-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- I ty w to wierzysz? Więzienie upadło już dawno. Każdy kto tam był nie przeżył tego - powiedziałem bez emocji. - Mój ojciec też pewnie nie żyje. Gdy to się rozpoczęło wędrowałem do Manehatanu w interesach. W ciągu kilku cholernych godzin całe Canterlot zostało opanowane przez tego wirusa. Teraz każdy kto umrze zamienia się w to coś nawet jeśli nie został ugryziony. Zrozum, że nie mamy jak tam iść. Straciliśmy dzisiaj kolejnego kucyka i nie możemy ryzykować jeśli nie mamy pewności.
-
< eee pukasz do szkoły? > Nikt nie otwierał, lecz drzwi nie były zamknięte na klucz.
-
Wchodziłeś po schodach i gdy byłeś już prawię na górze zauważyłeś Apple Bloom, która kierowała się w twoją stronę.
-
- To pakuj się. Księżniczka Celestia ciebie oczekuje.
-
- Cóż Apple Bloom nocuje u siostry Rarity i nie ma kto mi pomóc w noszeniu.
-
Miasto było bardzo małe. Widać było go z drugiego końca. Wyjście było tylko jedno, a szeryf ciągle tam stał.
-
< Ops zapomniałem o tym. > Gdy doszłaś do farmy przy wejściu stała Applejack. - O jesteś. Potrzebuję twojej pomocy przy zbiorach jeśli masz czas oczywiście.
-
- A tak poza tym gdzie jest Apple Bloom?
-
- Przyda mi się - powiedziała Rarity i weszła do domu zamykając za sobą drzwi. Ty udałaś się w stronę rydwanu i gdy do niego jeden z gwardzistów przemówił do ciebie. - Czy to ty jesteś Aurora?
-
- Wieczorem, a co? Już nie możesz się doczekać?
-
- Nie rozumiesz!? Nawet nie sprawdziliśmy czy żyją tylko uciekliśmy i zostawiliśmy ich na pastwę niedobitków! - wykrzyczała z mieszaniną złości i żalu.
-
- Może będą alicorny - powiedziała śmiejąc się.
-
- Bo wtedy myślałam, że coś zrobię dobrze, a jak ostatni tchórz zostawiłam tam swój oddział - powiedziała kładąc się na trawie.
-
Gdy wyszłaś z domu stała już tam Rarity. - O witaj skarbie. Księżniczka Celestia wysłała po ciebie rydwan abyś nie musiała iść na piechotę - powiedziała Rarity wskazując lądujący, złoty rydwan ciągnięty przez dwóch gwardzistów.
-
< Powiedz to Pinkie Pie :> > Twoje naleganie nic nie dało. Pinkie nawet cię nie posłuchała. Ty natomiast byłaś zawiedziona porażką. Myślałaś gdzie się udać wiedząc, że twoim jedynym schronieniem jest farma Applejack.
-
- Dobrze - powiedziała piorąc list i wkładając w swoją grzywę - Coś jeszcze? - zapytała lekko zniecierpliwiona.
-
- Miłego dnia - powiedziała swoim normalnym, szczęśliwym głosem powtarzając czynność.
-
- Mówić jak do słupa - pomyślałem cofając się w stronę okna. - I co będziesz mnie tu tak trzymać? - powiedziałem już na głos. < PS: Nie wiem czy jest tu okno. Nie opisałeś dokładnie tego pomieszczenia tylko jakość łóżka :> >
-
Applejack rzuciła ci klucz. - Tylko stłumcie odgłosy. Nie chce aby Apple Bloom coś usłyszała - powiedziała ciągle mając uśmieszek.
-
- Wierz mi, że gdyby było tam więcej tych strażników to bym o tobie nie pomyślała. Ty byś już nie żył, a ja byłabym psychopatką. To jest tylko i wyłącznie twoje szczęście, a nie mój czyn. Pogódź się z tym, że jestem do niczego.
-
- Tylko nielicznym udało się przetrwać. Nie będę ryzykować życia aby znaleźć kogoś kto może nie żyć. Życie jest tylko jedno, a ja chce je jeszcze wykorzystać.
-
- Chcesz klucz do pokoju? - powiedziała z chytrym uśmieszkiem.
-
- Dobra przejdź do konkretów. Nie mam czasu na jakieś historie.
-
- Twilight przyjdzie dzisiaj na noc. Jej asystent Spike ma jakiś znajomych, a ona nie chcę się im wpraszać więc zapytała się mnie czy może tu zostać na noc lub dwie.