-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- To moja słodka tajemnica - powiedziała z chytrym uśmieszkiem. - Niczego. Chcemy się bawić - powiedziały wszystkie wiewiórki naraz.
-
- Tego nikt nie wiem. Przyszłość jest nieobliczalna, a zmienić ją może najdrobniejszy szczegół.
-
Wszedłeś do sklepu i zauważyłeś, że sprzedawczyni targuje się z wiewiórką.
-
< O sh** ale zjeb**** z tym angielskim > Pinkie chwilę siedziała i myślała co zrobić. W końcu ponownie cię przytuliła. Wiewiórki gadały dużo, lecz gównie były to śmiechy lub po prostu Kiti nie mógł ich zrozumieć.
-
- Nie martw się kuzynku. Będzie dobrze.
-
Westchnąłem po czym powoli zacząłem zwalniać. - Dobrze, lecz jest z nią źle, bardzo źle.
-
Ban bo dałeś bana osobie, która dała bana dającemu bana, który również banował banującego.
-
Nie zwróciłem na nich uwagi tylko czym prędzej biegłem do szpitala.
-
- Trzymaj się skarbie... - powiedziałem cicho niosąc ją w stronę najbliższego szpitala.
-
- Tego NIE wiemy. Może miała w tym jakiś ukryty cel lub po prostu nie miała czasu na miłość. Ma ona wiele nauki.
-
- To... mogę nazwać ciebie moim Special Somepony? - zapytała Pinkie po chwili milczenia. Wycie Kitiego sprowadziło na niego jeszcze więcej orzechów.
-
Szybko sprawdziłem jeszcze swoje bronie. Powinienem mieć młot bojowy przy pasie oraz toporek do drewna przy prawej tylniej nodze.
-
Wiewiórka skakała i machała łapkami po czym pokazała na sklep spożywczy.
-
- Nic się nie stało cukiereczku - powiedziała z uśmiechem ruszając za tobą.
-
Momentalnie do niej podbiegłem po czym spróbowałem wziąć ją na grzbiet. - Trzeba ją stąd zabrać. Musi odpoczywać.
-
- Tak... i to wyłącznie dzięki wam - powiedziałem z lekkim uśmiechem.
-
- Ważne, że wam się udało. Wygnałyście tą ku... NMM.
-
- Wiem - powiedziała uśmiechnięta głaszcząc cię po grzywie. Wiewiórka była sprytniejsza niż twój zwierzaczek myślał i już po chwili wpadł w zasadzkę. Kiti został otoczony przez armię wiewiórek, które obrzuciły go orzechami niemal całego go nimi przykrywając i przysparzając trochę bólu. Po tym wszystkim jak nigdy nic rozeszły się.
-
Wstałem i w głębi duszy się ucieszyłem, lecz wiedziałem, iż tej przygody nigdy nie zapomnę. Przebiegłem kilka godzin bez wytchnienia, przekradłem się przez miasto omijając straże, zabiłem 4 strażników... patelnią oraz chyba uratowałem Equestrię. To mnie zmieniło i wiem, iż nie będę już nigdy taki sam... uśmiechnięty i słaby... Wiedziałem jednak, iż teraz muszę poczekać, aż one się obudzą.
-
Była to wiewiórka, której stanąłeś na drodze gdy turlała orzech kokosowy. Tylko skąd ona go miała?
-
- Dasz radę użyć swojego elementu? - powiedziałem podając jej go. - Proszę... to ważne.
-
Serce mi waliło gdy powoli odzyskiwała przytomność. Pod wpływem impulsu do niej podbiegłem. - Nic ci nie jest?
-
- Dziękuje... - odetchnąłem z ulgą mając nadzieję, że to jej pomoże.
-
Po jakimś czasie Pinkie przerwała go i bez słowa cię przytuliła. Jej grzywa, jak i ogon pachniał watą cukrową. Obok Kitiego przemknęła wiewiórka, która rzuciła go orzechem w głowę.
-
Chodziłeś trochę po mieście po czym dostałeś orzeszkiem w głowę.