-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
...ale ta im jej nie dała...
-
Tak. Lubisz Gothica?
-
Tak jak wyżej.
-
Ale tylko w śnie. Zrobiłem babeczki.
-
Może być... Lubisz placki?
-
Skopałbym dupę wrzodowi. Co byś zrobił gdyby ktoś powiedział, iż jesteś zuy bo lubisz kucyki?
-
Ban bo kuamiesz ;_;
-
Bojąc się pokazujesz swój lęk i strach, a to nie jest dobre. Musisz pokonać swoje obawy, a potem wszystko będzie już dużo, dużo lepiej.
-
Jedyne słowo jakie mi przeszło przez myśl to "Japier***." Przez jeden głupi wyczyn awansowałem, a nawet skoczyłem kilkoma rangami na przód. Również zasalutowałem, po czym odwróciłem się do reszty towarzyszy. - To jak towarzysze!? Idziemy złoić dupsko samemu Hitlerowi!?
-
Szybko do niego podbiegłem i chciałem go dobić. Nie miałem ochoty użerać się więcej z jakimś ścierwem, które nie potrafi nic tylko zjadać. Jedyne co mi pozostało to zrobić z jego głowy krwawą papkę, więc tak też postanowiłem uczynić.
-
- Witaj - odpowiedziała spokojnym i miłym tonem. - Jestem Bon Bon i mieszkam z tą oto kochaną dziwaczką - powiedziała z uśmiechem wskazując na Lyre po czym wyciągnęła kopyto w twoja stronę w celu przywitania się.
-
- Dobra... wynośmy się zanim zapadnie zmrok - powiedziała pomagając ci wstać. Następnie włożyła ciebie na swój grzbiet i zaczęła nieść w stronę miasta. - Rośliny poczekają, a teraz musimy się stąd wynosić.
-
Pędem wylecieliście z domu i udaliście się w stronę szkoły. Na wasze nieszczęście nikogo już na zewnątrz nie było, a lekcje prawdopodobnie się już rozpoczęły.
-
- To wspaniała wiadomość, ale... gdzie one są? - zapytała ponownie samą siebie i zaczęła na nowo myśleć nad swoim bezsensownym pytaniem.
-
Wszedłem do swojego domu po czym udałem się do pokoju. Wyciągnąłem z juków kartkę oraz pióro i atrament po czym zacząłem pisać: Kochana Applejack... jeśli to czytasz, to znaczy, iż mnie już nie ma w Ponyville. Wyruszam w dalszą część mojej niekończącej się podróży i mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Nie chce cię opuszczać, lecz tak musi być i mam nadzieję, iż kiedyś to zrozumiesz... Kończąc pisać położyłem kartkę na stole w salonie, a obok niej jabłko, które dostałem od swoich rodziców, następnie skierowałem się w stronę drzwi i opuściłem mieszkanie. Ostatni raz spojrzałem na swój dom po czym ruszyłem na wschód do miasta Manehatan.
-
Apple Bloom jeszcze się tylko uśmiechnęła po czym wskoczyła na twój grzbiet. - Naprzód mój wierny rumaku! - krzyknęła z lekkim chichotem.
-
- Jestem Fluttershy lisku - powiedziała do liska nie odwracając od niego wzroku. - Jaki słodziak. Słodki, słodki słodziak, który jest taaki słodki.
-
Po jakimś czasie przybiegła pani burmistrz cała zdyszana. - Co się stało? - zapytała spoglądając na ciebie. Po chwili przeniosła wzrok na stwora. - Nic ci nie zrobił co nie?
-
- Nie nic... - odpowiedziałem opuszczając butik i kierując się do swojego domku. Nie miałem ochoty na żadną rozmowę, a co więcej żadnych gości. Miałem tego wszystkiego już po dziurki w nosie.
-
Klacz tylko zerknęła na ciebie nieśmiało po czym zwróciła wzrok na twojego liska. To był jak piorun, który pobudził ją do życia, gdyż już po chwili była przy nim i zaczęła go pieścić. - Jaki ty słodki jesteś - powiedziała radosnym głosem zaczynając głaskać Kitiego. - W życiu nie widziałam takiego pięknego liska - pisnęła z radości.
-
- Mogę? - zapytała z wręcz podskakując z radości. - Oczywiście, jeśli to nie będzie dla ciebie kłopot - dodała już po chwili, lecz już spokojniej.
-
Nie usłyszałeś nic więcej poza jęczeniem i głośnym sapaniem. W dalszym ciągu usiłowałeś opuścić jaskinie co w końcu udało ci się. Momentalnie opuściłeś jaskinię i mogłeś zobaczyć ja to... coś staje tuż przed wyjściem. Był to... biały kucyk z pozaszywanymi oczami bez przedniej nogi. Był na wpół zjedzony, lecz i tak zdawał się wiedzieć gdzie idzie. Nie mógł wyjść z jaskini na słońce, lecz mogłeś zauważyć, iż zbliżała się noc, a stwór nieubłaganie czekał na ten moment.
-
- Pytałam czy się spaliły, czy się nie spaliły, czy to i to, czy może zostały zaatakowany przez budyń, a może galaretkę. Pytałam jeszcze czy tam są, czy ich tam nie ma, czy może zostały zjedzone przez Parasprity?
-
AZYL [NZ][TCB] [Slice of Life] - Odłam pracy wspólnej
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Co racja to racja... Chodź opowieści są spoko i czekam na kontynuacje (jeśli oczywiście się tu pokażą, a jeśli nie to jak to w życiu bywa trza poczekać na drugim forum )