-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Trochę później. Teraz pewnie ma swoją popołudniową drzemkę. Znając go obudzi się za jakąś godzinę.
-
- Dobrze tylko już chodźmy. Musimy zdać raport i zdążyć zanim to - wskazała kopytkiem na twoją torbę. - zgnije. Bez chwili czekania ruszyliście w długą drogę *** Po około 8 godzinach drogi byliście już przy Canterlot. Applejack już ledwo dawała radę, a jej sierść była prawie cała czerwona. Od miasta dzieliła was jedynie brama.
-
- Cóż jest ona dość wymagająca jeśli chodzi o lekcje.
-
- Każdy kiedyś umiera. Ty też możesz się wykrwawić przez tą ranę ze skrzydłem. Raczej nie da się go uratować. A ja mam tylko powierzchowne rany. Nic mi nie będzie.
-
- Oczywiście - Twilight weszła do środka i zostawiła otwarte drzwi.
-
- Przepraszam. Nie pomyślałam o tym, a nie chciałam cię już zapytywać o twój świat. Wiem, że niechętnie o tym mówisz.
-
- Mną się nie przejmuj. Ty jesteś ważniejszy niż ja. Ja ci tylko pomagam, a poza tym masz prawie odcięte skrzydło. Kilka niewłaściwych szarpnięć i już nie będzie częścią ciebie. - powiedziała ruszając dalej.
-
- Mogę zobaczyć ten list? - zapytała Rarity.
-
Po chwili klacz pokazała ci prowizoryczne posłanie na starej kanapie. - Tutaj będziesz spać. Może być?
-
W kryjówce nie było już strażników. Większość uciekła lub została zabita przez Applejack, więc mogliście spokojnie wyjść. *** Po jakimś czasie błądzenia udało wam się wyjść z kryjówki. Rany Applejack powiększały się i krwawiła bardziej, lecz próbowała cię tym nie martwić. - Dobra cukiereczku musimy dojść do Canterlotu. Ty nie polecisz więc jesteśmy zmuszeni iść.
-
Gdy byłaś przy bibliotece zdziwiło cię to, że Twilight już tam była. - Nie gniewasz się, że się tu teleportowałam? - zapytała podchodząc co ciebie.
-
- Też ci coś mówiłam. Co innego zabijanie niewinnego kuca, a co innego kuca, który chcę zabić ciebie. Potem mi będziesz prawił kazania. Musimy się wynosić z tego miejsca. Im więcej na to patrze tym bardziej chcę kogoś zabić.
-
- Przekonaj się - powiedziała udając się w stronę mieszkalną sklepu.
-
- Jak chcesz - powiedziała Twilight wychodząc z domu.
-
- Tak - powiedziała z lekko szatańskim uśmiechem. - To było dość fajne doświadczenie. Aż chciałoby się więcej.
-
Zabrałyście się za sprzątanie bałaganu. *** Po godzinie udało doprowadzić wam dom do porządku. - Dobrze. Jest w miarę czysto - powiedziała Rarity. - Teraz napisz list do Celestii. Trzeba powiedzieć jej o tym dziwnym zachowaniu - dodała po chwili.
-
- Oczywiście. Cheerile nie dała ci jeszcze prowadzić lekcji?
-
- Już wolę pokazać im ostrze - powiedziała ponownie chichocząc. *** Zeszliście klatką schodową w dół. Na podłodze leżało mnóstwo ciał strażników, a o całym pomieszczeniu walały się różne części ciał. Ściany, podłoga oraz sufit były całe umazane krwią.
-
- Dobra tylko idź zawiadom Applejack, że idziemy.
-
Rarity wstała z kanapy, po czym teleportowała ją i podeszła do ciebie. - Pomogę ci w sprzątaniu, a potem napiszemy do Celestii.
-
- No dobrze. Przygotuje ci tylko jakieś posłanie - klacz ruszyła w stronę schodów, która prowadziła do części mieszkalnej. *** Moira wróciła po pewnym czasie. - Dobra coś ci tam przygotowałam. Nie obiecuje, że będzie to wygodne, lecz zawsze coś.
-
- Jest to bardziej zabawne. Jeśli chcesz na dole leży około 20 martwych strażników. Im też możesz obciąć głowy - dodała Applejack lekko chichocząc.
-
Po chwili widzisz jak ze swojej sali wychodzi Apple Bloom.
-
- Możemy się teleportować na miejsce ale trochę to potrwa - powiedziała Twilight teleportując cię na dół.
-
- Straciłam już i tak czas na tą rozmowę - po tych słowach Twilight teleportowała się z domu i znikła. Całe zdarzenie widziała oraz słyszała Rarity.