Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Spoglądam na nią oczami... bo jak ruszę głową to zleci. - To gdzie cię odprowadzić? Bo chociaż tyle mogę zrobić - powiedziałem do niej z uśmiechem.
  2. - Więc... mogę ci pomóc w czymś jeszcze? - spytałem się spoglądając na nią. Naprawdę słodka... ale kurwa mam nadzieje, że Tamta klacz ograniczy trochę...
  3. Wpatruje się na nią. Dobrze, że udało mi się uratować najprawdopodobniej ostatniego przedstawiciela Nimbatów... tfu... przedstawicielkę. Spoglądam na Fluttershy i sprawdzam jakie ma nastawienie.
  4. Wut? - Miło mi cię poznać Xylyn. Jestem Feather Wing. Znalazłem cię w lesie nieprzytomną więc cię tu przyniosłem... choć nie wiem czy będę tu dłużej mile widziany... ale i tak warto było. Masz jakieś inne rany czy uszkodzenia? Czy wszystko gra?
  5. - Może zaraz się jakaś znajdzie. Jak nie to ci zrobię. Jak się nazywasz? - spytałem go. Siadam koło niego/niej i słucham go uważnie. Prawdziwy Nimbat... koło mnie.
  6. - Próbuje to naprawić... potem ze mną będziesz mogła zrobić co zechcesz - powiedziałem spoglądając na Fluttershy jej typem wzroku... lecz bez efektu. Podchodzę do Nimbata i spoglądam na niego. - Hey... jak się czujesz...
  7. - Ona była bita, torturowana, i naprawdopodbniej gwałcona przez króla gryfów. Od dziecka... - spojrzałem na Fluttershy. - Przyrzekłem sobie, że nie zostawię tam nikogo... jeśli to, że pomogłem komuś, jest złe... to proszę bardzo... ukarzcie mnie...
  8. Więc czekam i czekam. Jeśli tak to z Twilight. - Słuchaj Twilight... ten stwór co atakuje zwierzęta... to ja go wypuściłem... - powiedziałem spuszczając głowę.
  9. Wchodzę z nią do środka. - Wyjdzie z tego? - spytałem się. Jeśli przeze mnie zginie ostatni Nimbat... to kurwa będę płakał. WYBIŁEM WTEDY CUDNY GATUNEK!
  10. Więc biegnę do domku i zdaje raport twilight. Wciąż mam Nimbata na grzbiecie. Staram się go nie zgubić po drodze. Cholera. Jeśli to co strażnicy mówili, to prawda... to ja mam tu kurwa ostatniego... lub ostatnią... przedstawiciela gatunku...
  11. Cholera... - EJ! - wrzasnąłem dając na grzbiet... prawdopodobnie... ostatniego Nimbata. - TO ja. Feather Wing - powiedziałem do klaczy która już pewnie skończyła walkę.
  12. Podnoszę go w kopytkach i sprawdzam... przytomny... ale ja... to coś kojarzę. Kiedyś czytałem o tym stworzeniu... ale to nie możliwe... sprawdzam czy, żyje.
  13. Cofam kopyto i spoglądam na co nadepnąłem. Cholera... nie chciałem nadepnąć na coś. Kurwa... muszę ją jakoś przekonać do przejścia do innej części lasu... z tego co słyszałem wschód lasu jest bogaty w zwierzęta.
  14. Idę do lasu i szukam tej klaczy... wołam i wołam... głupio mi strasznie... naprawdę. Obiecałem jej swobodę i... zaraz, Fluttershy ma mięso (bo karmi nimi np chimerę... usłyszałem tak) więc może by dawała mięso Tej klaczy... muszę ją kurwa zapytać o imię...
  15. O kurwa... - O kurwa... - Tamta klacz... muszę z nią pogadać. - Zajmę się tym sam... dobrze? - spytałem się spoglądając na nie... powiedziałem to moim tonem.
  16. Więc natychmiast tam lecimy... cholera, jeśli to gryfy to kurwa mam przesrane... JA NIE CHCE TRACIĆ KOPYT. Ale to nie zmienia faktu... że było warto.
  17. Fluttershy... to chyba ona. - Uspokój się... powiedz powoli i wyraźnie. Co się stało? - spytałem się starając się dojść do sedna sprawy. Cholera co się dzieje?
  18. Tak czy siak wstaję i przygotowuje jej kolacje jeśli będzie koło godziny 10... następnie udaje się podszkolić trochę w magii... biorę do pomocy Twilight jeśli ma czas.
  19. Wieeeeesz... spojlerek nie zaszkodzi. Ale mam do niej szacunek, więc zatykam uszy. Potem jak już skończy gadać, to czekam, aż wstanie.
  20. Uśmiecham się. Poza tym... mam mętlik w głowie. Troszczę się o Twilight trochę bardziej niż powinienem... mam obawy co z tego wyjść może. Leże i czekam do rana, aż ona się obudzi.
  21. - Ja nie zasnę... śpij moja perełko - powiedziałem. Cały czas jestem w postaci podmieńca... głaskam ją po grzywie. Ah... jakie to szczęście, że trafiła mi się taka klacz jak Night.
  22. Oby dotrzymała obietnicy. - No i by nie była napastowana... no cóż... nie obraz się, ale fikcyjnie jesteśmy parą... tylko do czasu, aż nie zrezygnują z niej. Potem wszystko wróci do starego porządku... tylko ty... i ja... - całuje ją w nosek. - Dlatego trochę boje się cię zabrać na następną misje...
  23. - Na następną misję cię wezmę - powiedziałem i się położyłem... - Aha... i muszę ci coś powiedzieć. Pamiętasz jak ci mówiłem, że Twilight jest napastowana przez idiotów takich jak Blueblood?
  24. Podchodzę i ją całuje... - A kto powiedział, że muszę być głodny? - spytałem ją z uśmiechem. Całuje ją w nosek i zobaczymy jak nas los poniesie. Dzisiaj będę miał wolne, a potem wracam do pracy.
  25. Obejmuje. Potem opowiadam jej o całym przebiegu. A WIADOMO Jakie sprawy staram się powiedzieć tak by nie zabolało jej. Potem spoglądam na nią i oczekuje... albo pochwały... albo liścia...
×
×
  • Utwórz nowe...