-
Zawartość
1053 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Linds
-
Tak mnie mniej-więcej uczono w szkole >:I Jeżeli gen dominujący u rodziców, u dziecka będzie recesywnym, ale potem cecha ta uwidoczni się w kolejnym pokoleniu, to powiedzenie potoczne "gen po dziadkach" nie jest AŻ tak błędnym stwierdzeniem. Za to Spidi w swoim wywodzie pisze jedynie o dziedziczeniu po rodzicach, stricte po rodzicach. Może i źle się wyraziłem, ale nie stwierdzę, że nie miałem racji.
-
Dorzucę swoje 3 grosze, co by było bliżej do limitu postów odblokujący Caharisa A żeby postów było więcej, swoją ocenę numeru podzielę na kilka części Patrzę na dział muzyczny i się zastanawiam - jakim cudem przez 4 lata fandomu nie powstała jeszcze żadna kucykowa piosenka disco polo? Na początek artykuł Spidiego. Genetyka opiera się nie tylko na dziedziczeniu od rodziców, bo są również geny recesywne, które dziedziczy się po dziadkach. Co prawda teoria o tym, że Applebloom będzie miała jabłkowe CM jest bardzo prawdopodobna, ale zawsze może wystąpić wyjątek od reguły, co pokazuje przypadek Pinkie Pie. Warto o tym pamiętać, zamiast pisać, że na 100% jest tak jak piszesz. AAAALE bardzo pochwalam argument z rodziną Orange! Faktycznie może być tak, że każdy w rodzinie Apple jest jakoś związany z owocami, przy czym nie można talentu ograniczać do czystej formy owoców, ale też do nawiązań (produkty oparte na owocach, owoc jako symbol marketingowy itd.). Wątek z Luną i Celestią jest ciekawy, ale... nieco z dupy. Co ma piernik do wiatraka? Nic. Tematyka rozważań to pokrewieństwo, genetyka, a nie edukacja Twilight. Btw. Snips i Snails to bracia? Myślałem, że to koledzy ze szkolnej ławki Zmiana CM Luny nie łączyłbym w ogóle z kwestią pokrewieństwa. Jak dla mnie to jest po prostu efekt magii, która zmieniła Lunę w NM, zwłaszcza, że zaklęcie majstruje przy genetyce. Na koniec żal, że nie przedstawiono całego procesu uzyskiwania CM - tradycyjnie uczepię się normalnej kwestii. Mowa o serialu skierowanego głównie do dzieci. Trudno, by małym dziewczynkom wyskoczono z prawami genetyki, fizyki, a nawet z problematyką geografii behawioralnej. W sumie podsumowując, teoria jest ciekawa i ma sens. Tylko nie wolno doszukiwać się na siłę, że ona tyczy się każdego przypadku. Nie raz świat i nauka udowodniły istnienie wyjątków od reguł. EDIT: Muszę też skomentować przypisywanie przeznaczenia do CM. CM jedynie ilustruje TALENT kucyka. UMIEJĘTNOŚĆ. A nie przeznaczenie. Można przecież wiele momentów życia przeżyć na różne sposoby, w zależności od tego, kto jakie decyzje podejmie, ale mogą te sposoby być tak, czy siak powiązane z CM i talentem. Równie dobrze Celestia mogła wejść na drogę zła i wypalić całą Equestrię słońcem, tworząc suszę, ale nie zrobiła tego nie z powodu przeznaczenia, a z powodu tego, że podjęła inną decyzję w oparciu o swoje poglądy.
-
"Rayman 3" jakby nie patrzeć, miał nieco bugów, a przy dużej eksploatacji płyty szło uzyskać naprawdę ciekawe kąski. Do dziś nie zapomnę wodospadu liści z drzewa ze śliwkami, który mi się raz zrobił w 1. planszy Krainy Żywych Umarlaków.
-
Levele portalowe w R3 były genialne, miały swój klimat. Ale wyżej od tej nutki jakoś cenię to: I to jest właśnie nutka, którą wykorzystałem raz do zaliczenia lekcji muzyki w gimnazjum - za zadanie było wykonanie własnej interpretacji jakiejś pieśni żołnierskiej. Wtedy wydawało mi się to jedynym dobrym pomysłem dla mnie. Teraz - nie dziwie się, że cała klasa i babka na mnie oczy wywalili A w R3 najbardziej klimatyczna walka to zdecydowanie była pierwsza walka z Refluxem w odmętach Pustynii Knaarenów. Lokalizacja, lava, nie łatwy i faktycznie przerażający przeciwnik, a do tego TA nutka: Na szczycie Wieży Leptysa to po przemianie wyglądał bardziej komicznie (z tymi jego wrzaskami), ale cała ta gra to jedna, wielka komedia przygodowa Co do Raymana M - w ogóle nie spodziewałem się, że to będzie gra o charakterze sportu multiplayerowego. Zobaczyłem okładkę, podjarany byłem Raymanem 2, to bez wiedzy rodziców zamówiłem. A rodzice szok, ale na szczęście 35 zł wtedy to kosztowało, więc uszedłem cało Bosz, ja chcę "Raymana 4" w końcu
-
Odkopię temat. Wiecie, czego nie lubię w tym fandomie jeszcze? Zjawisko wciskania się w życie prywatne. A może lepiej to nazwać nadużyciem przyjaźni? Albo po prostu złe efekty posiadania fejmu w fandomie. Posiadam maila na Gmailu. Nie jednego, ale chodzi o pewien konkretny. Służy on tylko do poważnych celów - mieszkanie, studia, praca. Nie podawałem tego maila nikomu z fandomu. I pewnego czasu nagle powiadomienie, że ktoś tam z fandomu dodał mnie do kręgu znajomych na Google Plus - ciekawe jakim cudem, skoro ja nawet nie skonfigurowałem profilu na G+? Nie korzystam z tego portalu w ogóle. Pojedyncze przypadki raz na ruski rok olewałem, zwłaszcza, że to były raczej przypadki osób ogarniętych. Gorzej, że od pewnego czasu coraz częściej jestem odnajdywany przez broniaczy i powoli zaczynam być zalewany powiadomieniami. Co jeszcze bardziej irytujące - coraz częściej są to osoby, których za cholerę nie kojarzę i najprawdopodobniej nigdy nie poznałem. Na cholerę im wciskanie się do mojego życia aż tak? Facebook i forum nie wystarcza? Aż tak ludzie chcą wiedzieć, co się u mnie dzieje, że nawet dopieprzą się do mojego maila roboczego nie pytając mnie jakoś o zdanie (no sorry, dla mnie to jest trochę na zasadzie nr telefonu - "Stary, mogę podać twój nr tel dalej? Dobra, ale nie podawaj Zdzisławowi")? To czemu nie skorzystają z komunikatorów, z forum, czy z innych dostępnych dróg kontaktu ze mną? Można by mówić, że w tym jest moja wina, bo za późno zacząłem pewnie reagować, bo nie oznajmiłem wszem i wobec, że to jest mail wykorzystywany w celach poważnych. Albo wina jest tego, że mam pocztę na Gmailu. Cóż, pocztę zakładałem ZANIM zaczęto Google Plus wciskać ludziom na siłę...
-
Fandom niczym zaraza - nie korzystam z Google+, mam ino mail roboczy/poważny na Gmailu i Broniacze niczym zaraza się zlatuje wokół niego...
- Pokaż poprzednie komentarze [5 więcej]
-
G+ to mega pomyłka, wciśnięta ludziom na siłę. Nie korzystam z tego, nawet nie konfigurowałem profilu, więc nie mam bladego pojęcia o funkcjonowaniu tego. A, gdy próbuję wejść, by spróbować coś obczaić, wyskakuje konfiguracja profilu, której nie da się uniknąć.
-
Aż poleciałem sprawdzić definicję słowa KOLEBKA, by upewnić się, że dobrze pojmuję. Kolebką polskiego fandomu był pewien chan polski, gdzie ludzie pisali już przed marcem 2011. O ile mówiąc "kolebka" mamy na myśli pierwsze miejsce stricte dla polskiego fandomu, a nie "temat na forum o czymś tam", czy 4chana. Nie wiem kiedy powstało, ale na pewno nie przed początkiem 2012 roku. Ale do reszty przyznaję rację. Sfera fandomu kręcąca się wokół tego forum wydaje się umierać. Coraz więcej ludu odchodzi, zostają najwytrwalsi. Na pewno w tym jest spora wina sposobu zarządzania i rządzenia na forum oraz braku kultury co po u niektórych, ale czy aby na pewno? Ja podejrzewam też zmęczenie się materiału.
-
W tym momencie uważam, że próbujesz jedynie odwrócić uwagę ludzi od clopów i od mojej opinii na ten temat. I za wszelką cenę wskazać, że clopy wcale nie są takie złe, atakując gore. Daruj sobie. Jakoś nigdy nie trafiłem na hejt z powodu gore, zwłaszcza, że od dawna jest znany rysunek robota rozrywającego kucyka i jakoś nikt nie marudzi. Inna sprawa, że skala tego zjawiska najwidoczniej jest dużo mniejsza, skoro ludzie czepiają się clopów, a olewaja gore.
-
Jestem zbyt zmęczony na sprawdzanie mojego postu ponownie. Nie uważam, że internet jest zły, a jeśli gdzieś tak napisałem, to najmocniej przepraszam za wprowadzenie w błąd. Uważam, że internet jest tworem przydatnym, dobrym, posiadającą zarówno dobre, jak i złe cechy. Jednakże z racji tego, ile internet pomaga w rozwoju cywilizacji, tylko głupiec by powiedział, że internet jest zły. Dla mnie to jest gadka typu "Tu jest źle, ale hej, zobacz, tam też jest źle! Więc czemu i tutaj tak nie może być?". Czyli słabo. Z telewizją to jest tak, że jeśli ktoś nie ma telewizji cyfrowej, to NIE MA dostępu do kanałów erotycznych (no może nie licząc nocnej ramówki TV Puls i TVN Turbo... ), jeśli zaś ma dostęp do telewizji cyfrowej, to jeśli są kanały erotyczne wykupione, to i tak trzeba znać kod PIN, by móc na dany kanał przełączyć. Dziecko nie musi znać PIN-u, do tego normalny rodzic raczej nie pozwoli dziecku siedzieć w środku nocy przed telewizorem Prawda w oczy kole - dziecko w internecie zdecydowanie łatwiej trafi na pornografię niż w telewizji. Gazety erotyczne - co najwyżej dziecko zobaczy goły biust na okładce i tyle. A raczej żaden szanujący się właściciel sklepu nie sprzeda małemu dziecku porno-gazetki. Może to dlatego, że temat jest o R34, która tyczy się clopów, a nie gore? Nie przesadzaj z tym autorytetem Wiesz, twój argument z gazetkami (w sumie u mnie podobna historia była - ktoś znalazł Playboya, skitrał w krzakach i zwołał resztę do oglądania, w celach badawczych) ratuje tylko ludzką część porno. Bowiem jak sam potem zaznaczasz, fapanie do czegoś nieludzkiego, nieistniejącego jest ZŁE. Dlatego w tym momencie należy narzekać. Należy narzekać i uświadamiać, że to jest złe. Ale nie tak, żeby to wyciekło jakoś bardziej poza fandom, bo dla mnie takie coś to idealny materiał do wywołania afery mającej posłużyć jako temat zastępczy podczas wprowadzania jakiegoś nowego podatku, czy sprzedaży Lasów Państwowych. Jeśli chodzi o edukację dzieci - pytanie tylko jak dzieci edukować, skoro żyjemy w czasach chorej politycznej poprawności i mega tolerancji, dzieciom chce się wpajać do głowy skrajne odmiany genderyzmu i zachęcać do polubienia homoseksualizmu. Ciężko mi się wypowiedzieć w kwestii kiedy dziecko powinno się dowiedzieć o seksie, za to wiem, że powinno się dzieci od młodych lat edukować, że pedofilia, czy zoofilia jest zła i, że żadna wymyślona przez pseudointeligentów zasada tego stanu rzeczy nie zmienia.
-
Państwo: Demokratyczna Republika Kongo Miasto: Dąbrowa Górnicza Imię: Daniel Rzeka: Dźwina Roślina: Dąb Zwięrzę: Daniel Literka Y I ROZWALIŁEM ZABAWĘ, HUE.
-
Promocja na plusy się skończyła, a ludzie tu dalej piszą Ale ten komentarz: Wygrał mojego bonusowego plusa
-
Macie mnie A "Caharis" brzmi tak genialnie
-
Państwo: Kongo Miasto: Kamieńsk Imię: Kamil Rzeka: Kupa* Roślina: Krokus Zwierzę: Kangur Litera W. * Serio jest taka rzeka, w Chorwacji. A most autostradowy nad nią nazwano "Kupa kupa".
-
I w końcu dorwałem się do tego tematu. Ooooj, posypią się iskry z klawiatury mojego laptopa Warto na ten temat dyskutować, ponieważ to nie chodzi tylko o kwestię "Porno,erotyka, czy nie?" i "O, ruchają się". To jest problem natury etycznej, dotykającej kwestii moralności broniaczy, którzy chcą propagować fandom jako sferę przyjaźni i otwartości, jako sferę ludzi normalniejszych i trzeźwiej myślących od normalnego społeczeństwa. A przez clopy okazuje się, że to czcze gadanie tak naprawdę. Moje zdanie stawia mnie niestety w pozycji hipokryty, ponieważ jakby nie patrzeć, swojego czasu siedziałem w fandomie furry, a i w fandomie broniaczy nie jedno widziałem. W sumie to i nawet lubiłem widzieć. W końcu nie jedno takie dzieło erotyczne bywa ładne dla oka i w ogóle. Ale u mnie wraz z wiekiem przyszło otrzeźwienie i zacząłem pewne rzeczy dostrzegać. Jestem przeciwko zasadzie nr 34. Tym bardziej, że ona NIE JEST udowodniona naukowo. Zasada ta jest tylko wymysłem grupki ludzi z internetu mających może coś nie tak z głową (kto wie, czy nie wywodzili się z jakiejś patologii, czy może ich coś w życiu nie skrzywiło?). Tą zasadę traktuje się, że po prostu jest, ale w międzyczasie nauka nie udowodniła słuszności tej zasady. Jeśli jest inaczej, poproszę o jakieś naukowe źródło. Dlatego w międzyczasie problem musimy rozpatrywać pod względem etyki obowiązującej w danym kręgu kulturowym, w danym narodzie. Ponieważ my żyjemy w Polsce i kreujemy opinię o fandomie w Polsce, pozwolicie, że skupię się na tym poletku. Wiadomo do czego zmierzam. Typowe, polskie społeczeństwo, w którym ludzie typu fandomowych (jaka jest przeważnie ludność w fandomie, to chyba nie muszę pisać?) są tak naprawdę mniejszością, nie będzie oceniać takich rzeczy przez pryzmat internetu, tylko przez pryzmat norm obowiązujących w kraju. Czy normalny człowiek masturbuje się do postaci z kreskówek? Nie, za to postacie z filmów już prędzej, o czym świadczą np. stroje mikołajkowe itp. Ale kto normalny masturbowałby się do postaci z bajek i to jeszcze z bajek DLA DZIECI? Zaraz się pojawi gadka, że przecież kucyki są dla każdego, każdy może je oglądać, ale nie można zapominać o tym, że kucyki jednak w większości oglądają małe dzieci, co potwierdzały nawet badania przeprowadzone dla Hasbro, które tamci przedstawiają potencjalnym inwestorom. Właśnie to, że idea clopów itd. bardzo kłóci się z normami moralnymi narodu powoduje, że reputacja fandomu na tym cierpi. Dlatego część osób krytykuje broniaczy, dlatego biorą się też trolle. Bo przez takie rzeczy broniaczy uznaje się za spie... "ludzi innych, wymagających specjalnego potraktowania". Nie tylko dlatego, że clopperzy fapią do kucy, tylko TEŻ dlatego, że fapią do postaci z bajki dla małych dziewczynek. Jak widzicie, to połączenie DWÓCH powodów w jeden duży. Nie ma sensu dyskutować nad tym, czy bardziej szkodzi fakt, że MLP to bajka dla małych dzieci, czy fakt zoofilii w postaci clopperow, bo po prostu te 2 fakty łączą się w jeden. Osobiście uważam, że cała ta gadka o R34, powtarzana przez niejedną osobę z fandomu niczym mantra, tak naprawdę jest sztucznie wytworzonym elementem opartym na wyolbrzymieniu skali pewnego zjawiska, służącym do uciszania sumienia, uciszania moralności, do usprawiedliwiania zła, jakim jest pornografia oparta na tym, co nienormalne. Ludzie kierując się egocentryzmem i/lub mając po prostu wywalone na wiele rzeczy, zapominają o tym, że internet nie jest tylko dla niego i ludzi im podobnym, lecz też korzystają z niego ludzie normalni, czy też dzieci. Dzieci przede wszystkim przed taką zawartością należy chronić, bo potrafi to wykrzywić człowieka. Wiem to na swoim przykładzie, po tym, że w młodym wieku natrafiałem na yiffy (na szczęście - pomijając przypadek opisany niżej - na początku w ogóle nie powiązanym z bajkami, kreskówkami itd.). Co prawda nie stałem się psycholem śliniącym się do Luny niczym niewyżyty maniak, ale czuję i widzę, że jednak od tamtego czasu moje życie jest mało normalne. W fandomie - nie tylko naszym, bo chyba bardziej to widać wśród mangowców - jest nie jeden przypadek osoby, o której można spokojnie założyć, że R34 tą osobę zniszczyło. Przypadek Kemotxa, który niedawno został przypomniany, że chciał przelecieć Twilight - to nie mogło wziąć się znikąd! To się nie wzięło z powietrza! Żyjemy w określonej kulturze o określonych normach. Nigdy nie mogło i nie może być tak, żeby mniejszość narzucała normy większości. Zwłaszcza, jeśli mowa o normach de facto chorych. Kiedyś za takie coś pewnie osobę masturbującą się uznano by za osobę zdeprawowaną, zdemoralizowaną, zepsutą, a gadkę o R34 uznano by za herezję. I jakby nie patrzeć, między innymi ten problem powoduje, że przywódcy państw chcą cenzurować internet. Owszem, w nie jednym przypadku głównym powodem jest chęć utrzymania władzy, czy pomoc w interesie wydawców filmów, muzyki itd. Ale właśnie kwestia tego, że idzie łatwo znaleźć pornola przez dziecko zwiększa chęć cenzurowania internetu. Jest to dowód na to, że człowiek mając przy sobie idealne medium - wolne, otwarte, mogące służyć do wielkich rzeczy - potrafi to spieprzyć sprowadzając to do potrzeb seksualnych lub jakichś chorych celów. Jeśli chodzi o moje prywatne podejście, to dopóki nie patrzę na skalę większą, niż moja prywatna osoba, to nie mam problemów z R34, nie wytykam ludzi palcami, nie zabijam. Ale jak pomyślę o tym jednak w skali ogromnej grupy ludzi, przez pryzmat wielu, wielu lat, dostrzegam pewne zagrożenie dla systemu moralności człowieka. Już teraz w niejednym kraju akceptuje się homoseksualizm. Teraz walczy się o akceptację pedofilii. Ktoś pomyśli o normalnej, realnej pedofilii - oczywiście się obrzydzi. Ale R34 oparte na kreskówkach, czy anthro, gdzie postacie są po pierwsze lubiane, po drugie - kojarzone, a po trzecie - ładnie narysowane, w sposób nieobrzydzający, dotykające np. tematykę pedofilii powoduje złagodnienie tego zjawiska w oczach ludzi. I tutaj znów - pojawia się argument np. clopperów, że clopiąc do kucy, tworząc clopy, nie robią nikomu krzywdy, bo to jest tylko dla nich i dla tych, co chcą. W skali małej grupki ludzi i małego przedziału czasowego, to w zasadzie prawda. Ale przez pryzmat większego czasu i tego, że w jednej chwili na clopa może przypadkiem trafić nie jedno dziecko, a kilkanaście na całym świecie, jest to działanie szkodzące cywilizacji ludzkiej. Kto mi daje prawo zaglądania do czyichś spodni. Nikt. I patrząc przez pryzmat tylko mnie, nikomu nie zaglądam. Ale ja w przyszłości chcąc wychować dziecko na normalnego człowieka, czuję, że nie podołam temu zadaniu, ponieważ dziecko wcześniej, czy później i tak zmuszone będzie trafić w młodym wieku na pornografię. A przecież trudno, by dziecko w XXI w. było odcięte od internetu, skoro coraz częściej nauka jest łączona m.in z internetem. Oczywiście uogólniam, momentami bardzo, bowiem czasem trzeba. Trudno nie zgodzić się z tym, że zadaniem rodziców jest wychowanie dziecka i pilnowanie, by nie natrafiło na złe rzeczy. Tylko, że za wychowanie dziecka - które później stanie się dorosłym, co przez to idzie (z racji na masę internetu i nie jednych takich przypadków) do kształtowania się obywateli narodu - odpowiadają nie tylko oni. Za wychowanie dziecka odpowiada również szkoła i społeczeństwo, w którym dziecko się obraca. Tym bardziej, że obecnie przeważnie rodzice większość czasu muszą poświęcić na pracę, obowiązki domowe, pomoc dziecku w nauce itp. Rodzic więc nie da rady kontrolować dziecka cały czas. Inna jeszcze kwestia, że żeby dziecko miałoby być cały czas kontrolowane, rodzic popadłby w końcu w paranoję. Dlatego ten tekst, chociaż jest prawdziwy, to nie rozwiązuje problemu nawet w połowie. Pamiętam, jak kiedyś jako dzieciak 4-5 klasy podstawówki przeglądałem jakiś blog na Tenbicie (Gimby nie znają, portal nie istnieje od czerwca 2012) i trafiłem na link podpisany jako "Fajny odcinek Smerfów" (albo ciekawy? W każdym razie coś tego typu). I okazało się, że to dzieło podpadające pod R34. Byłem dzieckiem dobrze wychowanym i fakt, wtedy niewiele zrozumiałem. Ale szok był przez pewien czas. Oczywiście wiem, że w dzisiejszych czasach dzieciak w takim wieku nie będzie zszokowany, ani nic, ale i tak uważam, że do pewnych materiałów dziecko jest jeszcze za młode. Nie rozumiem gadki, że dziecko w wieku 12 lat ma już wiedzieć, czym jest seks. A moim zdaniem nie. Potem dzieciarnia chce bawić się w seks, słoneczka i inne tego typu akcje i mamy problemy nieletnich rodziców. Kto potem najbardziej musi znosić efekty takiej gównażerii stworzonej tak naprawdę przez społeczeństwo, internet, a nie rodziców? Rodzice nieletnich rodziców i dziecko. A w międzyczasie nieletni rodzic jeszcze czasem pomyśli o szukaniu okazji do seksu i - autentyczny przypadek, który mi się trafił - jeszcze znajdą się przypadki, które będą chciały bez zabezpieczeń, bo po co się przejmować tym, że można w wieku 12-15 lat dorobić się dwójki dzieci? Człowiek tworzący takie rzeczy przede wszystkim liczy na atencję i pochwały, a nie na to, że - jak to ładnie ująłeś - "pewne płyny polecą". Uważaj, bo na bank art stworzony w myśli R34 jest traktowany przez wszystkich tylko jako rysunek, a nie jako coś, do czego człowiek ma się masturbować, wyobrażając sobie siebie w przedstawionej scenie. Zwłaszcza, że nie bez powodu zasada nr 34 mówi o PORNOGRAFII, a nie o erotyce. Puk puk, to nie logika do ciebie jednak zapukała. Dobra, to wszystko, chociaż nie czytałem najdłuższych, ostatnich wypowiedzi. To zostawiam na potem, choć i tak czuję, że one już niewiele wniosą do mojej opinii. Miłego czytania i kto to wszystko przeczytał, szacunek
-
Dziękuję. Z czasem się w nim odezwę, wpierw muszę przygotować posta, bo do nie jednego wątku chcę się tam odnieść
-
Dobra, to jeszcze coś ode mnie: Śmiem wątpić w te słowa. Nie wiem, co wy tam jaracie, ale też chcę
-
Nie wiem, czy o tym pisać tutaj, czy w "Sugestie v2.0" (tia, bałagan jest mały), więc piszę tutaj, nazwa tematu bardziej zachęca. WNIOSEK Wnoszę o otwarcie ponownie tego tematu - który najprawdopodobniej został zamknięty z powodu przedawnienia. Swój wniosek argumentuję następującymi faktami: - Temat ten ma spory potencjał do dyskusji, zwłaszcza, że porusza problem natury etycznej. Problem moralności broniaczowej. Jest to bardzo ważna sfera życia fandomu i uważam, że jak najbardziej, o tym powinno się dyskutować. - Co idzie za argumentem pierwszym, ponowne otwarcie tematu zwiększy ruch na forum, zmniejszy przynajmniej trochę problem umierania forum. Kto wie, być może nawet zainspiruje użytkowników do tworzenia tematów kolejnych, również o wartości dyskusyjnej. - Chętnie bym się wypowiedział w temacie, a nie widzę sensu zakładania osobnego tematu. Proszę o pozytywne rozpatrzenie mego wniosku. Warszawa, 03.02.2015 Linds IV de la Londson
-
Tłumaczyłem w pierwszym poście. Możliwe, że cebulactwo, ale akcja wynikła nie z samotności i głodu atencji, lecz z napadu głupawy. A, że laptop (na którym uczę się do sesji) i MLP Polska były w pobliżu... Cóż, ostatnio ludzie mega marudzą, że forum umiera, że nic się nie dzieje, to pomyślałem, że głupawkę przeleję na forum, by nieco zmniejszyć poziom suchości tutaj.
-
Koniec promocji, dziękuję za grzeczne wzięcie udziału. Może kiedyś powtórzę akcję
-
333 repki, szatan jest w połowie drogi po mnie
-
Trochę zaktywizujemy forum OBIECUJĘ KAŻDEMU POSTOWI NA 1. STRONIE TEGO TEMATU DAĆ PLUSIKA Liczę na kreatywność EDIT: EDIT 2:
-
Czas i na moją tapetę. Na pewno się spodoba Arjenowi.
-
Podsumowanie mojego dzisiejszego dnia: A jutro egzamin z geografii społecznej
-
Państwo: Malezja Miasto: Mekka Imię: Mirek Rzeka: Missisipi Roślina: Modrzew Zwierzę: Małpa Litera N