< Nope. rule34 to normalka ^_^ >
Dyrektor zatrzymał się przed jednym z gwardzistów. Tym samym, który ostatnio nie chciał cię wpuścić. Po krótkiej rozmowie wielkie drzwi otworzyły się i mogliście wejść.
Nie zważając na niebezpieczeństwo wbiegłaś w las. Było tam ciemno, zimno i strasznie. Odgłosy poruszających się liści.
***
Biegłaś jakiś czas, lecz musiałaś w końcu odpocząć.
< Błyskawice błyskawicznie poprawiły ci włosy po czym błyskawicznie złączyły się w jedną błyskawicę i błyskawicznie odleciały >
Dyrektor ruszył w stronę wejścia do pałacu.
- Nie mam prawa. Zrobisz to co uważasz za słuszne - Applejack ominęła ciebie i weszła. - Nie zapomnę o tobie - powiedziała po czym weszła na górę. Nic ci nie stanowiło przeszkody do wyjścia.
< słowo "Cholera" nie musisz cenzurować. Jest to choroba, a nie przekleństwo >
Podchodzisz do biurka i spoglądasz na plan. Jest tam napisane, że pierwszą lekcją jest Matematyka.
Wyszłaś i skierowałaś się w stronę schodów. Otworzyłaś drzwi i zobaczyłaś Applejack, która miała wejść do domu.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytała widząc torbę.
< To dokładnie okno z posklejanych kawałków szkła, które miały tworzyć jakiś wzór.>
Zbiłem witraż mając gdzieś czy mnie usłyszą i wychyliłem się przez niego.
Zostawić Applejack nie mogłeś bo walka kompletnie by ją pochłonęła. Pojawili się również niedobitki od Vertisa próbujący dopaść jego czaszkę.
Jeden z Gwardzistów zawołał cię.
Wyciągnąłem zza pleców młot. Był on w kształcie klepsydry, a na końcu płaskiej części młotka był długi kolec, który miał trafiać bezpośrednio w pień mózgu.