Wracam do domu, i po drodze staram się by nie zwiędła. NARESZCIE UDOWODNIĘ SWOJĄ MIŁOŚĆ, mam nadzieje że to wystarczy. Kocham Twilight, i nie chce nikogo innego... chyba że już nawet kwiatek nie zmieni decyzji Twilight o zerwaniu.
- Że co? Smoki tutaj są? Capo będzie zadowolony - powiedziałem uśmiechając się podle. W ludzkim świecie, Capo strasznie się ich bał, nieważne że nie istniały.
Postanawiam po niego pójść uważając żeby coś na mnie nie wyskoczyło. Nareszcie udowodnię że jestem coś wart, udowodnię moją miłość do Twi, i moją odwagę.