię imię na CreepyEye. Podchodzę do niej i lekko ją podnoszę. Jaka reakcja?
-
I tak do czasu aż nie opuści domu... Ciekawe jak ją nazwiemy. - Strasznie tak wygląda jak patrzy. CreepyEye nie jest odpowiednie... może... Moonlit Ebony? - spytałem się Night i czekam na jej reakcje. Wrzask czy akceptacja?
-
Siadam koło Night. Szybko poszło. Ale wiem, że koszmary o Bliźniakach się już skończą. Spoglądam na Night i ją całuje. - Wytrzymałaś... oto nasza nagroda. Niezliczone lata nie przespanych nocy i gazyliony pieluch.
-
Dobrze. Więc sprawdzam co robi Xylyn. Przed nami sporo czasu wolnego... tylko co my z tym czasem zrobimy. Hmmm. No nic. Pomyślimy potem. Wpierw trzeba dom przygotować też na to święto... dostosujmy się do tutejszych.