-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Tak jest - odpowiedzieli oboje, po czym Ekbiriusz schował się za ołtarzem, a Elfka schowała się za najdalszym nagrobkiem by jej nie zobaczyli i miała dużo miejsca do strzału. - Jaki jest plan - usłyszałeś głos Ekbiriusza.
-
Dotknąłem kopytem, jej kopyto. - Fluttershy... Bądź pewna że, zawsze znajdziesz we mnie wsparcie, kocham cię - powiedziałem.
-
Tą chwilę przerwał odgłos pociągu, tego na który czekacie. - Zawsze coś musi przeszkodzić - powiedział odrywając usta.
-
Kiedy wyszliście poza bramę, twoją uwagę przykuła wystająca rzecz z głowy zombiaka, kształtem wyglądał na miecz. - Coś zauważyłeś? - spytała się AJ, widząc że coś zobaczyłeś.
-
- Oczywiście. Czyli ma pan efekt uboczny wirusa, który ma pan Heller - powiedział Doktor. - Właśnie. Jeśli mam mu pomóc, to niech najpierw się wyleczy. Później dopadniemy potwora który, został stworzony do tropienia Evolvedów - powiedział James. - Chodzi wam o Ravena?
-
Może mi się uda zrobić własną. - Gdzie tu można zdobyć troche drewna i struny?
-
- Mogę spróbować.? - spytałem się, może jednak spróbuje zagrać na gitarze. Warto spróbować zagrać, bo pięć lat nauki nie pójdzie na marne.
-
- A mogę ją zobaczyć? - spytałem się. Zrobię wszystko by po wkurzać Capo, nawet spale sobie spodnie na popiuł... zaraz zaraz, już mam spalone.
-
Spojrzałem na niego miną "Are you fucking kidding me?", pokazałem znak że za chwilkę wrócę, po czym podszedłem do AJ. - Macie może gitarę?
-
Kopyto mu się przestało trząść. Nie opierał się, objął cię starając się nie przerywać pocałunku. Poczułaś jak by czas stanął, przestałaś czuć deszcz. Byłaś jedynie ty i Silver.
-
- Czuje że koło mnie jest ktoś, którego chyba zacząłem obdarzać większą sympatią. Galaktyko, nie obraź się ale chyba się w tobie zakochałem - powiedział niepewnie. Jego kopyto zaczęło się trząść, zapewne z obecnej sytuacji, lub dlatego że troszkę zimno się zrobiło.
-
- Wiesz czuję takie dziwne ciepło w sercu - powiedział Silver. Zaczęłaś czuć jak Silverowi chodzi niepewnie kopyto.
-
- Może wejdziemy do środka? Nie chciałbym żebyś się przeziębiła - powiedział z troską w głosie. Wtedy koło was przeszła para kucyków schowana pod parasolem, kiedy klacz was zobaczyła, powiedziała do ogiera. - Patrz jaka ładna para. Nie obchodzi ich deszcz, byle być razem - co ogier odpowiedział to nie usłyszałaś, bu już zniknęli w budynku. - Czy oni nazwali nas...? - spytał się zdezorientowany Silver.
-
- Szkoda, że nie mam gitary.
-
- W takim razie, z chęcią zamieszkam u ciebie - powiedział. Nagle poczułaś jak kropla wody spada na twój nos, by po chwili pojawiło się ich więcej. - O cho, zaczyna padać.
-
Wypijam całą zawartość nie odrywając warg od kufla. Po skończeniu mówię do drużyny. - Jeszcze do szczęścia brakuje alkoholu i porządnej muzy Rockowej.
-
Wzeszliście do budynku widząc jak pojazd odjeżdża, i zaczęliście się wspinać po schodach na czwarte piętro. Po dotarciu na szczyt, Heller zapukał do drzwi, po chwili usłyszałeś kroki i głos doktora. - Kto tam? - James Heller i przyjaciel - odpowiedział Po chwili drzwi się otworzyły, stał w nich doktor w typowym kitlu laboratoryjnym i okularami, siwe włosy z bujną brodą. - Wchodźcie - powiedział doktor, po czym się posunął byście mogli wejść. Heller wszedł do środka i zmienił się w normalną postać.
-
- Jak chcesz - powiedziała AJ, po czym ruszyła w stronę bramy. Poczułeś że coś cię obserwuje, ale nie wiesz co.
-
- Właśnie dostałem aktualizacje spisu populacji i jego słowa są poprawne. "Ludzie" zniknęli w promieniu dwustu mil, więc mają czystą linie strzału - powiedział jeden z oficerów, a następnie usłyszeliście masę wybuchów. - ATAKUJĄ! - krzyczy jeden z oficerów.
-
- Może być - powiedziałem, po czym podniosłem kufel. - Wypijmy za urlop od bliskiego wschodu i wolnego od Ludzi którzy spamują słowem "Allah Akbar".
-
- Bo szczerze wolałbym się tam nie pokazywać.
-
Nieśmiele całuje ją w usta. Wszystko jest cacy stuk stuk, mam tylko nadzieje że nie powtórzy się historia z Twilight. Chyba bym się załamał przy kolejnym rozstaniu.
-
Biore kufel. - Dobra chłopaki. Za co pijemy? - spytałem się drużynę.
-
- Dobry AJ. Można troszke cydru?
-
- To koło farmy, idziemy - powiedziałem, po czym ruszyłem w kierunku farmy. Mam nadzieje że zostało troche cydru u nich i że nie będą czepiać spalonych spodni.