-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Po jakimś czasie ponownie przerwała wasz czuły pocałunek i jeszcze mocnej się do ciebie "przykleiła." - Nigdy mnie nie opuszczaj... proszę... - wyszeptała ci do ucha.
-
< No właśnie zauważyłem ty nadpobudliwy smutasie. Ale i tak śpisz na podłodze. > - No i tyle po cholernym spokoju - pomyślałem z irytacją wstając z trawy i jak nigdy nic delikatnie się otrzepując. Po skończonej czynności nie zostało mi nic innego jak rozglądnąć się dookoła i wywnioskować co lub kto się zbliża.
-
- No jeśli masz ochotę - uśmiechnęła się oraz lekko zarumieniła po czym postawiła jeden kosz na ziemię, a sama niosła pozostałe dwa.
-
- Nie chodzi mi już o to tylko... Przez to, iż chce aby Applejack była bezpieczna to... Ona wyjeżdża aby zostać Chanelingiem i to... moja wina...
-
Wyjrzałeś przez okno i ujrzałeś Applejack, która akurat kopnęła drzewo, które napełniło trzy kosze do pełna pysznymi jabłkami. Po tym wszystkim zarzuciła sobie jeden na grzbiet, a pozostałe dwa zahaczyła o kopytka i zaczęła ciągnąć w stronę domku.
-
- Bo czuję, że na każdym kroku kogoś ranie... - powiedziałem smutnym głosem spuszczając wzrok na ziemie.
-
< No właśnie miałem cholerny mętlik w głowie czy kurde o kuchnie czy farmę ^^ > Kuchnia mała nie była, lecz też nie duża. Była średnich rozmiarów, lecz było tam wszystko czego potrzeba do zrobienia pieczonych jabłek.
-
Smoothy tylko odwzajemniła go. Próbowała uwolnić przednie kopyta co jej się w końcu udało i przytuliła cię mocno do siebie.
-
Było tu dużo miejsca, właściwie jak każda farma ma. Sad rozciągał się na kilka hektarów, a może więcej... Stodoła również nie była mała, a przestrzeń bardzo wielka...
-
- Czy to coś złego, iż chcę ponownie wyruszyć w świat? Wszyscy próbują mnie zatrzymać w Ponyville, a ja mam własne ambicje, marzenia, cele... - powiedziałem łagodząc uścisk...
-
- Cierpienie sprowadziłem na każdym kroku... Nie mogę żyć jeśli zadaje tylko ból... - powiedziałem z żalem próbując naprężyć linę.
-
- Tylko nie rób mi krzywdy - powiedziała z udawanym strachem i malującym się uśmiechem na twarzy.
-
- To ty poczekaj w kuchni i rozgość się, a ja pójdę po kilka świeżych jabłek - ponownie puściła ci oczko po czym udała się do sadu.
-
- No cóż... leprze to niż nic ale... - tutaj zamilkłem. - Nie macie jakiegoś kara98k? Jakoś wolę broń niemiecką... Sam nie wiem dlaczego ale przypasowała mi bardziej...
-
- Dlaczego nie mogę tego po prostu zakończyć? - zapytałem twardo.
-
Smoothy wstała po czym skoczyła na ciebie i przytuliła cię romantycznie patrząc ci w oczy. - I tu cie mam.
-
- Pieczone jabłka partnerze - powiedziała lekko się rumieniąc.
-
- No cholera... już nawet zabić się nie pozwalają - pomyślałem z irytacja... - One mnie szpiegują...
-
Po chwili byłeś już przed drzwiami jej domku. Ze środka mogłeś usłyszeć krzątanie się.
-
- Jesteś teraz caaały mój - powiedziała z rozmarzonym uśmiechem.
-
- Niee... to ja będę, że ktoś taki może mi pomóc - uśmiechnęła się ponownie i puściła oczko.
-
Smoothy zadowolona z twojej odpowiedzi pocałowała cię w polik... - A nie będzie ci przeszkadzało, iż będziemy spać razem?
-
- Em... może im nie przeszkadzajmy? - zasugerowała Fluttershy swoim cichutkim, ledwo słyszalnym głosem.
-
- Cóż... starczają na całe Ponyville - powiedziała uśmiechając się. - Jeśli chcesz to możesz mi pomóc zrobić kolacje.
-
Ona również odwzajemniła pocałunek. *** Na dworze z każdą minutą robiło się coraz ciemniej, a wy byliście razem, całowaliście się lub po prostu w milczeniu się przytulaliście. - Może... - zaczęła niepewnie. - Chciałbyś zostać na noc? Jest ciemno, a masz chorą nogę...