-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Co robi człowiek, który pluje w kącie? Kontempluje
-
Chodziłeś od pokoju do pokoju szukając swej JUŻ jedynej klaczy. W końcu znalazłeś ją w kuchni. Miała na sobie dość skąpie wyglądający fartuch, a jakby tego było mało akurat schylała się odwrócona tyłem, co niejednego ogiera wprowadziłoby w obłęd pożądania.
-
Jabłka byłe cięte we wszystkie strony. Równo i w idealnie pocięte kawałki, a wyszło prawie idealnie. Za każdym razem gdy przecinałeś jabłko to jakaś część soku powstałego w wyniku skroplenia wody rozpryskiwała się na ścianę. Gdy skończyłeś już robić swoje "wygibasy" to mogłeś zauważyć całą mokrą ścianę od soku jabłkowego.
-
- No... jest - uśmiechnęła się. - Zawsze jest taka możliwość - szerzej się uśmiechnęła.
-
Kolano może i nie bolało ciebie tak jak wczoraj, ale i tak ledwo mogłeś chodzić. Do łazienki dotarłeś po krótkiej chwili ostrożnego stąpania po podłodze. Po przemyciu twarzy powoli zacząłeś schodzić po schodach i o dziwo udało ci się bez szwanku.
-
Applejack objęła cię kopytkiem i zaczęła delikatnie głaskać cię po grzywie. - Ciesze się, że tu jesteś... - powiedziała cicho z uśmiechem.
-
- Mhm - powiedziała z uśmiechem Applejack odwracając się w twoją stronę i patrząc na ciebie.
-
- Cóż... zrób to co podpowiada ci serce. Ja nie mam prawa o tym decydować - powiedziała szczerze i twardo.
-
- Tak jak mówiłam. Zwyczajnie się poddajesz i uciekasz od tego czego zrobić nie umiesz - powiedziała zła. - Jesteś żałosna! - krzyknęła po chwili.
-
- Oczywiście - powiedziała z uśmiechem trochę się przesuwając. - Do twarzy ci w moim kapeluszu partnerko - dodała puszczając ci oczko.
-
- To dobrze. U mnie rzadko jakiś kucyk zostawał po lekcjach... z własnych chęci - powiedziała z drobnym uśmiechem, który malował jej się na twarzy.
-
- Idę swoją drogą. Nic innego mi do głowy nie przychodzi - rzuciłem przybierając kurs na Canterlot.
-
- Ja? - parsknęła. - Tobie nic bez przerwy nie pasuje. Czepiasz się właściwie o wszystko co robię. Ty się wiecznie poddajesz, gdyż nie umiesz zrobić niczego prawidłowo.
-
W sypialni jej nie było. Z dołu jednak można było usłyszeć odgłosy kopyt.
-
Applejack uniosła głowę i spojrzała na ciebie. - Nie chciałam przeszkadzać Twilight i Rarity w czytaniu, więc pomyślałam, iż sobie tutaj polerze. Mam nadzieję, iż to nie problem dla ciebie.
-
- Wiec... jak ci się pracuje w szkole? Dzieciaki nie dają ci w kość lub inne dziwne rzeczy? Wolę się upewniać czy są miłe.
-
- A co to do cholery jest!? - krzyknąłem w swoich myślach. - Kur**, Kur**, Kur** - usilnie powtarzałem sobie w myślach. Po chwili jednak się uspokoiłem i zabrałem toporek w kopyta i powoli kierowałem się w stronę tego... czegoś. - Masz... ostatnią szanse...
-
- A idź się udław ty zielonooka maszkaro - rzuciłem bez namysłu w stronę tego... czegoś. - Cholera o czym ja śnie? - pomyślałem po chwili.
-
Wyszedłem z budynku. Nie wiedziałem co się dzieje, a co gorsza gdzie się wszyscy podziali. Nagle zostałem sam, a dookoła same zniszczenie. To się nie dzieje normalnie. Postanowiłem jak nigdy nic iść wgłąb miasta z nadzieję, iż się czegoś dowiem.
-
Ano kucykowe. TWD to jest mój ulubiony serial (nie licząc MLP), a bardzo fajnie jest połączyć to z kucykami. ^^ PS: Zdjęcie już daje: http://iv.pl/images/39045952687168599423.jpg Ja będę grał w pierwszej osobie, a twoja narracja zależy już od ciebie. Mogę też dodać taki jeśli będzie to wymagane.
-
Po jakimś czasie udało wam się zasnąć. *** Obudziłeś się następnego dnia. Obok ciebie nie było już Smoothy, a twoje kolano nie bolało już tak jak wczoraj.
-
W twoim pokoju, na łóżku leżała Applejack, która wpatrywała się w sufit.
-
- Tak obiecuje ale... musisz się do tego przyzwyczaić, iż czasem może mnie nie być - przytuliłem ją.
-
- Nie martw się tym... - powiedziała ponownie cię przytulając. - Nie możesz zaprzątać sobie tym głowy, gdyż nie będziesz mógł potem spać.
-
- Aż tak ci się śpieszy? - zachichotała. - Teraz ty się zajmij krojeniem, a ja przygotuje ognisko - powiedziała po czym wyszła z kuchni i skierowała się do salonu.