- Tego już za wiele - powiedziałem wywalając dotychczasową broń (kopyta z kolcami) i zdejmując z pleców młot w kształcie klepsydry. Był on na każdej stronie zakończony długim kolcem. - Będę was zabijać po kolei abyście czuli jak wypływa z was życie - mówiąc to ruszyłem do głównego wejścia do pałacu.
- Walcie się na ryj! Wchodzę tam czy tego chcecie czy nie i zabieram moje rzeczy! - powiedziałem po czym ruszyłem w stronę pałacu. - Jeśli staniecie mi a drodze to wymorduje was co do jednego!
- Chcecie kawałek mnie bezmózgie debile? To sobie weźcie - powiedziałem i ruszyłem w stronę pierwszego lepszego okna. Miałem nadzieję, że się po nim wespnę.
< masz rację. *Bierze muffinke i zjada ją* >
< Dobra tym razem ci odpuszczę, lecz pamiętaj, że ja na to zwracam uwagę >
Źrebaki nie przejęły się tym. Dzieci jak to dzieci bawią się puki mogą.