-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
< Masz szczęście, że to Twilight, a nie ja. Tak to byś już dawno na wojnę zapier***** > Na korytarzu było pusto i nikt cię nie zatrzymywał, więc mogłeś ze spokojem wyjść co też uczyniłeś.
-
- Emm... przepraszam, że zapytałam.
-
Średnio mnie to jakoś obchodziło i udałem się na dalsze zwiedzanie miasta.
-
- No to co chcesz niby zrobić? Leżeć i użalać się nad swoim życie?
-
- Ty coś wymyśl. Mieliście jakieś ciekawe zabawy w świecie ludzi?
-
- A tylko ja wiem, że to są kłamstwa - pomyślałem z drobnym uśmieszkiem wychodząc z przedstawienia.
-
- Tak czy siak jest po jednej dla każdego. To co teraz robimy?
-
- Jesteś pewna? Zostawię ci w razie czego jakbyś chciała zjeść.
-
- Jak wrócę to miej nadzieję, że zapytam się jak prowadziłeś lekcje i dam ci trochę wolnego.
-
< To upiecz > - Cóż ledwo żyłaś. Cała byłaś poharatana i leżałaś w czerwonej chmurce co było dziwne.
-
- Masz zamiar tylko mi się żalić i patrzeć na wszystko z perspektywy pesymisty? Twoje słowa sobie zaprzeczają.
-
< Szalejesz > Nie robiło to na mnie zbyt wielkiego wrażenia, lecz zacząłem klaskać i czekałem na dalszy pokaz.
-
- Ale i tak była smaczna. To jak? Teraz babeczki?
-
Znałem tego jednorożca. Podróżował po całej Equestrii i nie była zbyt odważna i miła, lecz wiedziałem, że w głębi duszy jest dobra, tylko to ukrywa. >
-
< Nie wiadomo! Applejack mogła się nie obudzić. A mogli Vertisa powstrzymać. > - Nie mówię, że masz walczyć. Masz spróbować dać sobie z nią spokój. Ty jesteś panem swojego losu.
-
Po jakimś czasie twoje przyjaciółki skończyły jeść. - Musze ci przyznać, że to było pyszne - powiedziała Applejack kończąc. Twilight się tylko uśmiechnęła wycierając buzie.
-
- A czy wygląda na to, że jest dobrze?
-
- Cóż to twoja decyzja, a ja nie mam prawa na nią wpływać. Zrobisz to co uważasz za słuszne, lecz pamiętaj, że to co zrobisz wpłynie na kucyki, którym na tobie zależy.
-
Kucyki za pozwoleniem zaczęły nakładać sobie porcje i powoli je konsumować.
-
Po jakiś 5 minutach zeszła Applejack. - O widzę, że się postarałaś z jedzeniem - powiedziała Applejack siadając i oglądając kolację. *** Jeszcze po kilku jeszcze minutach zeszła i z uśmiechem usiadła przy stole - Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać.
-
< Dobra wygrałaś ale babeczki są moje > Po kilku próbach w końcu ci się to udało. - Jak się czujesz?
-
Nie miałem zamiaru go teraz otwierać. Kiedyś kilka razy byłem w tym mieście i postanowiłem udać się do butiku jeśli jeszcze stał aby zabrać z niego materiały, które mogą służyć za bandaże.
-
- I co zrobisz? Poddasz się? Popełnisz samobójstwo? A może uciekniesz?
-
Po chwili drzwi otworzyły się, a ty ujrzałeś Cheerile, która była okryta kocem, w kopytach miała kubek herbaty oraz raz po raz kaszlała i psikała.
-
< Cóż może u kucyków tak nie jest. Kto wie > Niosąc wszystko udałaś się do pokoju i zaczęłaś rozkładać tak jak ci to najbardziej pasowało.