Skocz do zawartości

KLGDiamond

Brony
  • Zawartość

    128
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    17

KLGDiamond wygrał w ostatnim dniu 23 Listopad 2022

KLGDiamond ma najbardziej lubianą zawartość!

5 obserwujących

O KLGDiamond

  • Urodziny 08/02/2006

Kontakt

Informacje profilowe

  • Płeć
    Ogier
  • Miasto
    Nie posiadam miasta
  • Zainteresowania
    Życie jest moim głównym zainteresowaniem. To chyba najlepsza rzecz jaką można się interesować.
  • Ulubiona postać
    Oczywiście wszystkie!

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

KLGDiamond's Achievements

Słodki kucyk

Słodki kucyk (3/17)

135

Reputacja

  1. Cieszę się, że ktoś to czyta. Tak samo, jak się nie cieszę tym faktem. Miło słyszeć, że forma z areną i amnezją działa, jak przewidywałem i zakładałem. Jako autor nie do końca mam jak to sprawdzić, bo doskonale wszystko wiem. Jak, co, gdzie i dlaczego. Jeśli działa, to dobrze. Drugą sprawą jest wspomniana monotonia od Obsede. Tak. Zdałem sobie z tego sprawę. Może być to męczące, jednak uważam, że jest to odpowiednio zdawkowane. Nie widzę po prostu innego rozłożenia wydarzeń i informacji w czasie. Prawdopodobnie fik wydawałby się wtedy zrushowany i antyklimatyczny. Tymczasem zmęczenie monotonią bardziej przybliżyć może czytelnika do bohatera. Samo zmęczenie czytającego jest oczywiście wadą, ale nie do końca jestem w stanie coś więcej z tym zrobić. One more thanks. I przestańcie czytać moje wypociny.
  2. Changelog: 1. Miałem poprawić formę i ogólnie narrację rozdziału trzeciego, jednak uznałem, że jest to właściwie najlepszy rozdział, a ja nie mam na to siły. 2. Rozdział trzeci otrzymał poprawkę ortografii i przecinków, pewno nie jest idealnie, ale jest na pewno dwadzieścia procent cooler. 3. Ktokolwiek czytał następne rozdziały przed ich dezaktywacją, niech wie, że bardzo dużo w nich się zmieni. Tak... BARDZO DUŻO. 4. Kanon fanfika został zaktualizowany. Niektóre rzeczy z dezaktywowanych rozdziałów już nie są kanonem. 5. Zapowiadam, że do końca... Niech nie będzie tygodnia, bo się jeszcze przeliczę, ale do połowy tego miesiąca wznawiam fanfika. 6. Trzymajcie się, choć wiem, że nikt nie czeka.
  3. Drogi tłumaczu Przede wszystkim chciałbym ci podziękować za tłumaczenie tegoż fanfika. Jest fantastyczny, ciekawy i dobrze napisany, a do tego przekład na polski trzyma poziom. Tak byłem na fimfiction i tak, czytałem całość w języku deszczowego ludu oraz tubylców ze skradzioną kulturą. Muszę przez to przyznać, że pewne zdania i słowa są przełożone... Nieco nie tak, ale właściwie nie chciałbym na to narzekać, ponieważ gdyby nie to tłumaczenie to bym nawet nie wiedział o istnieniu tego dzieła. Korespondencja, którą udało się przechwycić autorowi, jest naprawdę interesująca. Można się z niej wiele nauczyć, wyciągnąć ciekawe wnioski i zainteresować się tajemniczym dodatkiem w liście Twilight. Osobiście nie wciągnęła mnie ona tak jak Lunę, jednak zdecydowanie zaintrygowała. Na miejscu Twilight zapewne bym dopytał o twórczość Fluttershy, ale zapewne nie pisałbym o tym, aby pisała więcej. Mówiąc o pisaniu... @GhatorrPISZ GAMONIU! Przyznam również, że nieco wpadłem, wybuchając śmiechem podczas lekcji angielskiego, a moja komórka została skonfiskowana do jej końca. Oto kolejna lekcja, aby nie czytać komedii w czasie zajęć. Na koniec chciałbym też zwrócić uwagę na kontynuację znajdującą się na fimfiction, lecz nie istniejącą tutaj jako przekład. Ciekawie rozwija wątek, wprowadza nowe sznurki fabularne i również sprawia, że konfiskują twoją komórkę na języku polskim. Jednak powstrzymam się od jej bliższego omawiania, skoro jej przekład się tutaj niestety nie znajduje. Wasz wierny błazen, Diamond.
  4. Zaiste krótkie rozdziały. Fik sam w sobie jest niezły. Fabuła jest dość standardowa, a jednak wciąga, natomiast wkurzające na początku postacie da się polubić. Możnaby narzekać, że pewne rozdziały da się połączyć i nawet na tym zyskać, ale to nie problem. Najbardziej rzuca się chyba w oczy aspekt tego, że wszystko jest napisane niczym kampania z Podziemnych Tuneli & Wielkich Jaszczurek. Ma się wręcz czasem wrażenie, że ktoś rzuca kośćmi i to na tym opierają się wydarzenia, a nie na wyobraźni autora. Choć według mnie dodaje to nieco pikanterii. To chyba dobre słowo. Z chęcią jednak zobaczyłbym kontynuację. Przykładowo to jak na razie otwarte zakończenie przygody naszego paladyna zostawiło mnie ż potężnym pragnieniem na kolejną szklankę rozdziałów. Choć nie sądzę, że autor zakończy serię. Ogółem podobało się. Polecam.
  5. Cóż... Podróże w czasie... Zacznijmy od tego, że mam kilka problemów z samym fanfikiem. O ile obietnica historii w zrujnowanej historii z potworami nie z tego wymiaru brzmi fajnie i całe to powiązanie z podróżami w czasie jest ciekawe, to jak do tego dochodzi, pozostawia sporo do życzenia. Po pierwsze to jestem w stanie zrozumieć zachwycenie takim odkryciem i możliwością eksploracji przeszłości, oczywistym był też udział w wyprawie twórców zaklęcia i jakichś uczonych. Tylko dlaczego udział w tym biorą też jacyś losowi gwardziści? I dlaczego zamiast treningu++++ na kategorię SS dostają wolne i potem wracają, dostając jakieś minimalne wprowadzenie do tematu? Już więcej sensu miałoby wzięcie w tej wyprawie jakiejś księżniczki, w końcu są one dość potężne. No i sam bohater w sumie zaczyna się nad tym zastanawiać, niestety za późno. Boli mnie też niejakie spoilerowanie treści opowiadania w samym opowiadaniu. Bo o ile mogę uznać przeczucie, że pierwszy skok w czasie przyniesie coś złego, ale nikt o tym nie mówi, to wspominanie przez bohatera, że dopiero przez nas poznana postać jest kimś innym i potem sprawi jakieś problemy... To brzmi, jakby moje inteligencja czytelnika została trochę opluta, a z samą postacią jest coś na tyle nie tak, że każdy przedszkolak miałby wobec niej podejrzenia. Muszę pochwalić jednak styl i formę zdań. Znaczy to jak napisano fika. Może to tylko ja, ale samo czytanie zdań sprawia przyjemność. No i bucowatość protagonisty nie jest jakimś problemem, bo jej nie nadużywa, nie jest to jego esencja osobowości i w sumie to po prostu zwykły kuc. Historia tak naprawdę zaczyna się od drugiego rozdziału i... Tam się kończy. Nie, że fanfik się kończy, ale autor chyba nie zamierza kontynuować pisania. Gdyby była możliwość kontynuacji, to gorąco bym polecał ze względu na rozkręcającą się fabułę i ciekawe światotworzenie, ale... Cóż. Można przeczytać i to tyle. Na tym etapie nie jest to arcydzieło, nie jest to też jakiś przesadnie dobry fanfik. Ot. Fajna historia. Nie zgubcie się w czasie czy coś.
  6. Dobra a tak na serio. Pomyślałem, pomyślałem i wam powiem, że to nie jest najlepszy fanfik, ale to tez nie jest tak, że to jest jakiś zły fanfik i tylko kolejne TCB spośród wielu. Zacznijmy od początku. Nie znam się na TCB, ale zakładam, że takie zamienienie się w kuca poprzez atak grupy terrorystów to dość popularny motyw. Nie ma co zresztą na to narzekać, ponieważ daje to głównej bohaterce motyw zemsty, pretekst do pobytu w szpitalu i powolnego zapoznania nas ze światem, bo przecież skąd tacy bandyci mają mieć genialny sprzęt? Tak więc nie do końca dobry eliksir zamienia naszą bohaterkę w zebrę, ale z powodu jego słabej formuły potrzebna jest opieka kucyków i pobyt w szpitalu. Cahan zostaje przez to wbrew swej wielkiej woli przetransportowana do świata magii, przyjaźni, tęczy i braku mięsa na obiad gdzie nie ma kontaktu z nikim z rodziny czy przyjaciół z polski. Kto zajmie się jej rosiczkami? Co z jej kotem? Bam! Kolejny motyw do ucieczki i chęci powrotu. Spytacie, jaki to problem pójść po swoje rzeczy? Ano jakaś polityka, magia, sfera, szmery bajery nie można i już. Znaczy można, ale nie bez problemów i nie wbrew woli władz. A że Cahan nie ma magii, nie ma skrzydeł i ogółem to jest naga dosłownie i w przenośni w nowym świecie pod względem wiedzy jak i umiejętności pozostaje jej zaakceptować los i udać się do centrum adaptacyjnego. Tutaj jak rozumiem, pojawia się nowatorska odsłona tego fanfika. Jak bowiem usłyszałem w TCB jakoś bardzo nikt nie rozpisywał się o tym centrum. Ot zostawało się kucem, szło się gdzieś na miesiąc, dwa... BAM! Umiesz latać, czarować, pisać, galopować, ba! Nawet cię programować nauczą i manier na królewskim dworze! Oj nie tutaj. Cahan ma problemy po pierwsze dojść do placówki ze szpitala, zaskarbić sobie łaski przydatnych postaci ze względu na osobowość i niechęć do lu... ekhem, kuców, a także pisać czy jeść. Nie bójcie się jednak, autorka nie zasypie was dwudziestostronicowym opisem załatwiania potrzeb w toalecie, bądź konsumowania owsianki. Wszystko okraszone jest ciekawymi opisami i budowaniem świata, który mimo wszystko nie jest utopią z serialu. Chociaż... Widać między rozdziałami przeskoki jakościowe... Oczywiście im dalej, tym lepiej, ale jednak na początku tych opisów trochę brak, głupota niektórych postaci i interakcje z nimi wyglądają dość sztucznie no i nie zapominajmy o raczej krótkich rozdziałach (to ostatnie to czepialstwo, w krótkich rozdziałach nie ma nic złego (chyba że mają po stronie, dwie)). Mimo wszystko zostałem przykuty paroma zabiegami, które pochłonęły moją ciekawość. Kim naprawdę są alikorny i jakie moce posiadają? Jakim czło... kucem jest tajemniczy konwertyta, który ukończył kurs adaptacji w rekordowym czasie? Czy nasi terroryści będą mieli jeszcze jakiś udział w fabule? Jak Cahan wróci po swoją kotkę? Czy zebry mogą robić coś poza byciem bezużytecznym ziemniakiem? Ogółem fikcja solidna, dobra i ciekawa. Chociaż na pewno nie odkrywcza i na pewno nie jest dziełem sztuki. Fajne czytadło na nudne lekcje i wykłady, a czasem nawet jako główna rozrywka na spokojniejszy dzień. Zdecydowanie polecam przeczytać. Więc ten... Pisz! Cahoniu!
  7. MUNCH MUNCH MUNCH MUNCH MUNCH MUNCH MUNCH MUNCH MUNCH MUNCH MUNCH MUNCH Tak. Arbuz jest całkiem dobry. Polecam. A! No i pamiętajcie, żeby zjeść to białe coś. Nie jest najlepszą częścią, ale nie marnujcie tego, wyrzucając do śmieci. Tylko nie jedzcie skórki! Bo dostaniecie biegunki! Co? Że miałem opisać ten smak?! No ok... Słodkość rozpływa się w ustach od pierwszego gryza... Małe pestki dodają nieco gorzkości, ale nie przeszkadzają w delektowaniu się... Cała woda zgromadzona wewnątrz pozwala skupić się na jedzeniu bez popijania... Jedyne co przeszkadza, to broniąca dostępu gruba skórka. Ale to rozwiąże proste narzędzie jak nóż, chyba że jesteś kucem, to po prostu przywal z kopyta.
  8. Rozdział! Nowy rozdział! Plus dodałem okładkę! To w sumie tyle. Bye!
  9. [Oneshot] [alternative universe] ["Baśniowe"] Martwy Twórca Coś napisałem. Wrzucone zaraz przed końcem deadlinu. Ale jest. Let's go! Chociaż nie jestem z tego do końca dumny. Ale nie jest to mój najgorszy tekst.
  10. Chciałbym obronić choć jedną część jednej z moich ulubionych serii. Bowiem z resztą trzeba się niestety zgodzić... Ten narrator to punkt powtarzający się na przestrzeni całej serii to on wszystko opowiada i często spoileruje co się wydarzy. Głównym daniem tych fików nie jest ciągłe pytanie się: „Ciekawe, co będzie dalej? Już nie mogę się doczekać!”, a raczej: „Ale jak to się stało? Kiedy w końcu dotrą do punktu zwrotnego?”. Każdy wie od samego początku, że szóstka jest razem, ale ich backstory nadal jest wciągające, pomimo wiadomego zakończenia. Ich napady są ekscytujące, bo wiemy, co się wydarzy, ale nie wiemy dokładnie, jak się wydarzy. I choć czasem działa to trochę lepiej, a czasem trochę gorzej, głównie wpływa pozytywnie. Po prostu trafiłaś na jeden z gorszych fików. Polecam ci więc obczaić jeden z lepszych. Na przykład ten z backstory Fluttershy. Lub Pinkie Pie. Bo skoki i napady też są fajne, ale jednak Sun pobił swoje dzieła na głowę samymi historiami postaci.
  11. Kurde... Teraz muszę zmieniać tekst na kucowy. W sumie nie wiem, czy napisanie go od nowa nie wyjdzie na dobre. Mimo wszystko ja na pewno jestem zadowolony ze wznowienia konkursu.
  12. Tak więc pomyślałem, że skoro ostatnio trochę piszę takich mniejszych fanfików, stworze sobie temat, aby wrzucać je za każdym razem, kiedy je napiszę. Dlaczego nie zrobić osobnych tematów dla każdego fika i wrzucać co chwilę, zajmując sobie cały segment najnowszej aktywnośći? Bo to upierdliwe, forum i tak nie żyje i ten temat i tak będzie wisiał przez następny miesiąc na głównej, najprawdopodobniej nie będzie mi się chciało zakładać co rusz nowych tematów, ponieważ jestem leniem z patentem lenistwa zawodowego. Zapraszam więc do czytania. A bo co mi szkodzi? Ściana tekstu. Jak na ścianę trochę niska, ale na półściankę się nadaje. Ekspres do melisy Bo czasem nikomu nie potrzeba kolejnej przydługiej historii międzywymiarowej. Fik wojenny Bo każdy chce mieć swoje KO.
  13. Tak więc... Avatar... Nie znam się na TCB i nie znam się nie podróżach w czasie, ponieważ sam nigdy sam żadnego delorana nie posiadałem, ale i tak mi się... Czytało nijako? Zanim mnie źle zrozumiecie, dajcie mi wyjaśnić. Avatar jest sequelem "Obecności" czyli innego fanfika tego twórcy. Tak więc trzy lata później odnajdujemy głównego bohatera w świecie... Diamentowych psów? Widać każdy broniacz ma inne preferencje. Jednak wychodzi na to, że nasz Darth przeniósł się z powrotem do naszego świata, nowo kupionym i przerobionym deloranem. Widać każdy podróżnik w czasie i przestrzeni takiego posiada. No ale nie mógł wrócić trzy lata wstecz, bo łączenia światów, apokalipsy innych czasoprzestrzeni trele morele tratatatatatata. Zresztą sama Pinkie nie odebrała go z poprzedniego wymiaru właśnie ze względu na te zmienne. Jednak ja się pytam, kogo to obchodzi? Gdybym mógł się przemieszczać w czasie i przestrzeni sam miałbym wywalone na to jak co się zmienia ze względu na same podróże. Jedyne co mnie obchodzi to moja linia czasowa. Pomijając jednak kwestie techniczno-matematyczne. Okazuje się, że przez trzy lata świat spotkała jakaś zima czy coś i pizga niemiłosiernie. Więc główna postać chowa się w domach, znajduje źrebaka, który postanawia zostać z naszym bohaterem, bo on ma magiczny krążek, który potrafi ogrzać w tą zimnice. Później krążek (który jest sztuczną inteligencją, dzięki której nasz bohater był w stanie zbudować wehikuł czasu, nie wspominałem? To teraz mówię.) i pan Darth postanawiają odstawić malca do pobliskiego centrum socjalizacji. Czyli w sumie ośrodka zamiany człowieka w kuca. Ze względu jednak na nieprzejezdne drogi... Cofają się w czasie. Pamiętacie co mówiłem o zmianach czasoprzestrzeni i linii czasowych? Tak... W każdym razie uciekając przed policją, wjeżdżają na tory, po czym dalej jadą już w przyszłości i dostają się do celu. Tam nasz bohater zostaje przyjęty do ośrodka, gdzie pierwszego dnia wciskają mu eliksir ponifikacyjny, ale na szczęście dosiadł się do nielubianej klaczy, która go uprzedziła i udało mu się zostać człowiekiem. Później bójka, szpital i trzeci rozdział kończy się wyjaśnieniami co się stało ze światem i kim jest Avatar. Może coś pokręciłem, ale to z grubsza co się dzieje. Nie jest to porywająca fabuła, ale nudno tez nie jest. Żarty są nawet, nawet. Tylko w tej fabule mamy właśnie wiele niespójności. Na przykład jak do końca działa to całe wpływanie na czas i przestrzeń? Znaczy, naprawdę sama podróż albo powrót do swojego czasu zaburzy czasoprzestrzeń i zniszczy parę innych? W takim razi czy to w ogóle bezpieczne aby tego używać? No i dlaczego Darth daje się tak pomiatać przez Zaphyrę? Skoro on zbudował tego delorana, to nie powinien chociaż wiedzieć jak go użyć? Nie wiem jak wy, ale ja bym się jej co chwilę pytał co i dlaczego montuję. Co bym zrobił trzy lata później, po tym jak świat ogarnęłaby apokalipsa? Zapobiegłbym jej. Reszta wydaje się całkiem spójna, pomijając to jak dał się zabrać do wymiaru diamentowych psów. No bo ilu z was wsiadłoby z Pinkie Pie do delorana i dało sie zabrać w podróż międzywymia... No tak... Każdy. W każdym razie pozostaje jeszcze kwestia Avatara. W skrócie wymiar kuców i ludzi przenikały się od początków czasu i np. gryfy i pegazy w średniowieczu to te z Equestrii. Celestia chciała wymieszać światy od dawna i wysyłała kuce do kontaktu, z czego powstał projekt Avatara. No i te Avatary miały przypisanych ludzi. Dzięki niemu powstała książka i serial. No i autor dał sobie tutaj furtkę na wprowadzenie własnego kanonu, bo obecny serial jest w połowie zgodny z aktualną Equestrią. Tymczasem z jakiegoś powodu Fresia ma za zadanie być Avatarem naszego Dartha. Dzięki niej włączył się do fandomu, a ona go stalkowała i wie o nim prawie wszystko. Ogółem czekam, bo zapowiada się ciekawie. No i nasz bohater raczej nie chce zostać kucem, więc spodziewam sie jakiegoś większego konfliktu. Polecam przeczytać.
  14. Trudno ocenić to wszystko jako cały fanfik. Chociaż widać ewidentne połączenia między pierwszy i drugim, a także trzecim i czwartym (najlepszym w mojej opinii). Najlepiej określić je jako zbiór czterech fanfików, które autor albo miał i ma plan rozwinąć (patrz Avatar jako sequel do dwóch pierwszych), albo na które autor nie miał pomysłu i postanowił wrzucić razem, ażeby się nie pogubiły w osobnych tematach. Osobiście stawiam na to pierwsze i trochę drugie, bo jeśli naprawdę się uprzeć to jest to jedno uniwersum, a sam autor napisał, że to spinn-offy do jego opowiadań. Niestety to uniwersum nawet jeśli połączone "sferą", nie jest połączone postaciami i oprócz wspólnego settingu ma ze sobą nic wspólnego. Jedyna powtarzająca się postać występuje jako Darth Evil (czyli jeśli rozumiem sam autor i nie, nie jest to jego ponysona a sam autor) w Obecności i Powrocie do Equestrii. W tych dwóch... Wstępach, autor spotyka dwa kucyki, które postanowiły dostać się do naszego świata. Z czego Pinkie tylko sobie tak o podróżuje, a Sunset z jakiegoś powodu kradnie ludziom przedmioty... Tak więc Obecność to w sumie prolog do Powrotu do Equestrii, ponieważ w pierwszym fiku właśnie dowiadujemy się o faktycznym istnieniu innych światów. Tymczasem drugi fanfik jest takim prologiem do Avatara, bo to co się w nim dzieje jest zapalnikiem do tego, żeby historia z Avatara w ogóle się wydarzyła... Masło maślane z maślanką i mlekiem na maślance, ale mam nadzieję, że rozumiecie. Tak więc podchodząc do tego ze strony technicznej... To nie są dzieła sztuki, ale na pewno jest lepiej w porównaniu do nieszczęsnego zabójcy oczu "Po Drugiej Stronie Lustra"... UGH! Przepraszam... Flashbacki... W każdym razie na pewno nie ma tyle błędów, a fabuła i postacie jakoś trzymają się kupy. To w sumie tyle. Język plota nie urywa, opisy jak opisy, a dialogi ani śmieszne ani jakieś ciekawe. Jest dobrze, pisz dalej. Druga część jest lepsza. Chociaż mam tu raczej na myśli sam "ISS Celestia", ponieważ fik o Chipie... Cóż... Przychodzi do niego Luna we śnie, albo na jawie i wyjada mu wszystkie żarcie z lodówki, a potem w wiadomościach jest o tym, że w Etiopii czy gdzieś pojawia się jakaś strefa czy cuś. Podobno bardzo popularna w różnych wersjach TCB. Taki short, drabbel wręcz. Jednak ISS! Perełka w tym zbiorze. Obserwujemy całość głównie z dziennika, czy pamiętnika persony zwanej Cahan. Okazuje się że kuce przejmują w sumie ziemie i zmuszają ludzi by być kucami. Tymczasem my lecimy na inną planetę by nasz gatunek mógł przetrwać. Fajne i klimacik apokalipsy zachowany. Tylko postacie trochę niespójne. Na przykład taki Dollar posiada za mało masy. Wzdycha. Powiem wam szczerze... Fanfiki te o tutaj to średniaki. Polecam wam ISS. Tymczasem reszta jest trochę stratą czasu. Chyba że idziecie czytać Avatara to możecie rzucić okiem na dwa pierwsze. Tak więc ja zmykam.
  15. Dawno, dawno temu... W odległym fandomie. Wielka armia Celestii pokochała Solarną księzniczkę i postanowiła zagarnąć cały świat dla siebie ukazując swą potęgę poprzez zdominowanie mniejszej liczebnie strony Luny. Walka rozprzestrzenia się poza Equestrię dzięki wynalezieniu terraformacji, a konflikty przechodzą na skalę kosmiczną. Rozwijają się nowe kasty społeczne i zawody. Powstaje coraz więcej zakątków bezprawia. Technologia się rozwija, a dwie strony nadal toczą swój bój pomimo walk trwających od dziesięcioleci. W tym ogromnym uniwersum narodził się i przyjął profesję łowcy nagród pewien osobnik pragnący zarobić na chleb, a jest nim... Diamentowy Pies. Od pierwszych stron tego fanfika widać jedno: Kompletna zrzynka z gwiezdnych wojen. Czy to źle? NIE! TO DOBRZE! Powiedziałbym nawet bardzo dobrze, biorąc pod uwagę poziom opisów i dialogów, a także budowy świata przedstawionego. Aktualnie istnieją trzy fanfiki z tego cyklu, które jednak są właściwie osobnymi opowiadaniami. Pierwsze jest wstępem, który przedstawia nam bohatera i świat. Nasz bohater nagród zdaje się więc takim Hanem solo ale z komputerem pokładowym zamiast Chubaki i ekwipunkiem Boba Feta, czy innego Mandalorianina. Dostaje on zlecenie na jednego z głównych dowódców armii solarnej. Zadanie nie okazuje się jednak łatwe, a przynajmniej nie tak jak zakładał nasz łowca nagród. Wszystko oczywiście przyprawione humorem i wymieszane z dość dużą autentycznością wydarzeń. Drugi i trzeci "tom" nie dzieją się później niż trzy miesiące od pierwszego jak wynika z tekstu. Chociaż nasz zabójca mógłby pójść już dawno na emeryturę za nagrodę z Big Guna. Obserwujemy więc jeszcze dwie misje. Najpierw znienawidzoną przez każdego gracza i pracownika służb odpowiedzialnych za takie rzeczy misję eskortową. Chociaż powiem wam, że te orzeszki były jednak warte tej eskorty. A także standardową misyjkę na jakimś zadupiu, piórwa wie gdzie, polegającą na eliminacji jakiegoś losowego typa. Nie powiem, że to najlepszy fanfik. Jednak jest on solidny, pomysłowy, ciekawy i przyjemny w czytaniu. Wszystko rozbudowuje się w miarę fabuły, autor stara się wyjaśnić zawiłości profesji naszego bohatera i co najważniejsze prawie nie da się tu nudzić. Głosuję więc na [Epic], ale nie na Legendary bo jak na razie jest to zbyt słabe dzieło, według mnie oczywiście. Także tego. Ja was żegnam i polecam zbierać się stąd, bo dostałem cynka na krótkiej, że zaraz wbije tu ekipa po parę głów. Buenos Dias my companion!
×
×
  • Utwórz nowe...