-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Wszystkie się o ciebie martwiłyśmy. Twilight mało tu bywała. Szukała zaklęcia aby cię wybudzić.
-
Zabrali ci wszystko. Płaszcz, kusze, łuki, bełty oraz strzały. Sztyletów też nie było. - Słuchaj sprzeciwiłam się Nightmare Moon, walczyłam z hydrami i stadem bizonów. Ma mnie powstrzymać jakiś Alicorn? Czy wyglądam ci na zamożną klacz bojącą się ubrudzić kopyta?
-
- Pomyślałam o tym gdy usłyszałam twój krzyk. Proszę masz tu kilka jabłek. Chwyciłam je gdy biegłam tutaj. - powiedziała podając ci kilka sztuk czerwonych jabłek.
-
- Bo nie mam zamiaru brudzić kopyt śmieciami. Zabrać ich do lochu! - tak jak rozkazał tak zrobili jego podwładni. Tym razem sparaliżowali cię dużo mocniej aż straciłeś przytomność. *** Po jakimś czasie obudziłeś się w celi. Obok ciebie siedziała Applejack czekająca aż się obudzisz.
-
- Miałaś lekki wstrząs. Musisz na razie odpoczywać. Chcesz coś jeszcze? Ja muszę coś zrobić i potem przyjdę.
-
- Twoje obelgi są żałosne. Tylko na tyle cię stać? - powiedział odwracając się do swoich wojsk. - Tych dwóch chce mieć żywych. - wskazał na ciebie i Applejack. - a resztę rozbroić i zamknąć w lochach. - po tych słowach kilka kuców podeszło do was i sparaliżowało. Paraliż był na tyle mocny aby upaść na ziemię.
-
Z jednej strony kuce rozsunęły się ustępując miejsca sporemu Alicornowi. - Witaj Arrowie. Znowu się spotykamy. Myślałeś, że możesz tu sobie przyjść i mnie zabić?
-
- To było jakiś tydzień temu. Wybiegłaś z domu i uderzyłaś w drzewo. Nic poważnego ci się nie stało po za drobnym wstrząsem.
-
- To dobrze ci się tu podoba. A ile tu zostajesz?
-
- Jedz i się nie krępuj. Jeśli chcesz to mogę wybrać się z tobą do Twilight. Wolę nie wiedzieć co zrobi.
-
Nim się obejrzałeś wasz oddział został otoczony przez kilkukrotnie większą armię kuców w czarnych zbrojach. Nie było sensu atakować.
-
- A jak ci się tutaj podoba?
-
- Cóż chyba będziemy musieli je wywa... - słowa zostały przerwane gdy strzała przebiła głowę jednego z żołnierzy. - Cholera zasadzka. Przygotować się! - wykrzyczała Applejack ściągając z pleców tarczę i miecz.
-
- To bardzo interesujące - powiedziała zbliżając się trochę w twoją stronę.
-
Klacz przyniosła kilka narzędzi oraz medykamentów. Najpierw wyciągnęła kule, a następnie oczyściła i opatrzyła ranę. - Dobra to jest twoja zapłata. - powiedziała wyciągając kolejny mieszek. - Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Kolejne zadania będą związane z pustkowiem. Zainteresowany?
-
- Połóż się jeśli możesz - powiedziała ponownie wskazując na stół.
-
- Może opowiesz coś o sobie - powiedziała siadając obok na stole w krępującej dla ciebie pozycji.
-
Róg był cały, lecz czoło było całe w bandażach. Twój krzyk rozległ się na całe piętro. Po chwili przybiegła do ciebie Applejack, która gdy cie zobaczyła z uśmiechem cię przytuliła.
-
- Ależ ty dzielny - powiedziała śmiejąc się.
-
Po chwili doleciałeś do reszty. - I co znalazłeś coś?
-
- Może być. A jesteś w stanie siebie postrzelić?
-
Jaskinia była głęboka, a wejścia strzegły spore wrota.
-
- Za jakieś 10 minut. Mamy jeszcze kupę czasu.
-
< a to pech > Leżałaś oszołomiona na ziemi. Powoli zaczęłaś mdleć i zamykać oczy. - Marina!! Marina!! - były to ostatnie słowa jakie byłaś usłyszeć zanim straciłaś przytomność. *** Obudziłaś się w twoim łóżku. Nie wiedziałaś dokładnie co się dzieje, lecz czułaś się bezpieczna.
-
- Musze mieć do zbadania jakąś poważną ranę lub złamanie. Czy mógłbyś zrobić coś sobie? Zapłacę podwójną cenę oraz naprawie ją w mgnieniu oka.