Wchodzę do środka. Im szybciej ich ostrzegę, tym szybciej rozpocznę budowę swojego nowego projektu, który ludzi rozniesie w pień. Do czasu aktywowania elementów AJ-10 "Żniwiarz" będzie osłaniał armie królestwa.
- JASNE! - statek zaczął startować. Po chwili usłyszałeś wybuch, pilot użył torped do zniszczenia wrót hangaru. Nareszcie statek opuścił hangar i poleciał w kierunku kosmosu. Mogłeś na chwilkę odsapnąć.
- Wzajemnie - powiedziałem patrząc się na niego. Dopiero co się obudziłem, a już taka niespodzianka. Co jeszcze? Śnieg w lipcu? No cóż, pora wstawać. Poza tym, trochę się gubię w obecności smoków, one lekko mnie przerażają.
- Emm, dzień dobry - powiedziałem niepewnie. Co się tak na mnie gapi? Oby nie miało to jakiś złych zamiarów, bo nie chce walczyć... z nikim. - Jestem FiuryStar, a ty kim jesteś?
- Dobrze, dobranoc - powiedziałem po czym poszedłem do swojego łóżka by oddać się snu. Mnie martwi tylko to że ustanowienie pokoju może pójść nie po myśli Twilight, i wywinie z tego niezła figa. Teraz to nie ważne, muszę iść do łóżka i spać. Oby wszystko poszło po myśli Twilight.
- No nie wiem. Jutro popołudniu dojdzie tutaj pięćdziesięcio tysięczna armia, z zamiarem zniszczenia i splądrowania miasta. Naprawdę nic ważnego - powiedziałem żartobliwie. - Wpuścicie nas, bo słyszycie jak poważna jest nasza wizyta.
Wychodzę z wanny, wycieram się porządnie, a następnie wychodzę z łazienki. I zaczynam szukać Twilight, kiedy ją spotkam to powiem - Jestem gotowy do snu.
Postanawiam się wykąpać. Porządnie się wyszorować, za uszami, i inne ważne tego typu miejsca. Odkręcam korek i nalewam do wanny wody, i wchodzę do niej, później zaczynam się myć.
- Dobrze. Mogę skorzystać z toalety? - Nie wiem czemu, ale jak zawsze jestem nie w swoim domu to oto pytam... nawet jak jestem na tydzień u wujostwa. TAKI NAWYK MAM NO, UCZONO MNIE NA DZENTELMENA WIĘC SIĘ PRZYZWYCZAIŁEM.