-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Karczma była mała, lecz przyciągała dużo klientów. Przy stołach siedziały kuce popijające cydr, grając w karty itp. - Ej ty - powiedział kucyk w garniturze siedzący przy stole od razu obok wejścia.
-
< imię z innej sesji > - Daruj sobie cukiereczku - powiedziała Applejack z uśmichem.
-
- Wole już umrzeć niż się ukrywać. Znając Flame on mnie nie zabije. Gdyby to chciał zrobił by to już dawno temu. Więc łaskawie mnie wypuść.
-
- Właź do tego zamku i zejdź mi z oczu - powiedział grożąc ci.
-
Usiadłaś i podziwiałaś słońce. Widziałaś jak powoli zachodzi słońce ustępując księżycowi. Z oddali było widać również Applejack, która szła w twoją stronę.
-
Ruszyliście na w stronę karczmy. *** Po chwili byliście już przy niej. - Wjedź pierwszy. Ja sobie zapale - powiedział wyciągając magią paczkę papierosów.
-
- Emm przyszedł mi oddać książkę. Prawda Lemon?
-
- Nie mam czasu na odpoczynek. Mam inne rzeczy do roboty niż nic nie robienie - mówiąc to próbowałem wydostać się z zaklęcia.
-
- Nic się nie stało. Po prostu coś mi wypadło. Nie chciałam cię martwić. Przepraszam.
-
Wyszłaś z butiku i skierowałaś się na farmę. Nie była daleko więc dotarłaś tam w kilka minut. Słońce zachodziło więc lada moment zrobi się ciemno. Ty byłaś już przed domem.
-
- Zróbmy tak. Rozbrój bombę to damy ci dom - powiedział szeryf. - Chodź do karczmy tam obgadamy wszystko.
-
- A więc to was tu sprowadza? - zapytała nerwowo Twilight. - Nie pojawiliście się na przyjęciu. Martwiłyśmy się o was - powiedziała Fluttershy. - A co wy właściwie tu sami robiliście? - zapytała Pinkie Pie.
-
Twilight westchnęła i wpuściła klacze. Wszystkie momentalnie popatrzyły się na ciebie. Na ustach Applejack mogłeś dostrzec uśmiech. Ona doskonale wiedziała co tu robiłeś.
-
- Dobrze ale trzymam cię za słowo. A teraz jeśli pozwolisz muszę dokończyć suknie, a lubię robić to w samotności. Nie chce być nie miła ale przyjdź później.
-
- Zapłacę ci 200 kapsli za rozbrojenie bomby. Jak to zrobisz to już mnie nie obchodzi. Jakbyś coś chciał będę w karczmie nad nami.
-
Zszedłeś na dół i akurat widziałeś jak Twilight otwiera drzwi. Stało tam pięć klaczy łącznie z Applejack. - Witajcie. Co was tu sprowadza? - powiedziała Twilight do przyjaciółek. - Możemy wejść? - zapytała Applejack. Twilight spojrzała na ciebie jakby chciała abyś to ty odpowiedział.
-
- Można tak powiedzieć - Rarity nie była skłonna rozmawiać o swoich projektach. - Poznałam cię mniej więcej jak chciałam. Nie wiem o twojej przeszłości, ale nie powinnaś tego ukrywać.
-
Chwyciłem łuk i po chwili go wywaliłem. - Załatwię to po swojemu, a wy uciekajcie - powiedziałem i pobiegłem w stronę kościoła.
-
- Oby nie było to nic ważnego. Chce pobyć jeszcze chwile z moim misiaczkiem - powiedziała schodząc na dół. - jeśli chcesz możesz iść też.
-
Przy wyjściu zatrzymał cię miejscowy szeryf. - Już wychodzisz? Może chodziarz przeczekaj tu noc. Może nawet szukasz zadania?
-
Dworca tu nie było. Miasto to była jedna wielka kopuła złomu odgrodzona bramą. Miasto upadło i powstało na nowo bez zbędnych budynków.
-
Miasto było małe i całe zrobione ze złomu. Domy z blach wszędzie schody i na środku miasta bomba atomowa i paru świrów modlących się do niej.
-
- Bo to kochana zależy od jej rodzaju. Każda herbata jest inna - powiedziała uśmiechając się. - Ta jest waniliowa z nutką cynamonu.
-
Leżeliście tam dobrą godzinę. Całując się lub po prostu patrząc na siebie. Zapomnieliście nawet o przyjęcie, które już dawno się zaczęło. W końcu usłyszeliście pukanie do drzwi.
-
- Ze sklepu? - zaśmiał się lekko jednorożec.