-
Zawartość
1053 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Linds
-
Na WoE stagnacja? Ja powiem więcej - było cofnięcie się, część osób opuściła WoE, w tym ja i paru moich znajomych. Ale dobra, załóżmy, że to stagnacja. I wiesz co? Moim zdaniem ten fandom w takiej stagnacji jest od dawna, zwłaszcza, że nowe osoby nawet jeśli zostaną jakoś ściągnięte na meet, to potem i tak ostatecznie się w niego nie pakują za bardzo, a jeśli już, to pakują się jednostki już przeważnie naprawdę złe, zepsute i wymagające specjalnej troski. Fandom widzę w ciemnych barwach, na zasadzie, że to wszystko będzie słabnąć powoli i jedyne, co się zachowają to pojedyncze nasze relacje z fandomu, o ile i te się utrzymają - w końcu w dorosłym życiu człowiek pracuje, ma rodzinę itd. i nie zawsze ma czas dla kumpli.
-
To cały czas miałem na myśli. Ostrzeżenie, sugestia, a co z tym zrobi organizator - jego sprawa, nic mu się nie narzuca, ale przynajmniej zdaje on sobie sprawę z zagrożenia. Czy zechce podjąć ryzyko - jego sprawa. Nie zawsze. Na III Warszawskim Ponymeecie nawet nie było mowy o tym, by ktoś wszedł bez potwierdzenia swojej tożsamości, zwłaszcza, że nie chcieliśmy dopuścić, by Daszka uczestniczył w meecie.
-
TY NIC NIE ROZUMIEEEESZ! TO TAKIE FAJNE, BO RODZICUFF NIE MA, JESTEŚMY DOŚĆ DUZI BY PIĆ ALKO I W OGÓLE TO NASZ ŻYWOT. A MY RAZ NA RÓSKI ROK SIĘ WIDZIMY I W OGÓLE CO CI DO TEGO KRECIE?! A W ŁEB CHCESZ?! SPADAJ, A MY IDZIEMY POKAZYWAĆ DOOKOŁA, JACY TO MY FAJNI I SUPER JESTEŚMY POKONUJĄC TO 0,5 WÓDY". Mniej więcej tak wyglądałaby odpowiedź gimbusa.
-
Jakiej listy zła? Co ty pleciesz? Ja zawsze proponowałem utworzenie Czarnej Listy mającej pełnić funkcję informacyjną, ostrzegawczą. Dokładnie takie same funkcje, jak ten twój temat tutaj, tyle, że lista dostępna miała być tylko w określonych kręgach, by uniknąć publicznego linczu, którego tak się obawiałeś. Za zwrot części honoru dziękuję, choć uważam, że zwrot należy mi się całkowicie. Zawsze możemy taką listę podczepić do zbiorowego dzieła sztuki, gdzie wtedy pojedyncza osoba nie ma prawa wypominać tego, że na tym dziele się znalazła No co? W tym kraju wiele rzeczy potrafi ujść. Nie znam całej sprawy, ale przynajmniej jedna z tych dwóch osób twierdziła, że nic nie robiła, tylko była świadkiem niewinnie wziętym za winnego. W przypadku jeśli ktoś przeprosi za sprawę - cóż. Moim zdaniem tutaj wtedy pytanie jest, jak bardzo dana osoba ma szansę się ogarnąć, bo jeśli faktycznie ma szanse, to szkoda odcinać mu drogi do udowodnienia tego i pokazania, że jest się lepszym człowiekiem. Niestety, to już jest problem natury etycznej i moralnej.
-
No super, a kiedy ja proponowałem utworzenie czarnej listy, to był sprzeciw 2/3 reprezentacji Tribronych, która o tym pomyśle wiedziała. Aż sobie pozwolę zacytować: Rozumiem, że Tribrony w końcu się sparzyło na swoich przekonaniach, ale i tak czuję się zirytowany. Czarną Listę jak najbardziej popieram i od siebie do tej listy jak najbardziej chętnie dorzucę DASZKĘ za odwalanie manian, darcie się w miejscach publicznych, za ranieniem scyzorykiem jednej pegasis i rzucaniem nim w miejscu publicznym na oślep.
-
Tu też masz częściowo rację, ale moim zdaniem takie sytuacje wynikają ze specyfiki nauczania. Zawsze naukę zaczyna się od teorii i potem przechodzi się do praktyki, nigdy odwrotnie. Jeśli zajęcia zaś trwają tylko semestr, trudno się potem dziwić, że przed sesją jest nawał pracy.
-
Jeżeli ktoś sam umie wyciągać wnioski, ale wyciąga mylne, to też będzie przegrywać. No wiesz, ten temat to "Wyżal się" i tutaj tradycją jest, że ludziom żalącym się i płaczącym nad sobą próbuje się pomóc, w mniej lub bardziej bezczelny sposób.
-
Do usług. To w sumie pasowałoby częściowo do "Lubię czasem denerwować ludzi/heheszkować", co zapomniałem dopisać do listy. Dziękuję za przypomnienie! I w sumie faktycznie, ostatnio coś mniej tych gigantów. Olewam na co dzień, bo nic innego mi nie pozostaje w tym wypadku. Nie pisałem o tym, bo się przejmuję, tylko by wskazać, że jestem świadom tej wady. A określenie "Friendzone" stosuje się w szczególnych przypadkach, a nie w przypadku "przyjaźni damsko-męskiej" i tylko wobec tych specjalnych przypadków go używam. I wybacz, nie wierzę w przeznaczenie. "Połówka sama się znajdzie". Nie. Trzeba szukać. Działać. Mieć oczy szeroko otwarte, by nie minąć szansy. Mi się wydaje, że to się bierze częściowo z niskiej samooceny, a częściowo ze skromności, przynajmniej w moim wypadku. Bo ogólnie niskiej samooceny nie mam - lubię siebie i uważam, że może nie jest ze mną idealnie, ale nie jest też źle. Ale JEDNAK coś jest, że uważam, że nie jestem na poziomie pewnego grona ludzi, właśnie przez wygląd. Bo nie jestem bliski ideału, jak to pewne grono. No i niby o przeciwieństwach to racja, a jednak większość udanych związków to właśnie nie przeciwieństwa. Aż czasem mam wrażenie, że gadka "Przeciwieństwa się przyciągają" to po prostu hasełko stworzone dla polepszenia niektórym humoru. A film oglądałem, klasyk. Zaś jeśli chodzi o kwestię wagi, zdrowia itd. - tak jak pisałem, w moim przypadku to nie tylko kwestia treningu i kondycji, ale to już są sprawy, o których wolę tutaj otwarcie nie pisać.
-
Wybaczcie mi bezczelność, ale u was akurat w lenistwo nie uwierzę, zwłaszcza, że Otto produkuje sporą ilość humorystycznych obrazków Ottoborga, a ty Talar jak piszesz posty to przeważnie walisz giganty. Chociaż pewnie się mylę.
-
Tu nie chodzi o szukanie pomocy, tylko znalezienie odpowiedzi na pytanie, co poszło nie tak. Dzięki temu będziesz w przyszłości lepiej przygotowany. No chyba, że wolisz tak przegrać sprawę po raz czwarty/piąty? A z ryczeniem w poduszkę... tam na forum nie musisz płakać, tylko spytać to raz, a dwa, że "ryczeć w poduszkę" to był twój post tutaj o tym, że tobie nie może wyjść, bo ktoś kiedyś był zły, ot co. W jednym się z tobą zgodzę - mówi się trudno i żyje się dalej, a na święta i tak będzie ryba.
-
Ten moment, gdy ja i Lordek dajemy Cygnusowi lajka w tym samym momencie. Dziękuję za Twe słowa Łabundź. To miłe wiedzieć, że w czyichś oczach nie jest się przegrywem. LORDEK zapomniałbym. Rozumiem twój ból itd. Ale znając życie, pewnie też do jej wycofania się jakoś sam się przyczyniłeś, bo zareagowałeś pewnie nie tak, jak powinieneś. Opisz może tą sytuację na jakimś forum, na którym faceci doradzają w kwestiach podrywu. Brzmi to głupio, ale idzie się tam dowiedzieć o rzeczach, o których człowiek nie ma bladego pojęcia. Dzięki takiemu forum samemu udało mi się wejść w kilka związków.
-
Dla mnie to jest klątwa, na którą nie mam wpływu. Tu nawet nie chodzi tylko o to, że ludzie oskarżą o podrywanie. Przez takie coś u dziewczyn ląduję we friendzonie przeważnie, z kolesiami się nie dogaduję prawie wcale. Te 3 rzeczy jak się połączą, tworzą potem mój wizerunek w całej grupie, a ten wizerunek jest taki, że ostatecznie część osób jest do mnie źle nastawiona i np. zaproszenia na domówkę za bardzo nie dostanę. Nie dziwię się - jakbym ja widział taniego podrywacza to uznałbym "Aha, kolejny co poderwie, wykorzysta i rzuci". Też tego nienawidzę, ale to silniejsze ode mnie. Za dobry człowiek jestem i stąd to wynika. Facet mądry i z kasą to akurat bardziej do mnie pasuje niż do osoby, o której myślałem pisząc, że ona zasługuje na kogoś lepszego. A ja miałem na myśli faceta idealnej budowy, której akurat ja z pewnych przyczyn nigdy nie będę w stanie osiągnąć. Tym bardziej mi wtedy głupio, bo tamta dziewczyna to typ sportowca - siatkarka grająca w drużynie, zdrowo się odżywiająca i dużo się ruszająca podczas, gdy tu jestem ja - sportowy wcale, choć na tyle, na ile może (to nie jest tylko kwestia treningu i kondycji, wierz mi). Jakby to wyolbrzymić nieco, byś miała trochę łatwiejsze spojrzenie na to... wysportowana, super dziewczyna i powolny grubas. Tu dochodzi moja nadmierna skromność. Byłem w kilku związkach. Ale zadowalałem się dziewczynami, które do związków się nie nadają, są marginesami społecznymi. A to mają problemy z psychą/kompleksami, a to im brakuje nieco do dobrej budowy. Po prostu mam w sobie myślenie, że nie należy mi się dziewczyna, która przez ludzi dookoła byłaby uznana za boską, wspaniałą, seksowną. Rozumiesz o co mi chodzi?
-
A jeśli można spytać, gdzie studiujesz? Może to zależy od uczelni, bo ja takie pogłoski słyszałem wobec WUM-u.
-
Próbowałem oglądać, ale była fatalna, tym bardziej, że większość postaci wzięte znikąd, jakieś totalne randomy spoza gier, z samej gry wzięto tylko Raymana i Brzytwobrodego, którego zdegradowano z funkcji admirała Robopiratów do funkcji sługi Riggatoniego - właściciela cyrku... Serial był fajnym pomysłem, miał potencjał, ale zmarnowano go już na starcie.
-
Jak choroba lokomocyjna mogła ci przeszkadzać w graniu? Czyżby levele ze zjazdami i pływanie z Sssamem cię dobijały? U mnie w klasie 5. była walka o mój komputer na lekcjach informatyki, bo to był jedyny komputer na sali z zainstalowanym Froggerem 3D A skoro weszliśmy na temat soundtracku - osobiście trudno mi wybrać, w której grze był on najlepszy - to zarzucę ciekawostką. Na lekcje muzyki w gimnazjum mieliśmy przygotować własne interpretacje jednej piosenki, nie pamiętam tytułu, ale to raczej jakaś stara, polska wojskowa. Ja przygotowałem podporządkowując ją pod jeden z utworów z Raymana 3 i dobrą notę dostałem za oryginalność
-
Och tak, pamiętam jak mnie nieco irytowało podwyższanie przyjaźni Raymana i Ly do poziomi shippingu
-
Ja pierwszy raz styczność z Raymanem miałem przy okazji "Rayman uczy polskiego" o ile dobrze pamiętam tytuł. Ale największy sentyment, bo i najwięcej czasu, spędziłem przy "Rayman 2" (różne wersje - pecetowe i PSX-owe "The Great Escape", "Revolution" na PS2, które wbrew pozorom zawierały ZNACZNE różnice, ale o tym w następnym poście), "Rayman M" i "Rayman 3". Swojego czasu posiadałem własne forum o Raymanie. Podobnie jak pisała Otto, poziom zaczął leciutko spadać już w trójce nawet (brak bajkowego klimatu w porównaniu do trójki, za to jednak lepsza grafika, lepszy humor, lepszy gameplay), ale przy Kórlikach to poziom poleciał łeb na szyje. Od początku nie podobała mi się wizja Kórlików jako przeciwników (choć sama walka muzyką wydawała się być ciekawa), ale dopóki nie zrobili z tego serii mini-gierek, szło to zaakceptować jeszcze. "Rayman Origins" i "Rayman Legends" to fajne gry, ale dla mnie to nie ten sam Rayman. Zupełnie, jakby to było Alternative Universe, bo raz, że z Raymana zrobiono tępego licealnego głupka, do tego on i Globox wyglądają jak banda napalonych/zjaranych debili, to jeszcze są pewne smaczki, które poważnie naruszają kanon. Ogólnie trudno dopatrzeć się jakichś informacji, z których można by utworzyć jakiś kanon. W "Rayman 2: The Great Escape" (celowo podkreślam podtytuł, bo to było tylko w wersji PC), jak się przytrzymało jakiś klawisz - chyba F5 - to Rayman się skupiał i wchodziło się do tekstu, który rozwijał się wraz ze zdobywaniem lumsów. Zgodnie z nim, pochodzenie Raymana nie jest znane, ponieważ został odnaleziony przez rybaków, a ten nic nie pamiętał. Do tego Polokus jako stwórca świata, którym w "Rayman Origins" wydaje się być ten brodaty dziwak. Choć wolałbym go uznać za jakiegoś mędrca. Nie grałem w "R: Legends", więc nie mieszam tego. Wracając. W "Rayman Origins" jak sama słusznie wskazałaś, była historyjka o włosach, która uderzała w podaną przeze mnie historyjkę - bo się okazało, że Rayman ma matkę, od której uciekł. Ucieczka od matki, by nie stracić włosów i po drodze utrata pamięci? Taka opcja czyni Raymana jeszcze większym debilem... To mnie bardzo boli. Rayman oberwał komercjalizacją gry (tzn. większym skupianiem się na zyskach, zwłaszcza z casualowych graczy) i jeszcze to, czym nie oberwał, odbiło się i uderzyło w niego. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że może jednak kiedyś normalny Rayman powróci. Ja uważam, że pierwotnie "Rayman 4" miał być czymś w rodzaju trójki z Kórlikami. Ale wychodziło na świat Nintendo Wii, to i trzeba było jakiś tytuł tam zapewnić. Rayman to wtedy była znana i lubiana marka, a trudno przy takich konsolach jak Wii oprzeć się pokusie przekształcenia tego wszystkiego w serię mini-gier. Zauważ, jak wyglądały pierwsze zapowiedzi. Tutaj przykładowy trailer, w sumie nie pamiętam ile ich było. https://www.youtube.com/watch?v=f2JVIWG_E-s
-
Wciąż jednak, wykorzystanie czyjejś głupoty, by dokonać jakichś strat, dla czystego funu jest co najmniej gimbazowe. Ja zrozumiem np. zemstę, ale takie rzeczy... już nie wspominając o moralności. Bo na Wykopie po pierwsze trzeba umieć szukać - czego mnie paru bordo nauczyło - a po drugie trzeba mieć dystans lub czasem nawet wywalone na komentarze innych. Ja trzymam się na Wykopie swoich kręgów i na raki nigdy nie natrafiłem. Co więcej, często tam znajduję ciekawostki i fakty, które ułatwiają mi życie i przygotowanie do dorosłego, postudyjnego życia. Dorzućmy do tego tzw. AMA tematyczne, np. AMA zorganizowane przez Polaka, który od kilku lat mieszka na emigracji w Kanadzie - dużo praktycznej wiedzy, zero heheszków. Jak ktoś jest w internecie tylko dla heheszków i NSFW, to nie ma co się dziwić, że trafia głównie na gimbazy. Też możliwe, że inaczej postrzegam Wykop, ponieważ jestem tam niby od roku, ale bardziej aktywnie działam od zaledwie kilku miesięcy.
-
Powiedz to politykom, którzy do swoich celów wykorzystują czasem sfałszowane wyniki statystyczne. Matma nigdy nie kłamie, ale o statystyce mówi się jako najlepszym środku do zakłamywania rzeczywistości nie bez powodu. Jak się dobrze ustawi to, co ma wyniknąć ze statystyk, to to wyniknie i koniec. Po prostu nie wierzę statystykom, choć ty wierzysz w to, że są one na 100% prawdziwe. Pewnie masz powody. Ale dla mnie ze statystykami to tak jak z tumblrem - wszyscy wiedzą, że tam to głównie blogi fandomowe są lub NSFW, lecz ci propagują tylko te blogi niszowe, normalno-tematyczne, by przeciwdziałać wizerunkowi, jaki się wyłania z faktu opisanego przed chwilą. Ciekawe, skąd tego typu ludzie się biorą... Nie, w tym momencie nie zrzucam tego na 4chan, bo takie coś mi bardziej śmierdzi takim FurAffinity, albo jakimś e621 itd. Uogólniam i fakt, celowo. Tak nawiasem, ładnie się irytujesz Chemik. Wiem, że ty akurat nie przesiadujesz całego życia przed internetem, tylko masz pasję w postaci studiów, którą rozwijasz. Ale ty jesteś jeden, a osób ograniczających życie do komputera jest w cholerę. Damn, jak ja się tego uczepiłem... a przecież nie każdy taki siedzi na chanach. Podajesz przykład akcji z iCloudem i o ile ciebie dobrze zrozumiałem (niespodzianka, nie znam tej akcji!) - ktoś chciał za nią wkopać 4chan, więc 4chan postanowił wziąć za to odwet? Czy nie, była to zaplanowana akcja z 4chana obrócona przeciwko 9gagowi? Jeśli to drugie i ty to widzisz jako fajną akcję, przemyślaną, to pogratulować, bo ja to widzę jako celowe wkurzenie ludzi, nie jako przemyślane heheszki. Podobnie wodoodporny iOS7. Wrobiono ludzi w uwierzenie w wodoodporne cechy sprzętu. Wykorzystano tu głupotę ludzką, owszem. I owszem, za głupotę powinno się karać, tyle, że to nie był niewinny żart. To jest żart, po którym masa ludzi obrywa po portfelu. Kolejny przykład nie wnoszenia czegoś do świata, tylko pasożyczenia na nim, wpieniania ludzi. Czerpania radości z cierpienia innych. Trudno mi ludzi, którzy takie coś zrobili, uznać za ogarniętych, tak samo jak za ogarniętych nie uznaję ludzi od tych ostatnich wydarzeń na Facebooku z całą "Litwą" i biblią w tytule. W przypadku Wykopu - nie będę twierdzić wszem i wobec, że nie ma tego, o czym piszesz, tak jak ty mi próbujesz mydlić oczy, że chany nie są wylęgarnią dziwactw, a czasem i chamstwa. Nie spędzam godzin na Mirko, bo szkoda mi na to czasu, więc nie wiem jak jest z hasztagami, które podałeś. Ja mam tylko kilka wybranych do obserwowanych jak np. #geografia; #kanada itd. I dzięki temu uzyskuję codziennie dawkę ciekawych wpisów. Obserwuję też #koreapolnocna. I tu uczciwie przyznam - przeważnie heheszki się trafiają. Zapominam o innych boardach, bo tam często jest mały ruch - takie mam przynajmniej doświadczenia plus wrażenia po wpisach i wypowiedziach wielu znajomych, którzy 4chanem się jarają niczym dzieci, w tym np. znajomego, który chwalił się, że znalazł tam dietę specjalną dla kogoś chcącego być trapem/transem/shemale. Pewnie się wkopuję, ale bardziej moimi komentarzami anty-4chanowymi niż brakiem wiedzy o 4chanie. No, ale ktoś musi, bo trudno, żeby były tylko dobre komentarze o jednym portalu, równowaga we wszechświecie musi być.
-
Ktoś chętny, by pogadać o tej kultowej serii gier?
-
Czyli paradoks kłamcy! Klasyczny przypadek. Mamy kłamcę. I nagle mówi on do nas "Stary/Stara, mówię prawdę!". Pytanie - czy on mówi nam prawdę, czy kłamie?
-
[Dyskusja]Czy lepiej jest uratować jedną osobę kosztem stu, czy stu kosztem jednej?
temat napisał nowy post w Filozofia
Prawdopodobnie zaraz wyjdę na psychopatę. Jak to powiedział Machiavelli - "Cel uświęca środki". W zależności jaki byłby mój cel, wybrałbym opcję jedną lub drugą. Po pierwsze to zależy od okoliczności. Po drugie od tego jak bardzo ta jedna osoba była moim przyjacielem. -
Statystyki... kłamstwo... jakaś prawda życiowa mi się tu kojarzy... To ty przestałeś w końcu czytać, czy jednak czytałeś dalej? Zdecyduj się. Cóż, ja tam na /mlp/ znajduję nie tylko jeden główny temat dla NSFW, bo tematy poddane konkretnym fetyszom również. Fat, diaper, vore... idzie naliczyć. I tak, legendy o Scruffym znam. Wielki przeciwnik anthro, nawet, jeśli nie dotyka to anthro tematów NSFW i dziwnych fetyszy. I właśnie się wkopałeś z kolejną wadą chanowców. Przytwierdzenie do komputera i życie internetem, a nie prawdziwym życiem. Po co zająć się czymś twórczym, czymś, co jakoś wpłynie pozytywnie na nasze życie, skoro zawsze można zrobić nalot na 9gaga, czy zgotować inny trolling? No i jakby nie patrzeć, większość trolli to dzieciarnia...
-
Oj tak, każdy ma swoją dobrą i złą stronę. A u niektórych ta zła strona jest niczym góra lodowa - widać tylko jej wierzchołek podczas, gdy w człowieku tego zła kryje się jeszcze więcej... Co wliczam do swoich wad? - Rozbudowane lenistwo - nawet jeśli mam wolny dzień i wtedy w planach np. siedzenie w bibliotece i uczenie się, to zanim ja się zbiorę i tam pojadę... - Wrażliwość, choć to jest bardziej mieczem obusiecznym - z jednej strony to jest wadą, ale z drugiej i zaletą, - Głód doznawania ciepłych emocji np. przyjaźni, - Ciężko mi wstaje się rano, w efekcie czego często na poranne zajęcia się spóźniam, albo docieram w ostatniej chwili. Wyobraźcie sobie jak ja w drodze na uczelnię pilnuję zegarka, a na przesiadce na Placu na Rozdrożu biegnę z jednego autobusu na drugi, skacząc po schodach niczym kozica, czy inny koziorożec, - Wychowanie w wygodzie i dostatku, przez co trudno mi się ograniczać z wydawaniem kasy (zwłaszcza na żarcie, zamiast robić sobie prosty, tani obiad to chętniej zamówię pizzę), chyba, że jestem w trasie stopowej, np. gdzieś zagranicę, to wtedy staję się za bardzo oszczędny - Ciągłe dążenie do ideału chociaż wiem, że w moim wypadku to niemożliwe... - Jestem inteligentny, ale nie mądry, więc i tak na studiach często wychodzę na głupka i czasem czuję się przez to jakbym był parodią studenta lub jakbym nie pasował do studiów - Pomijając fandom, za dobrze się dogaduję z dziewczynami podczas, gdy z facetami to tyle, ile trzeba załatwić i koniec. Więc jakaś przyjaźń męsko-męska? Cholernie ciężko podczas, gdy spokojnie na korytarzu wydziału znajdę dziewczynę, z którą pogadam i się pośmieję. I tu kolejna wada wychodzi, bo potem ludzie dookoła biorą mnie za podrywacza zalecającego się do każdej dziewczyny, jaka się nawinie - Mimo, że od długiego czasu działam nad pewnością siebie i wiarą w siebie, to jednak jej mi brak, co się najbardziej też odbija w relacjach damsko-męskich. Przykładowo miałem szanse wejść w związek z dziewczyną, której niejedna osoba by mi zazdrościła - szczupła, wysoka blondynka, sportowiec. Ona mnie lubi, nawet próbowała nakierować naszą znajomość w kierunku związku. Ja jednak pociągnąłem za zwrotnicę i zmieniłem kurs znajomości tylko dlatego, bo uważam, że taka dziewczyna jak ona zasługuje na kogoś lepszego. - Sam na sam jestem nudny - Niekontrolowane nerwy. O ile kiedyś to było na zasadzie, że szło mnie łatwo wkurzyć, a potem wkurzyć tak, że demolowałem salę lekcyjną, tak teraz jest tak, że jestem długo spokojny (czasem łatwo jest mnie zirytować), ale jak już się wkurzę, to się nie hamuję w słowach, - Czasem mój mózg mnie zaskakuje tym, jak bardzo polityczne i/lub złe, ale w miarę dopracowane plany, potrafi wymyślić.
-
Zdziwiłbyś się. I chyba nie zaprzeczysz faktu, że większość użytkowników np. 4chana kręci się głównie wokół /b/ i innych działów obfitujących w NSFW? Nie zaprzeczysz mi chyba, że większość użytkowników /mlp/ jest tam dla tematów bardziej +18 mimo, że - i tu jestem pod pozytywnym wrażeniem - pewne tematy nie-plus18 się ładnie trzymają?