-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
< Nie zadziera się z Luną > Ona się tylko uśmiechnęła i... === ... Zamknęła w lochu. W najdalej umieszczonej celi widziałaś Silvera, siedział tam załamany.
-
Skoczyłeś na stworka na plecach, nagle z jego kopyt, wysunęły się ostro zakończone kości i zamierzał cię nimi przekłuć. Ruchy Brutala nie sprzyjały za bardzo by móc się obronić tym atakiem, ale masz szansę.
-
Sev i Kal wykonali twoje rozkazy co do joty. Komandos otworzył do niego ogień i zwrócił tym samym uwagę potwora... Sev zaczął uciekać w przeciwnym kierunku by dać wam czas na znalezienie czegoś co wam pozwoli odnaleźć planetę Rakata Prime.
-
Nagle na dworze usłyszałeś strzały. - Cholera, już tutaj dobiegła... Został wyleczony, doktorze? - spytał się Heller. Doktor odszedł od ciebie i powiedział. - Zdrowiutki jak ryba.
-
Na ich spotkaniu zobaczyliście że omawiali jeszcze atak na króla... jeśli im się uda bractwo Krwi, będzie rządzić w królestwie, wraz z Metheriusem Darem, u boku. Po chwili zaczęli się rozchodzić.
-
Po chwili obcy odeszli, nagle w twoim komunikatorze rozległ się głos Sirriusa... - Słyszy mnie ktoś? Halo... odpowiedzcie proszę.
-
- To nie oni otworzyli portal... a nawet gdyby oni to otworzyli to pewnie po to by się zaprzyjaźnić z nami.
-
Przytulam panterę. - Wiedz kiedy ja tu jestem, to jesteś bezpieczna.
-
< ID to numer indyfikacyjny żołnierza... coś podobnego do PESELU. Rangi to np Sierżant, kapitan, porucznik, czy generał > - PYTAŁEM O COŚ! TE STWORZENIA NIE CHCĄ WOJNY!
-
< Wybacz > - Od nie całego tygodnia tutaj jestem. Podaj imię, rangę i numer ID. Podaj jeszcze cel tego ataku.
-
- Spokojnie Shila, ja cie nie skrzywdzę. Nie zostawię cie. Co ty na to byśmy zostali przyjaciółmi?
-
< Doooobraaaa... zaskoczyłeś mnie > - CAPO! - Krzyknąłem, po czym wrzasnąłem do najbliższego żołnierza. - DEKLU, CZEMUŚ TO ZROBIŁ!?
-
- Sam nie wiem... przyjemne jest walić głową o stół. A tak na serio, to ja przeżywam kryzys i sam nie wiem co robić. Gdzie nie pójdę, to wszystko mi się kojarzy z Twi. Czemu ten głupi mózg nie pozwala mi o niej zapomnieć? - Powiedziałem w żalu. Zaczynam czuć coś dziwnego... coś co można nazwać, chęcią Zemsty.
-
Ruszam ile sił w nogach, JAK NAJPRĘDZEJ MUSZĘ SIĘ TAM DOSTAĆ!
-
Podszedłem do pantery i zacząłem ją głaskać. - Nie bój się, jak tutaj jestem to nic ci się nie stanie.
-
- Na zaprzyjaźnienie się mamy dużo czasu... A co? Chce być moim przyjacielem?
-
- Trzęsienie ziemi. Musimy się szybko przemienić... TERAZ!
-
- Że robisz natępców tronu...
-
- Kur**, Capo jednak się dobrowolnie przemienił... BEZNAS!
-
Pukam mocno. - USS MARINS, POSZUKUJEMY NIEJAKIEGO CAPO ZA BYCIE ZJE*** I PIEP****** HĘDOŻMANEM. WCHODZIMY! - powiedziałem po czym na chama z Ghostem wbiłem się do pokoju.
-
- Może... Shila? Tak się nazywała moja cocia, zanim odeszła do zaświatów - powiedziałem. Ciągle mnie zastanawiało czemu mój tata Sombra tak nie nawidził kucy.
-
- Nigdy mi nie przeszkadzasz, Fluttershy. O co chodzi? - spytałem się z ciekawością.
-
- Jasne, dzisiaj mu nie darujemy... przeginał stanowcza za dużo razy. Gdzie jego lokum? Wejdziemy jak na marines przystało, rozumiesz ghost?
-
- Umiem to zrobić, mamo... znaczy Twilight - powiedziałem po czym poszedłem rozłożyć namiot.
-
Ruszyłem na pomoc Twilight. - Pomóc?