-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Wejdźmy do środka - oznajmiła z uśmiechem wchodząc do twojego domu.
-
Teraz miałem totalny mętlik. Czy brać elementy i biec do Celesti zostawiając Lunę może i na śmierć czy im pomoc? Byłem zirytowany sytuacją, lecz uklęknąłem przy Lunie i zrobiłem jej resuscytację krążeniowo-oddechową. (usta usta)
-
Rozejrzałem się po pokoju po czym podszedłem do Luny i spróbowałem ją obudzić. - Księżniczko... nic tobie nie jest?
-
Po chwili wychodzi Pinkie. - Chyba wiem co będziemy robić, lecz najpierw musimy porozmawiać... sami - powiedziała do ciebie, patrząc na Kitiego.
-
Applejack chyba jednak posłuchała twoich słów, gdyż drzemała na sofie.
-
- Bo nie każdy ma tam wstęp bez odpowiedniej przepustki.
-
Podszedłem do Celestii i ją rozwiązałem po czym pobiegłem w stronę jej komnaty.
-
- Nie ma sprawy kochana. Od tego właśnie jestem.
-
- Dobra księżniczko... Jakaś pomoc gdzie mogą one się znajdować, jeśli nie u Twilight w bibliotece.
-
Po piętnastu minutach otwierania dalej go nie było. Po kolejnych pięciu wciąż niczego nie było, a po jeszcze kolejnych pięciu minutach dostałeś orzechem w głowę.
-
- Spędź z każdą trochę czasu i wtedy się przekonasz.
-
Twilight nadal leżała skulona i raz po raz na was zerkała, lecz oprócz tego nic więcej.
-
Na to pytanie odpowiedzi nie znałeś. Gdy dotarłeś do domu to widziałeś wchodzącą tam Applejack, która zostawiła otwarte ci drzwi.
-
< Oj cicho > Podszedłeś do skrzynki i lekko się zasmuciłeś. Była ona pusta.
-
- Nie ważne... - powiedziała po czym wyprzedziła cię i zostawiła cię samego.
-
- A teraz poczekajmy, aż nasza "księżniczka" się uspokoi.
-
- Nikt nie mówił, że wybory dotyczące miłości są łatwe - powiedziała już poważniej. - Ja ci mogę dać rade. Wybierz jedną, a drugiej powiedz o swoim wyborze. To będzie najlepszy sposób.
-
< Głodzie od uzależnienia ... > - Zostawcie je sobie. Mi się nie przydadzą, a wam zregenerują siły - powiedziałem swoim zwyczajnym, bezuczuciowym tonem. - Tak czy siak musimy już wyruszać. Chciałbym przed nocą jeszcze tam dojść.
-
- Coś znowu nie tak?
-
Westchnąłem po czym ominąłem tą "zgraję" i wyszedłem z podziemi.(?)
-
- A może... - zastanowiła się chwilę. - Która zrobiła dla ciebie więcej? Uważasz, że która z tych dwóch klaczy jest dla ciebie lepsza?
-
- Zobaczymy - zaśmiała się.
-
- Zostawcie ją do Kur** nędzy! - krzyknąłem na wszystkie kuce. - To, że ona jest zwykła zdzirą to nie oznacza, iż wy musicie się tak zachowywać - powiedziałem już spokojniej.
-
- Czyli... one dwie cię kochają, a ty sama nie wiesz co masz zrobić tak?
-
- Jeszcze niedawno przeszedłem bez chwili wytchnienia przebiegłem kilka godzin, zabiłem bez emocji twoich strażników i wyzwoliłem je z tego zaklęcia, więc teraz nic mi nie robi różnicy - powiedziałem podchodząc bliżej. - Myślisz, że chowając się za strażnikami to jesteś jakaś wielka? Ci idioci nawet nie mogą zabić głupiego kucyka takiego jak ja. Nawet jak teraz zginę to i tak mi to nie robi różnicy. Chciałem zmienić swoje życie odkąd wyrwałem się z farmy, a ono zmieniło się właśnie w tym miejscu.