-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Wtedy to nie dzisiaj.
-
- Cóż straciłem go gdy dostałem zlecenie na Celestie. Byłem najlepszy w swoim fachu i wszyscy do mnie gnali gdy mieli nie lada problem. Jakiś rok temu niejaki Veritas dał mi zlecenia na tą białą "owieczkę", a płacił tyle, że mógłbym kupić ten jej pałac i dużo mi jeszcze by zostało. Gdy publicznie wznosiła słońce miałem jej strzelić z kuszy w głowę, a ona nawet się nie zorientowała, lecz mój wspólnik odciął mi róg mieczem i zawołał straże. Zdążyłem jednak zrównać jego głowę z podłożem.
-
- Oczywiście. Chodź będzie mi cie brakowało tak na co dzień.
-
- Co prawda to prawda.
-
- Nie zajmujesz mi miejsca. Mogę przynajmniej sobie z kimś porozmawiać.
-
- Nic, a nic. Najwyraźniej nie ma czasu.
-
- Można tak powiedzieć - zachichotała Applejack. - Dobrze to coś jeszcze chciałaś się zapytać?
-
Applejack zarumieniła się. - Nadal śpi po naszych wczorajszych "zabawach". Kto by pomyślał, że z niej taki świntuszek.
-
- To już twoja decyzja, lecz ja ci to odradzam.
-
- Ja to wiem doskonale. Apple Bloom często wracała posiniaczona. Raz miała nawet złamaną nogę.
-
- Ale nie ponoszę odpowiedzialności za uszczerbki na twoim zdrowiu psychicznym jak i fizycznym.
-
- Bardziej martwiłabym się o ciebie. One może i są małe, lecz wychodziły już z niejednej opresji.
-
- Cały dzień wymyślają różne chore zajęcia. Paralotnie, tresowanie wilków drzewnych, naprawa, a nawet aktorstwo. Jeśli masz chodź trochę oleju w głowię to odmów.
-
- Jeśli jesteś masochistką to tak - powiedziała chichocząc. - Wasze ludzkie słowa są śmieszne.
-
- No to pytaj - powiedziała Applejack siadając obok ciebie.
-
- Oczywiście - powiedziała nie odwracając się. Applejack natomiast wstała od stołu i wyszła z kuchni.
-
- Nie. Dopiero zaczęłam robić - powiedziała Pinkie, która kroiła kolejne jabłka. - Cóż dzisiaj ona robi śniadanie. Ja nie zdążyłam wstać na czas - zachichotała Applejack.
-
Zapach wydobywał się z kuchni. Można było usłyszeć tam też rozmowę Pinkie i Applejack.
-
- Jak pewnie dobrze wiesz moja rodzina ma tą farmę odkąd założone zostało Ponyville. I przez ten cały czas rodzina Apple i to sama dbała o jabłka i je zbierała.
-
- Czekaj. Nie zabrałeś babeczek - powiedziała Pinkie zatrzymując cię i dając ci paczkę.
-
Już przed domem czuć było zapach pieczonych jabłek, lecz dopiero w środku można było poczuć ten intensywny zapach.
-
- Raczej i tak nie wybierzemy się nigdzie przez najbliższy czas - powiedziała Apple Bloom.
-
- Jest to rodzinny biznes i nie miałabym serca zatrudniać kogoś kto z niej nie pochodzi i do tego robiłby to za darmo. To jest skomplikowane.
-
- Chcesz jeszcze babeczek?
-
- Dobrze - odpowiedziały wszystkie naraz z uśmiechem.