Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Więc powoli się kładę... wcześniej pisząc List do Twilight, która powinna teraz dochodzić... że zostaję tu na noc, czekając na Samca Alfa. Przy okazji upewnię się rano czy dzieciaki będą już nagrzane.
  2. Uśmiecham się... następnie czekam na Samca Alfa... za kilka chwil powinien wrócić. Jeśli nie... to znaczy, że coś się stało. Bo jemu to powinno szybko zejść.
  3. - Jesteś śpiąca? Jak tak to, może się prześpij. Jak będziemy wracać, to cię zaniosę - powiedziałem. Spoglądam na jej reakcje, jeśli wciąż będzie latać... to znaczy, że z nudów.
  4. Przybliżam się do ogniska. Spoglądam na Xylyn co robi. Jeśli nie śpi, to bym z nią trochę pogadał. Jeśli śpi... to delikatnie ją głaszczę z uśmiechem... tak by nie obudzić.
  5. Siadam... - Mam nadzieje, że to im pomoże. Dzięki, że nam zaufaliście - powiedziałem do niej z uśmiechem. Następnie siedzę i czekam, aż Samiec Alfa wróci.
  6. Więc niektóre daje, bezpośrednio przy ognisku. Karmię je jeśli zachodzi taka potrzeba... byle były już stale ciepłe. Następnie, jeśli nie umie, to tłumaczę klaczy jak zrobić ognisko itp.
  7. Sprawdzam czy w podręcznym ekwipunku... który taszczyłem... jest coś czym można by napełnić wodę a potem zupę. Jeśli jest, to używam tego. Jeśli nie... cza będzie myśleć.
  8. - Jest tu gdzieś woda? Jak tak to mógłbym zrobić Zupę. A jeśli nie, to starczy na pieczeń - powiedziałem klaczy. Jeśli dostanę wodę, to robię zupę, jeśli nie... to pieczeń.
  9. Przenoszę niedźwiedzia tak by kiedy by malcy siedzieli w nim, to podtrzymywał jego ciepło... wtedy dłużej pobędzie ciepły. Następnie rozpalam ogień. Potem przygotowuje dla nich... jelenia do jedzenia.
  10. Patrzę na to... - Powinno im starczyć. Mogę zrobić ognisko, a wtedy będziecie mogli... upiec jelenia i będą miały ciepły posiłek - powiedziałem... cholera... niedobrze mi się robi.
  11. TO nie potrwa długo... pozatym jestem najedzony. Niech też idzie. Niech też idzie Xylyn... choć wątpie, że posłucha. Tak? Czekam na jej powrót patrząc na dzieciaki.
  12. Więc odwracam się do Shy. - Wiesz... teraz nie będzie za ładny widok... może wrócicie do domu, a ja... zostanę sam by przypilnować ich - spytałem się. Jeśli się zgodzą, to zostaję razem z Xylyn... bo pewnie nie odleci... mam racje?
  13. - Lepiej byś nie słyszała... - powiedziałem po czym na ucho mówię klaczy, że ciepło u zwierzyny po śmierci trzyma z 7 godzin... może trochę mniej. Gdyby tak rozszarpać ciało tak by mógł się zmieścić tam jeden... to można było by mu zapewnić ciepło.
  14. - Więc trzeba coś wymyślić... - zacząłem myśleć... lecz wtedy. - Albo taszczymy tu gazyliard kocy... albo... użyć ciepła upolowanych zwierząt... - powiedziałem, z wyraźną niechęcią.
  15. - A jak pozbędziemy się przeziębienia u nich? - spytałem się spoglądając na Fluttershy. Wątpie byśmy mogli je stąd zabrać do weterynarza, więc trzeba się ograniczyć do tego co wie Shy.
  16. Więc asystuje Shy jeśli zajdzie taka potrzeba. Ach... asysta klaczy która troszczy się o zwierzęta... piękne, lecz niekiedy niebezpieczne... chciałbym zobaczyć jak operuje Chimerę.
  17. Spoglądam na Materi. - Musisz je przekonać. Prędzej ciebie posłuchają niż nas - powiedziałem spoglądając na nią. Chcemy pomóc... jeśli igłą w czymś pomaga...
  18. - Więc widać, że nie tylko ja boje się igieł - powiedziałem troszeczkę się oddalając od Shy. - Trzeba je jakoś przekonać, do tego... bo inaczej będzie z nimi źle...
  19. - Niepokoi mnie pułapka w tych okolicach... co znaczy, że niedaleko mogą być tereny Idealne dla kłusowników... prędzej czy później się o was dowiedzą - spojrzałem na Klacz.
  20. BIorę go na kopyta a potem podlatuje do reszty, starając się go jakoś uspokoić. - Ciii, spokojnie. Fluttershy, zaraz się zjawi i ci pomoże - powiedziałem... oby... oby się zaraz zjawiłą.
  21. - Uspokuj się... spokojnie... nie ruszaj się... a będzie wszystko dobrze... - powiedziałem otwieram jakoś sidła... używam siły, włóczni albo magii. Więc jaki efekt?
  22. Odkładam włócznie. - Mamy Problem. Sidła! - rzekłem do reszty i staram się jakoś go wyciągnąć tak by nie trzeba było mu amputować nogę. Proszę by się udało... jak nie, to trzeba użyć telekinezy.
  23. Biorę od razu włócznie i idę sprawdzić w gotowości do ataku i obrony tutejszych. Podchodzę powoli tam gdzie odbywa się dźwięk. No... zobaczmy co tam się kryje.
  24. Więc ja idę z Night się "Pożywić". Staramy się też przy tym za bardzo nie hałasować... biedna Xylyn... będzie musiała mieć ten domek... dźwiękoszczelny.
  25. - To głód TEGO typu - dorzuciłem po chwili... no to kurwa mam przerypane... więc pozostaje albo TO, albo 15 minutowe całowanie całej 3... 4... Xylyn nie liczę, bo nie wiem czy podziałałoby u niej.
×
×
  • Utwórz nowe...