-
Zawartość
1053 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Linds
-
No i żeś zepsuł wielki moment
-
"Kopytkując przez świat", czyli nasze podróże [tagujemy userów]
temat napisał nowy post w Przygody Daring Do
A mnie nikt nie otagował, ale się wtrącę. I za to nie otaguję nikogo. Perfekt plan 1. Gdzie byłeś? * Dużo objechanej Polski - jedynie brak regionów między Szczecinem, a Gdańskiem i Bydgoszczą oraz Lubelszczyzny, Podkarpacia, zaś jeśli chodzi o południowe pasma górskie, to byłem jedynie na obszarach ciągnących się od Cieszyna, po Nowy Sącz i okolice. Za dużo w góry nie kursuję. Kursy stopem lub pociągiem, czasem autokarem lub z rodziną kiedyś. * Zachodnia Europa - Niemcy (Berlin) i Holandia (Amsterdam) autostopem, Londyn samolotem, zaś część Niemiec (Wuppertal, Hamburg i Elmshorn) autem z rodziną. * Europa na południe od Polski - sporo, choć wiele na zasadzie tranzytu, a nie zwiedzania konkretnych miast -> Czechy (Cieszyn - Brno - Mikulov), Słowacja (m.in Liptovsky Mikulas, Martin, Jablunkov - Żilina - Bratysława), Austria (Mikulov - Wiedeń - Graz), Węgry (Gyor - Budapeszt - Szeged - Roszke), Słowenia (Maribor - Ptuj), Serbia (Roszke - Belgrad - Niś - Dimitrovgrad). Zaś pobytowo - Chorwacja (okolice Zadaru oraz Plitwickie Jeziora), Bułgaria (na południe od Burgas). 2. Coś o historii tego miejsca...? Anegdot mam zbyt wiele, by wybrać jedną konkretną ^^' Część z nich spisuję na bloga (podany w pytaniu o fotki), wiele z nich opowiadam na żywo. W razie ktoś chętny to proszę pytać 3. Twoje ogólne wrażenia. Zawsze lubiłem podróżować, ale w ciągu ostatnich 3 lat stało się to moim głównym zainteresowaniem, powiedziałbym nawet, że pasją. Każde miejsce, ba, nawet cała trasa jest dla mnie w jakiś sposób szczególna i zawsze mi przynosi jakieś skojarzenia - a to muzyka, a to wspomnienia, a to ludzie. 4. Najfajniejsze miejsca/ obiekty jakie widziałeś. Które polecasz, a których nie? Londyn i Berlin warto zobaczyć, ale nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia, jak AMSTERDAM. To właśnie holenderskie miasto polecam ile wlezie! Architektura (ta jedność stylu w dzielnicach!), niesamowite sklepy, atmosfera, zabytki i przede wszystkim LUDZIE Powiem tak - podczas swoich wojaży nigdy żadnego narodu nie polubiłem bardziej niż Holendrów i tu muszę zaznaczyć - podczas mojego pobytu w Holandii nie paliłem i nie ćpałem, bo nie było mnie stać, a mówiąc o Holendrach to mam na myśli tych, z którymi rozmawiałem będąc w trasie lub rozmawiając z nimi w różnych lokalach. Z zagranicy to polecę jeszcze Plitwickie Jeziora w Chorwacji, gdzie kręcono filmy o Winnetou - piękne, malownicze widoki, a woda jaka czysta Ze swoich wojaży, może teraz coś polskiego. Przede wszystkim Pomorze oraz Warmia i Mazury - trasa kolejowa Toruń - Malbork - Olsztyn - Białystok to najpiękniejsza trasa kolejowa w Polsce, jaką podróżowałem. Skoro wspomniałem o Pomorzu, to z ręką na sercu - Gdańsk i Szczecin. Polecam do tego Suwalszczyznę, zwłaszcza punkt widokowy "U Pana Tadeusza" w miejscowości Smolniki (tam kręcono "Pana Tadeusza"). No i Warszawa, tyle, że na Warszawę to trzeba dużo czasu i własnych spacerów, nie jakiegoś gotowca na 2-3 dni. W tak krótkim czasie trudno docenić to miasto. 5. Co dobrego/ nowego/ dziwnego jadłeś? Nie należę do osób eksperymentujących kulinarnie z powodów osobisto-zdrowotnych I z powodów finansowych. Moje podróże są niskobudżetowe, więc na coś lepszego od fast-foodów trudno mi pozwolić, ale będąc już u siebie okazjonalnie eksperymentuje np. z kuchnią serbską i hinduską (polecam kurczaka w sosie Vindaloo). 6. Jacy byli ludzie? Był ktoś specjalny, wart wspomnienia? Holendrzy - wspaniali! Zawsze uśmiechnięci, radośni, otwarci! Ba - jeden Holender jak usłyszał, że przyjechałem do Amsterdamu zwiedzać, to zmienił swoją trasę - miał mnie wysadzić w południowym Amsterdamie, zamiast tego specjalnie pojechał do centrum, bym miał blisko i mi objaśnił co, gdzie jest. Zaś inny Holender, co mnie wiózł z granicy w Oldenzaalu do Amsterdamu sam z siebie wręczył mi bochen krojonego chleba i świeżo pakowaną, dobrej jakości szynkę. Wspaniali ludzie, choć pewnie miałem po prostu farta i zdobyłem ich sympatię Chorwaci byli gościnni i chętnie częstowali Rakiją. Niemcy - poznałem dwójkę, z fandomu i ich oceniam jako sympatycznych, ale i nieśmiałych. Wiadomo, że wielu Niemców takimi nie są. Poznałem paru Francuzów i trudno mi się o nich wypowiedzieć tak, by mieć opinię. Jedna para to taka cicha, zamknięta w sobie, ale ostatecznie jak mieli coś ze sobą, to pierwsi chętnie podchodzili do mnie i proponowali podzielenie się, choć ja już byłem pewien, że mnie skreślili. Inni Francuzi zaś perfidnie unikali używania angielskiego, choć widzieli, że miałem pewien problem z namiotem i prosiłem o pomoc. O innych nacjach za mało wiem, by się wypowiadać konkretnie, zaś na Polskę to jeszcze przyjdzie czas 7. Poznałeś trochę nowej, niskiej lub wysokiej kultury/innych mentalności? Zdecydowanie tak. Zwłaszcza rozmowa z jednym Holendrem umożliwiła mi zrozumienie relacji holendersko-polskich, kwestie pracy, emigracji/imigracji itd. Zaś to, co poznałem przy Francuzach opisałem wyżej. W przypadku wojaży polskich warto wspomnieć w sumie o przejeździe z mieszkańcem krakowskiej Nowej Huty, który opowiadał mi dlaczego on tęskni za PRL-em. Inny punkt widzenia niż pogląd krytykujący, czy pogląd moich rodziców "Jakoś było i szło przeżyć", czyli bierność w sumie. 8. Podziel się fotkami! www.me-and-euroventure.tumblr.com - tam jest Amsterdam i Berlin oraz zdjęcia z tras. Zdjęć z innych wojaży za bardzo nie posiadam. -
Nowy odcinek serii "Linds odświeża zakurzone tematy"! Jak dla mnie Daring Do nie ma takiej sławy, ponieważ miała fatalne pierwsze wrażenie - recolor Rainbow Dash. Jako osoba, która średnio przepada za RD przyznaję, że to na mnie podziałało bardzo. Ale jeszcze człowiek myślał, że może ona tak wygląda, bo tak po prostu działa wyobraźnia RD, dzięki czemu ona się wczuwa w czytanie. A tu nie, okazało się, że to jednak prawda - ona to kopiuj-wklejka RD i jakby nie patrzeć, RD po Akademii Wonderbolts też może zostać taką Daring Do, co daje podstawy do utworzenia pewnego słabego i nudnego schematu. Krótko mówiąc, twórcy przy tworzeniu tej postaci nasadzili nieco pułapek na potencjał postaci do bycia czymś ciekawszym niż... kopią RD. Czy ja wiem, czy jest ona za mało tajemnicza? Wiemy, że podróżuje i ma przygody i ma zawsze jakiś plan. Wiemy, że ona sama spisuje swoje przygody. Nie pamiętam, czy Daring Doo to było imię, czy pseudonim, czy w ogóle był z tym motyw, dawno nie oglądałem. Ale o ile dobrze pamiętam, to nie było podawanej informacji np. kiedy i dlaczego ona zajęła się podróżami. Dlaczego akurat poszukiwaczka przygód, a nie podróżnik typu badacz, eksplorator. Prorok Spidiusz spod Pachoła miał rację! Żaden sarkazm, pomyślałem, że warto zaznaczyć, że teorią trafił celnie. Z tym to trochę poleciałeś. Fakt, większość fandomów lubi postacie z jakimś "bagażem doświadczenia". Ale, że potrzeba im postaci, której chętnie pomogą? Proszę cię, wielu broniaczy byłoby za leniwych albo uważałoby, że nie pomoże, bo co innego mogliby zrobić? Jak fandom pokazał przez 3-4 lata, jedyna pomoc to przeważnie aukcja charytatywna i nie zawsze z chęci pomocy, a z chęci przedmiotu. Daring Do kojarzy się z aktywnością. Sportem. Życiem poza domem, a nie przed komputerem grając w LoLa. To może nieco wpływać na fandom, zwłaszcza, że z tego co patrzę po tym temacie, to duża część fanów Daring Do to w rzeczywistości osoby, które same są jakoś aktywne w tematach podróży lub archeologii, a nie osoby marnotrawiące życie przed komputerem (oczywiście zdarzają się wyjątki). Ej, ej, ej, to, że Luna nie jest dla ciebie interesującą postacią nie oznacza, że taką postacią ona nie jest Ale Daring Do może się też kojarzyć z Larą Croft. Po prostu Daring Do nie jest dość kawaii, jak to wynika z twojego wniosku zaznaczonego w cytacie przeze mnie teraz kursywą. Niestety, Coco Pommel jest jakby nie patrzeć - kopią Fluttershy, a ona z mane 6 - przynajmniej kiedyś - zawsze miała najwięcej fanów, co wynikało z tego, że większość z nich była taka jak ona. I taka jak Coco. Czy mamy w fandomie dużo osób, o których można mówić, że są jak RD? Nie bardzo. A takich, co są jak DD? Jeszcze mniej. Dobra, chyba dość spory post nabazgrałem. Derp!
-
Wait, ja cię kiedyś na oczy widziałem... Ambermeet? Ja i mój prywatny brony pozdrawiamy z Malborka. ^^ O, Malbork! Skorzystam z okazji i polecę schronisko młodzieżowe w szkole przy ul. Żeromskiego
-
Jak się ktoś obraca w fandomach, to tego kogoś to nie zdziwi. Mnie w zasadzie to też nie zdziwiło. Ale nie oznacza to, że będę uważać clopy i łażenie po sex szopach za kuco-zabawkami za normę. Najszczersze wyrazy współczucia. Dorzuciłbym od siebie parę groszy na temat tego regionu, ale nie ten temat. Ty tam studiujesz, a wyobraź sobie, że ja tam siedziałem i się marnowałem jakieś 20 lat. W zależności od regionu, bo są miejsca, gdzie o fantastach nie słyszeli
-
Co prawda historia zdarzyła się w Krainie Wunglem i Spalinami płynącą (czy jak się pisze), ale ludzie i mentalność są pochodzenia podlaskiego Taaaaak, na pewno to oczywiste i nie zaskakujące, że wśród fanów bajki dla małych dziewczynek o kolorowych konikach są zboczeńcy fapiący do kucy i to nawet niekoniecznie w wersji anthro I porównanie lekko słabe. Alkoholizm występuje powszechnie. Traktuje się to jako zło, ale nie jak dziwactwo takiego kalibru jak zoofilia. inb4 "LINDSU PRZESADZASZ"
-
Tak i na pewno nikt nie zareagował źle na fakt clopów. Uważaj, bo uwierzę. Ja spotykam osoby, które jeszcze wierzą w to, że fandom jest sektą.
-
Ochroniarz: Proszę pokazać zawartość reklamówki. Klient: Nie. O: W takim razie wzywamy policję z powodu podejrzenia o kradzież. I zaczyna się sekwencja tracenia ok godziny czasu, bo przyjedzie policja, przesłuchanie itd. To ja już wolę dla świętego spokoju okazać, co mam w torbie. W końcu nie mam nic do ukrycia.
- 241 odpowiedzi
-
- brony
- złodziejstwo
-
(i 3 więcej)
Tagi:
-
No właśnie nawet normalni broniacze nic z tym nie robią. Albo olewają sprawę, albo mają do tego dystans. Krótko mówiąc - są bierni. Ponoć są nawet w Polsce osoby walczące z clopami, ale na ile to prawda? Nie wiem. Tak, mediom wystarczy fakt oglądania kucy. I z tego zrobią artykuł typu "Patrzcie jacy dziwacy, może nawet uroczy, oglądają kuce". Strach pomyśleć, jakby w mediach zabrzmiał fakt cloppingu... Odpowiedziałbym, ale musiałbym opisać coś, co opisywałem tu co najmniej 2 razy. Opisałaś jeden przypadek (w sensie grupę), co prawda oparty na fakcie, ale jeden. Nawet Spidi przyzna rację, że jeden przypadek nie wystarcza do stwierdzenia reguły. Teraz wyszło tak, potem może wyjść inaczej. Głośne incydenty może już dawno temu były, ale regularnie jednak słyszy się o tym, co mangowcy odpieprzają nie tylko na swoich konwentach, ale i na m.in Pyrkonie - jest tam masa ludzi spoza ich kręgów fandomowych, dzięki temu opinia się wciąż szerzy. Że nie ma głośnych afer? Najwidoczniej fandom poszedł nieco po rozum do głowy, ale dalej pewne problemy mają. Czasem mediom nie potrzeba konkretnych akcji, ale nie zwalnia to nas z obowiązku dbania o dobry wizerunek fandomu. Po jaką cholerę dawać dodatkowe powody do zaatakowania naszych?
-
Waga wskazuje 85 kg. God, dawno nie ważyłem tak mało. Hm, chyba spróbuję zejść niżej.
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Rozumiem problem z importem z Rosji, polskie kopalnie maja zamykać, trzeba oszczędzać... Ale chudy Linds? To się nie może zdażyć, przecież narazie węgla nigdzie nie brakuje :-F
-
63 nie przebiję, nie ma szans. Musiałbym zostać anorektykiem, a jednak chcę w miarę dobrze się prezentować. Mięśni się nie dorobię prawdopodobnie, ale może uda mi się zejść do 75.
-
Czytałem, ale nie do końca się z tym zgadzam.
-
Dobra, chylę czoła, chociaż "boisz się co inni o Tobie pomyślą" zamieniłbym na "starasz się dbać o swoją reputację". Strachu nie mam, bo nie raz bywałem w sytuacjach, gdzie reputację się straciło. Nie lubię efektów tego, więc staram się, by znów nie doprowadzić do nich. To tak jak z wagą - ktoś nie dbał o wagę, zrobił się gruby. Miał w związku z tym jakieś negatywne efekty uboczne, więc robił co mógł, by schudnąć. Schudł. Nie chce mieć znów tych negatywnych efektów. Bo po prostu nie lubi tych efektów, a nie boi się. Logicznym więc jest, że ten ktoś będzie dążyć do nie powtórzenia tych efektów. Gratuluję wygrania życia. Nikt nie wykorzystuje pewnych złych faktów przeciwko tobie. Najwyraźniej nie ma osoby, dla której byłabyś niewygodna. Z ludźmi wykształconymi tak bym nie uogólniał - wszystko zależy raczej od wychowania. Jeden taki ludź nie spojrzy na to za bardzo, drugi spojrzy, ale nie skomentuje, a trzeci skomentuje.
-
Furry mnie nie boli, bo w tym nie siedzę od lat. Aczkolwiek fakt, siedziałem i do dziś wstydzę się tego okresu, z różnych, prywatnych i mniej prywatnych powodów. W ogóle nie rozumiem, czemu co jakiś czas ktoś wyskakuje z furry, o którym aż tak ludzie poza-fandomowi nie mają nawet pojęcia, a fursuiterów uznają za maskotki jakieś. Fajnie, że podsuwacie mi przykłady mogące się bardziej pogrążyć od broniaczy, ale tutaj rozmawiamy o fandomie bronies, a nie o futrach. Futra niech same się o siebie martwią. Jedna osoba uzna "Peadu, co pucha pucyki", inna uzna "zboczeniec jarający się kucykami". Na szczęście groźbę oskarżenia o pedofilię udało się zminimalizować do minimum. Dalej to aż żal komentować Cahan. Nie wierzę, że serio po tylu postach nagle wyskakujesz ze wstydem za byciem bronym, bo ogląda się bajkę dla małych dziewczynek. Czyżby jakiś ukryty cel w tym? Aż taka chęć udowodnienia tego, że nie mam racji, że się mylę, że powinienem się wstydzić za to, co tutaj wypisuję, że miesza się celowo wątki? > siedzisz w grupie ludzi, w których spora grupa ludu wali konia do kolorowych, wymyślonych koników, część z nich nawet traktuje je na poważnie > ktoś w fandomie odpieprza złą akcję, nie do końca przemyślaną > fandomowi teraz trochę bardziej grozi spieprzenie opinii w perspektywie kilkumiesięcznej lub -letniej > polska mentalność Tak to powinno wyglądać, jeśli chcesz dyskutować o tym, o co mi biega. Za to jest mi wstyd. Nie za oglądanie bajki dla małych dziewczynek.
-
A myślisz, że przy znajomych próbuję bronić fandom? Nie. Obrócę to w żart, bo innego wyboru nie mam. A potem i tak muszę dealować z efektami. Dlatego wolę z tym walczyć, ale nie od dupy strony, czyli przy znajomych, a w fandomie. Zwłaszcza, że problem niedbałości o renomę jest właśnie tutaj, nie poza nim.
-
Do samych koników dystans mam. Nie mam dystansu do niedojeb<cenzor> umysłowego. Jeszcze u ciebie ta hipokryzja. Nie dzielisz, nie, a jednocześnie wykazujesz podział na ludzi pustych i inteligentnych. Przy czym pragnę zauważyć, że nie każda osoba inteligentna ma wywalone na reputację. Weźmy na to polityka, który by dojść do władzy i ją utrzymać, nawet jeśli jego rządy nie są najlepsze, musi wykazywać się i inteligencją i dbaniem o reputację. Ja się nie obawiam wyśmiania tego, że oglądam kuce, tylko, że jeśli opinia fandomu się spieprzy jeszcze bardziej, a potem wyjdzie na jaw, że jestem powiązany z taką, a taką grupą, to nie jedna rzecz u mnie stanie się utrudniona podczas, gdy wszyscy dookoła mnie już i bez tego mają się łatwiej. No, ale co z tego zrozumie osoba, która ma wywalone na reputację. Co do kwestii pracy - nie zawsze ma się możliwość zmiany pracy. A gdy zaczniesz się sam utrzymywać, bez pomocy rodziców, wtedy zrozumiesz, że nie zawsze możesz sobie pozwolić na rzucenie takiej pracy, by przyjąć jakąś gorszą. Nowej pracy zaś i tak należy szukać, bo może uda się znaleźć taką, gdzie człowiek bardziej się rozwinie i być może zarobi więcej nawet. Za to nie pojmujesz do czego cały czas piję, twierdząc, że ja twierdzę, że mamy się wstydzić kucyków. NIE. Twierdzę, że musimy dbać o reputację, opinię, wizerunek fandomu i walczyć ze skrajnościami w fandomie, a nie jeszcze szukać okazji do ich pogłębiania. Bez tej walki dalej byłyby w fandomie jednostki, które na meetach rzucają w ludzi nożem w miejscach publicznych i ich ranią. Chcesz uczyć starszego od ciebie człowieka życia, jednak jedyne co to powtarzasz te idealne hasełka latające po internetach, mające średnie odzwierciedlenie w rzeczywistości, albo udowadniasz, że nie orientujesz się w temacie. Serio... Ty podchodzisz poważnie... do Kolorowych Pucyków Koni... Człowieku, jesteśmy jakimiś tam fanami zwykłej bajki. Zwykłej bajki. No, ale w końcu FANDOM to bardzo poważna sprawa, moi mili! Bardzo POWAŻNA!!! W końcu chodzi tu o... KUCYKI!!! Toć to sprawa wagi państwowej! Ludzie są w nim... o zgrozo... DLA ZABAWY! DDDDDDDDDD: Jesteśmy zwykłym zrzeszeniem fanów kolorowych koników. Nie śmiejemy się z badania Spidiego, bo każdy brony to gimbus i wybucha radością na słowo "r*chanie". No i gratuluję, wychodzi z ciebie gimb, choć tak bardzo się kreujesz na osobę ogarniętą. Ja się nie śmieję, bo dla mnie to była po prostu głupia, sucha akcja, a nie z racji braku dystansu. Nie znasz mnie, to nie oceniaj mojego podejścia do kolorowych qników. I nie, tu nie chodzi o kucyki. I nie chodzi o fandom jako ogół. Chodzi o opinię o fandomie, a z tego wynikającą dalej opinię o ludziach w nim będący. Jak ludzie chcą sobie w łatwy sposób spieprzyć reputację, go ahead. Ja jednak nie będę stać z boku i się przyglądać, bo jakiś dzieciak mnie wyśmieje zakrzywiając wszystko po swojemu. Wracaj do gry w LoLa. Nazywanie kucyków pasją... a to wg generalka ja podchodzę do tego za poważnie i uważam same kucyki za poważną sprawę. Tiaaaa. Odniosę się do tego, bo ogólnie co do dziewczyny, powiedzmy, że racja jest. Ale do przyjaciół się odwołuję, z prostej racji. Nie pisałem ANI RAZU o przyjaciołach. Co więcej, w tym temacie przynajmniej raz oddzielałem sferę przyjaciół od znajomych. I co więcej, nie raz już punktowałem, czemu w przypadku przyjaciela mogę zastosować twoją filozofię Cahan, a czemu w przypadku znajomych, czy innych osób, z którymi współpracuję, nie mogę.
-
Widać, że nie czytałeś całego tematu, stąd ten fragment. Ale napiszę jeszcze raz. Zadziwiająco, niejeden broniacz, którego spotkałem, przy konfrontacji jego z jakimś moim znajomym spoza fandomu bardzo chętnie wyskakiwał z tekstami typu "Lindsu pedał ogląda kolorowe kuce", albo inny tekst informujący wszem i wobec, że jestem Bronym, chociaż afiszować się nie chcę. W takim wypadku niestety, ale albo muszę być ostrożny na reputację i patrzeć, czy opinia fandomu jest zagrożona, czy jednak bawić się w segregowanie znajomych i w razie Broniacz dowie się - przykładowo - o imprezie urodzinowej mówić "Sorry, ta impreza to nie dla ciebie, dla Broniaczy robię osobną". Czaisz bazę? Eee... nie? Można przestać bujać w obłokach i dalej nie narzekać, nie marudzić, nie trzymać się pewnych stereotypów i próbować coś zmienić. Po prostu tylko wtedy patrzy się nieco bardziej realnie na świat. A jeśli chodzi o ostatnie 2-3 zdania - wierz mi, że ja tak robię. Ale nie wykorzystując dziwactw do czynienia świata lepszym. Będąc sobą, z ograniczeniem tego, co uważam, że powinno się ograniczyć, czyli np. afiszowanie się byciem bronym. Zdziwisz się, ale wiem o tym. Sorry, wychodzisz na idiotę.
-
Szukasz usprawiedliwienia dla czegoś, co sama uznałaś za chore. To jest naprawdę chore. Poza tym odrzuciłaś możliwość pójścia do PSYCHOLOGA. Psychiatra to już trochę inna para kaloszy. Sam łaziłem do psychologa i wiem, że taki ktoś to mało daje. Spróbuj psychoterapii u psychiatry. A może ci ludzie nie mają wywalone, tylko nie wszystko się kręci wokół ciebie? Ja sam nie raz mówię ludziom, że mogą na mnie liczyć, ale dodaję, że "W miarę możliwości" - często mam różne sprawy na głowie, własne sprawy, a to studia, a to rodzina i nie zawsze mogę ten czas komuś poświęcić. Podobnie inni. Nie zawsze można od tak wszystko rzucić.
-
W pewnym stopniu możemy sami zmienić świat, ale niewiele go zmienimy. Proponuję wrócić do rzeczywistości i przestać bujać w obłokach. Więc tak, nazwę cię szaleńcem. Zamiast wyciągać moje opinie z kontekstu, proponuję wrócić do fragmentu postu i wyciągnąć właściwe wnioski. Dwie prawdy życiowe. 1. Nie ma czystego, klarownego podziału na dobro i zło. To, co jest dobrem, a co złem, zależy od punktu widzenia. Same religie to udowadniają - dla nas to, co robią islamiści to terroryzm, dla nich walka wręcz honorowa. 2. Druga prawda - nie urodził się jeszcze taki, co by każdemu dogodził. Wierz mi, może być osoba wartościowa, będąca po prostu źle nastawiona do broniaczy, bo wyrobiła sobie opinię taką na podstawie różnych argumentów. Nie każda osoba skreślająca Broniaczy musi być pusta. Sam po kilku latach spędzonych w fandomie nastawiam się do niego coraz bardziej niechętnie. I co, o mnie też powiesz, że pustak? Heh, pewnie na pewno, bo ja nie mam wywalone na reputację, a reputacją nie przejmują się ludzie wartościowi, nie, wcale. Hm, w sumie czego się spodziewać po 16-latku, który rzuca pseudo-życiowe frazy. No racja, w końcu zawsze mogę wybrać sobie życie pustelnicze, albo życie w zakonie, zamiast życia w społeczeństwie, studiując to co lubię i pracować, by się utrzymywać (aktualnie nie pracuję, no, ale idąc do pracy nie masz wpływu na to, jacy będą ludzie w robocie), byleby nie musieć współpracować z różnymi ludźmi dla osiągnięcia wyznaczonych w życiu celów. Weź się czasem zastanów. Jak ci ludzie nie będą odpowiadać, albo będą super ludzie, ale mający tą jedną cechę, że rzeczy nienormalne uważaliby za dziwne, to zawsze będziesz uciekać zmieniając szkołę/pracę/studia? Albo uciekać się w świat kolorowych koników i meetów, które przeważnie w niejednym mieście sprowadza się do odizolowania się od świata, ucieknięcia od problemów? Nic w życiu nie jest czysto czarno-białe, może kiedyś to pojmiesz. Szczerze? Ja jedyne, co widziałem śmiesznego w tym wszystkim to scena z Wrocławia, opisana w 1. poście i tyle. Reszta to była żenada. "OCH, TAKIE ZABAWNE, POSZEDŁ SIĘ PYTAĆ O KUCYKI DO RUCHANIA, HUE HUE" Może jestem za stary, nie mam mentalności gimby i dlatego mnie te badania nie śmieszą. Zamiast myśleć choć trochę poważnie to racja, zamiatajmy problemy pod dywan. Typowa cecha u większości Broniaczy - bierność wobec wszystkiego, brak woli do działania i zmian, udawanie, że wszystko jest w porządku, chociaż nie jest! Skąd ta pewność, że pedały to mniejszość, a geje większość, a nie odwrotnie?
-
Wszystko miło i super, ale może na chwile odejdźmy od idei człowieka normalnego jako "zachowującego się normalnie", tylko jako człowieka spoza fandomu jakiegokolwiek, gdyż to tacy ludzie stanowią większość. Artykuły o dziwakach, a artykuły atakujące to dwie różne sprawy, nie myl tego.
-
Psycholog nie pomaga, więc może warto pomyśleć o psychiatrze?
-
Wiem i ja Ciebie generalnie też lubię, nie oznacza to tego, że muszę cię popierać we wszystkim. A plusika za tego magic friendowego posta nie dostaniesz cwaniaku Nie bronię futer, po prostu zwróciłem uwagę, że nie ma co porównywać broniaczy z nimi i podałem do tego argumenty. I tyle. Futra to swoją drogą. I to, że ludzie mający Bronies za zboczeńców dzięki clopom - you don't say... Na świecie, nie w Polsce. I zauważ, że niby temat mango też się znudził, a jednak co jakiś czas - miesiące, lata - wraca się do sprawy. Jak się odpowiednio wysmaruje artykuł, da się ludzi wszystkim zainteresować.
-
Pisząc o imprezach głośnych mam na myśli te, które są reklamowane powszechnie przez fora, strony, czy Facebooka (publiczne wydarzenia, widoczne dla każdego, czy też "Znajomi gości"). Imprezach, o których łatwo znaleźć informację. Ba, pamiętam, że kiedyś znajomy ze studiów do mnie napisał, że przez przypadek znalazł informację o I Otwockim Ponymeecie i, że może mnie to zainteresuje. "Niezbyt brzemienne" - a jakie powinno być "brzemienne" wg Ciebie? Wiem, że Hasbro niewiele pomaga - mam pewne doświadczenia z II i III Warszawskiego. A myślisz, że m.in dlaczego nie chcą oni współpracować z fandomem jakoś szerzej, hm? I znów zapominasz o tym, o czym pisałem na forum nie raz od pewnego czasu. Świadomość o fandomie powoli, ale stale wzrasta. Nikt się nie spodziewa tego, że po 3-4 latach fandomu nagle cała Polska będzie wiedziała o Broniaczach. Za to ten czas wystarczył, by znalazł się wielkopolski ksiądz nas hejcący za... clopy i gapienie się na sex-biznes! Oczywiście to dopiero początki, sprawa może się rozwinąć w ciągu bardzo długiego czasu, albo nie. Ale nie oznacza to, że sprawę należy lekceważyć. Pisz co chcesz, ale mnie nie przekonasz. Brukowce nie zainteresują się raczej jednym człowiekiem, a raczej bandą. Spójrzmy na mangowców - raz na kilkanaście miesięcy znajdzie się ktoś, kto lubi w mediach nacierać na konwenty mangowe za to, co się na nich dzieje. Ty lekceważysz problem, bo w zasadzie nie masz tu nic do stracenia. Masz wielce wywalone na to, czy przylepi się do ciebie opinia spier<cenzor>ny, czy zboczeńca, albo innego przegrywa życiowego. Masz to po prostu wszystko gdzieś. Ja tego gdzieś nie mam, bo ja nie odcinam się od świata normalnego. Co więcej, w nim funkcjonuję bardziej niż w fandomie i na nim mi bardziej zależy od grona ludzi walących konia do kolorowych, wymyślonych koników. Z nimi żyję, działam, pracuję. Kusi mnie, by kiedyś dorobić się ważnej funkcji, może nawet i społecznej - więc o opinię tym bardziej trzeba dbać. Idziemy dalej - po doświadczeniach z fandomami i różnymi osobami, szukam kogoś do ułożenia sobie życia. Kogoś normalnego (tu muszę to zaznaczyć - owszem, są w fandomach pewne przypadki ogarniętych dziewczyn, generalnie to temat na inną dyskusję), bo po latach mam na to szanse. Czy normalna dziewczyna, zajmująca się w życiu normalnymi rzeczami i mimo tego czerpie tyle, ile ona chce, zaakceptuje fana kucyków? Fana tak, dopóki nie usłyszy o clopach, bo zacznie się zastanawiać, czy faktycznie jej facet nie jest spieprzony umysłowo i nie fapie do koników, a w zależności od stanu związku, może albo uwierzyć, albo nie. Oczywiście zaraz znajdzie się masa argumentów, że przecież mimo tego mogę spokojnie funkcjonować i jako normalny człowiek i jako brony i przyzwalać na tak popieprzone akcje jak ta twoja Spidi. A jednak mimo argumentów - nie, nie mogę i osoba podająca takie argumenty to o dziwo zawsze jest osobą w pewnym stopniu wyobcowaną od społeczeństwa, mająca na nie wywalone, więc nie zrozumie mojego punktu widzenia i tego, jak z mojego punktu widzenia jest to seryjna sprawa. Myślę, że na tym chyba pora zakończyć dyskusję, bo w tym momencie robi się ona jałowa.
-
Łabundź zły człowiek, rzuca we mnie Lohanówami ;_; Zróbcie coś :(
- Pokaż poprzednie komentarze [2 więcej]
-
To powinno rozwiązać problem z łabundziem http://www.altair.com.pl/files/magazines/articles/1/1355/_bia200801_02.jpg
-
Nie porównywałbym w tym momencie Broniaczy z futrzakami z takiej prostej przyczyny, że polskie futra nie wychylają się tak, jak broniacze. Broniacze mają głośne imprezy w zasadzie w całej Polsce, organizowane, na które zaprasza się czasem znane osoby lub poważne firmy do współpracy. Futrzaki zaś wszystko robią w swoim gronie i wbrew pozorom typowemu Kowalskiemu trudniej dotrzeć do informacji, że takowa grupa istnieje. Tak w ogóle rozmawiałem z jedną koleżanką, z fandomu. Zwróciła uwagę na pewien ważny fakt - ten temat tutaj jest publiczny, a więc jest możliwy do wyszukania przez jakiegoś dziennikarzynę ze szmatławca typu "Fakt". Wystarczy, że będzie potrzeba tematu zastępczego, tematu odwracającego uwagę obywateli od ważnych problemów, a nie znajdzie się nic lepszego - voila, temat zboczonych broniaczy jest wręcz podany na srebrnej tacy! Nie będę już opisywać możliwych konsekwencji, bo oczywiście dowiem się, że wyolbrzymiam. Czyli to, o czym pisałem - normy kulturowe, społeczne.