Skocz do zawartości

Applejuice

Brony
  • Zawartość

    1987
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Applejuice

  1. Applejuice

    Daj swoje foto :P

    XYZIU I BRAEBURN DALI SWOJE ZDJĘCIE A MNIE PRZY TYM NIE BYŁO. D: Xyziu... Szczęka mi opadła. Gdybyś się tylko uśmiechnął i założył jakąś koszulę... OMG :O... I gdyby zdjęcie było wyraźniejsze... Ja nie mogę, Xyziu! :O Przystojny jesteś. Serio. Zapuść troszkę włosy, żeby były rozczochrane we wszystkie strony i będę w niebie <3 Braeburn! Jednak nie jesteś jak Takumi xD Ale epicka słit focia. Wyobrażałam sobie ciebie jakoś inaczej ;o To mnie trochę... zszokowało xD. Moim zdaniem trochę wyżej aparat powinien być. Epicka słit focia byłaby jeszcze bardziej epicka ;D A ja wróciłam z nad morza i być może (morze może, lol) wstawię filmik jak puszczam z kuzynem lampion. Ale najpierw ciocia musi odzyskać internet xP
  2. Applejuice

    Nieobecności

    Wyjeżdżam na tydzień do Kołobrzegu. Nie jestem pewna czy będę mieć dostęp do internetu
  3. - Oczywiście - odparła bez wahania Twilight. Obdarzyła cię kolejnym uśmiechem. - To naprawdę wspaniałe miejsce. Wszyscy tutaj są dla siebie przyjaciółmi, pomagają sobie nawzajem, codziennie się uśmiechają... To miasto ma swój urok - powiedziała. Szliście dalej, mijając zabudowania i różne kucyki. Pomimo tego, że wszyscy znali Twilight i witali się z nią, miałeś wrażenie, że ciebie unikają. Twilight musiała to dostrzec, bo powiedziała: - Pinkie Pie, moja przyjaciółka, na pewno urządzi ci przyjęcie powitalne. Znaleźliście się w centrum miasta. Stała tutaj przepiękna fontanna, a dookoła znajdowały się sklepy. - Tutaj jest Kącik Kostki Cukru - rzekła lawendowa klacz, wskazując ci budynek, który wcześniej wzbudził twoje zainteresowanie. Wyglądał jak jedno gigantyczne ciasto. - Tam dalej jest księgarnia i sklep spożywczy. Jeśli pójdziesz tam - wskazała na ścieżkę na prawo - dojdziesz do butiku Rarity, jest projektantką. Teraz idziemy na Akry Słodkich Jabłek. O ile dobrze pamiętam, wszystkie moje przyjaciółki tam są. Pomagają Applejack przy zbiorach. Na pewno będzie im bardzo miło, gdy cię poznają. Przez chwilę szliście w milczeniu. - Em... Wiesz, może opowiesz mi coś o sobie? - spytała nieśmiało Twilight. - W końcu spędzimy ze sobą dużo czasu.
  4. - Panno Sparkle? - powtórzyła nieco zdziwiona klacz, lecz uśmiechała się do ciebie. - Nie musisz być taki oficjalny. W końcu będziemy ze sobą współpracować - powiedziała. - O szczegółach naszej pracy powiem ci, gdy dotrzemy już na miejsce, czyli do mojej pracowni w bibliotece. Najpierw jednak chciałabym cię oprowadzić po Ponyville... Najwyraźniej nikt cię tu nie zna - rzekła, rozglądając się po twarzach kucyków, którzy nadal cię obserwowali z zaciekawionymi minami. Odwróciła się od ciebie i zaczęła wolnym krokiem iść przed siebie. Zawołała do ciebie przez ramię: - Chodź! Ponyville to urocze miejsce. Na pewno ci się spodoba.
  5. To jest tylko mój osobisty akt buntu _________________________________ Korytarz, którym szedłeś, schodził dziwnie w dół. Zupełnie tak, jakbyś schodził do podziemi... Gdy podłoga robiła się co raz bardziej nierówna, wkrótce pojawiły się schody, które wydawały ci się wić w nieskończoność. Niedługo potem dotarłeś do drzwi. Przeszedłeś przez nie. Znalazłeś się w kolejnym holu, z tym, że ten był nieco mniejszy od poprzedniego. Tutaj również było mnóstwo kucyków, z tym, że były to głównie ogiery. Przy ścianie stało gigantyczne biurko, a wokół niego rozciągały się regały z niezliczoną ilością książek. Po prawej stronie znajdowało się coś w rodzaju salonu - stały tam krzesła, stoły z jedzeniem i fotele. Po lewej stronie był kolejny korytarz z mnóstwem drzwi. Nagle z jednego z nich wyszła dwójka ogierów. Szli w twoim kierunku, a potem skręcili w głąb holu. - Powinni go tu niedługo przyprowadzić - powiedział jeden. - Wierzysz w to wszystko? - spytał drugi. - Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ktoś nami manipuluje. - Dziwny jest ten świat, doprawdy... Jestem ciekaw... Nie usłyszałeś, czego jest ciekaw, bo już odeszli. Byli poza zasięgiem twojego słuchu.
  6. Przez chwilę słyszałeś jedynie szum wiatru. Strażnika, który zwykle pilnował waszych celi, nigdzie nie było. To jednak nic tobie nie dało... I tak nie potrafiłbyś wyjść stąd bez kluczy, a nie posiadałeś przy sobie żadnego wytrycha. Nagle usłyszałeś szepty. Rozpoznałeś jeden głos - to był Lord Andre. - ...więc dorwiemy ich. - Świetnie - mruknął Andre. - To może trochę spowolnić Donawana... Ilu jeszcze zostało? - Ukrywają się, prawdopodobnie gdzieś niedaleko miasta lub mają jakąś kryjówkę w mieście portowym. Nie powinno nam to zająć długo...
  7. - Cześć. Nudzę się, to pomyślałem, że wpadnę. Nie masz nic przeciwko? - bąknąłem. Usiadłem na podłodze i oparłem się plecami o ścianę. - Co tam słychać nowego? - spytałem udawanym radosnym tonem.
  8. Klacz lekko się zaniepokoiła. - Em... - Zachichotała nerwowo. - Jesteś uczniem Księżniczki Luny, prawda? Nigdy nie widziałam cię tutaj, w Ponyville. Widząc twoje umaszczenie i naszyjnik byłam pewna, że przychodzisz z Canterlot. Nie jest tak? - spytała, uważnie się tobie przyglądając.
  9. Reira zdecydowanie odpadała... Ciężko było mi spojrzeć jej w oczy, więc co dopiero mówić o rozmowie. Lyriel śpi. Dave mnie nienawidzi. Riza i Rika nie mają czekolady. Tisa... Nie... Nie pójdę do niej. Artens: HAHAHAHAHA. Może Mark? Cameron... On w końcu też był moim przyjacielem. Czemu by nie pójść do niego? Ostatnio mało ze sobą rozmawialiśmy, a wydawało mi się, że on również coś ukrywa. O ile mnie pamieć nie myliła, był w pokoju 21, więc zamierzałem tam pójść. Wstawiłem. Brae
  10. Śniło ci się, że toniesz. Przynajmniej tak ci się wydawało... Wszędzie dookoła otaczała cię dziwnie wyglądająca, czarna woda, z której nie mogłeś się uwolnić. Opadałeś w morską głębinę, otaczany przez mrok. Słyszałeś różne, dziwne dźwięki... Właściwie, były to głosy. Rozpoznawałeś je, lecz nie mogłeś poznać, do kogo one należą. Sen szybko się skończył. Obudziłeś się gwałtownie. Poczułeś się odrętwiały, a twój umysł nie funkcjonował za dobrze. W celi było ciemno, lecz czułeś, że świt niedługo nadejdzie. A wraz z nim ostatni dzień waszej niewoli.
  11. Po jakimś czasie księżyc zaczął ustępować słońcu. Z nieba zniknęły gwiazdy, a na horyzoncie powoli zaczęło się przejaśniać. Pierwsze promienie słońca fantastycznie malowały niebo na wspaniałe odcienie czerwieni. Usłyszałeś śpiew ptaków i pierwsze pianie koguta. Wraz z nadejściem nowego dnia miasteczko Ponyville powoli zaczynało budzić się do życia. Handlarze zaczęli przyjeżdżać ze swoimi wózkami z towarem i rozstawiać się w różnych miejscach na targu. Kucyki powychodziły ze swoich mieszkań, rozmawiając ze sobą i śmiejąc się. Wszystko tutaj tętniło życiem. Niektórzy zaczęli na ciebie dziwnie i krzywo patrzeć, lecz nikt do ciebie nie podchodził... przynajmniej przez jakiś czas. Wkrótce usłyszałeś nieśmiałe chrząknięcie, a gdy odwróciłeś głowę, ujrzałeś lawendową klacz jednorożec. Miała prostą, granatową grzywę z niewielkim akcentem różu. - Witaj - powiedziała. - Nazywam się Twilight Sparkle, jestem osobistą uczennicą Księżniczki Celestii. A ty... - przyjrzała się tobie niepewnie. - Jesteś uczniem Księżniczki Luny, który miał mi pomóc w badaniach, prawda? Poznaję po twoim... amulecie - rzekła. - Miło mi cię poznać. - Wyciągnęła kopyto w przyjacielskim geście.
  12. To jest dawny kolor MG, znak protestu przeciw niesprawiedliwym władzom. DO BOJU MOJE MURZYNY! __________________________ Było bardzo ciężko cokolwiek zauważyć w tym tłumie kucyków. Plan budynku powinien wisieć gdzieś na ścianie, a tam znajdowały się jedynie różne obrazy. Na niektórych z nich był Kalona. Pod ścianami również stały najróżniejsze rzeźby, a na samym środku głównego holu znajdowało się coś na kształt fontanny, z tym, że z dziwnej konstrukcji nie wypływała woda. Wokół tego rosły kolorowe kwiaty, ogrodzone niskim płotkiem. Dostrzegłeś, że na samym wierzchołku owej ozdoby znajduje się tabliczka, a niej napis, wyryty grubymi i złotymi literami: SPRAWIEDLIWOŚĆ PONAD WSZYSTKO GLORIA AGNES NIECH LOS ZAWSZE WAM SPRZYJA! Wkrótce zauważyłeś znaki, które pokazywały na różne strony: Do centrum Strażników Pokoju -> Do archiwum <- Do departamentów ^ Do biura burmistrza -> Pozostało ci wybrać jedną z tych dróg i ewentualnie wrócić tutaj, by sprawdzić kolejne.
  13. - Czyli czekamy - oznajmiła Sara. Oparła wygodniej głowę o ścianę, westchnęła i zamknęła oczy. Zapowiadały się dwa najdłuższe dni twojego życia...
  14. Całe miasto tętniło życiem. Małe źrebaki przebiegały ci pod nogami, goniąc się i bawiąc. Ich śmiech roznosił się wszędzie, podobnie jak radosne rozmowy kucyków. Nie mogłeś pozbyć się uczucia, że oni jeszcze nie byli świadomi niebezpieczeństwa... Niebezpieczeństwa, które prawdopodobnie ty spowodowałeś. Ratusz był wykonany z białej cegły. Był ogromny. Wspaniałe, pięknie zdobione kolumny rozciągały się wszędzie, jak okiem sięgnąć. Wieża, gdzie znajdował się wspaniały, złoty zegar, również była bardzo wysoka. Przed wejściem do ratusza stali dwaj strażnicy, którzy trzymali w kopytach dosyć dziwnie wyglądającą włócznię. Oni jednak nie byli dla ciebie przeszkodą i bez problemu mogłeś wejść do środka... Znalazłeś się w ogromnym holu, od którego odchodziło mnóstwo korytarzy. Przed tobą znajdowały się schody, które prowadziły na następne piętra ratusza. Wszędzie dookoła przechodziły najróżniejsze kucyki, a ty nie miałeś pojęcia, w którą stronę się udać...
  15. Gdy szedłeś przed siebie, tak naprawdę nie wiedząc, dokąd zmierzasz, na niebie wisiał wspaniały i ogromny księżyc. Cały nieboskłon był pokryty różnymi konstelacjami gwiazd, które przepięknie migotały, niczym małe diamenty. Obserwując ten wspaniały widok, czułeś, że to kochasz. Nie rozumiałeś tego, podobnie jak wielu innych rzeczy, z którymi przyszło ci się borykać... Zostałeś z powrotem wysłany do świata, z którego pochodziłeś. Tym razem jednak ten świat był ci zupełnie obcy, a wszystko wydawało ci się złowrogie i przerażające. Wkrótce dotarłeś do miasteczka. Sądząc po drewnianym szyldzie, który stał tuż przy wejściu, nosiło ono nazwę "Ponyville". Nie zdziwiło cię to, że nikogo nie ma w pobliżu - w końcu była noc i wszyscy spali. Czułeś, że to świtu już niedaleko, a wtedy na pewno ktoś cię zauważy... I być może wyjaśni parę spraw. Na razie jednak musiałeś czekać.
  16. Wnioskuję z historii, że twoja postać dopiero wkracza do Khorinis. Jeśli tak nie jest i ona już tam przebywa, napisz, a zmienię tego wstępniaka. ________________________________________________________ Po długim marszu wkrótce ujrzałeś wysokie mury miasta Khorinis, wyłaniające się spośród czubków drzew. Szybko przeszedłeś odcinek, który cię od niego dzielił. Miasto było otoczone solidnym murem, a w jego rogach znajdowały się wieże strażników miejskich. Przy bramie również stała dwójka strażników, którzy przyglądali się tobie z kwaśnymi minami. Nowi przybysze najwyraźniej nie byli mile widziani w tych okolicach. Nie chcieli cię przepuścić, gdyż pierwszy raz widzieli twoją twarz. Miałeś dwie możliwości na dostanie się do środka miasta. Mogłeś okrążyć mur i dostać się do niego od strony portu, lub popytać wieśniaków z okolicznej farmy, czy znają jakiś inny sposób...
  17. Bó xd Za dużo roboty, blah blah blah. Nie trzeba tego projektować w paint'cie, można zwyczajnie prosto opisać. Albo byłby już jeden schemat i zabawa typu "ułóż w całość". Każdy widziałby niebo ze swojej własnej perspektywy, i to mogłoby być ciekawe ^^
  18. To już bardziej pasowałoby "Zaprojektuj niebo/galaktykę" Rozmieszczenie gwiazd, planet (wymyślonych) itp. To w sumie może się okazać nie najgorszym pomysłem.
  19. Westchnąłem. Mogłem się tego spodziewać. - Czyli jestem w klatce? Ech... - mruknąłem. - No nic. Dzięki. To powiedziawszy, powoli znów zacząłem kierować się do winy, zastanawiając się, co będę robił. Miałem wrażenie, że zaraz mnie rozsadzi. Musiałem czymś się zająć, zanim przyjdzie Lyriel... Inaczej nie wyrobię.
  20. Applejuice

    Daj swoje foto :P

    O M G !!! Avan, dzięki tej fotce moje życie stało się lepsze! Już nigdy nie zapomnę tej twarzy xD Rządzisz ^^
  21. Nuda. Chciałem już wyjść, gdy dostrzegłem klacz. Miałem ochotę do niej zagadać, ale od razu wybiłem sobie ten pomysł z głowy. Ostatecznie jednak podszedłem do niej, uśmiechnąłem się lekko i spytałem: - Mógłbym bezpiecznie wyjść na zewnątrz, czy to igranie ze śmiercią? Fani nadal tutaj są?
  22. - Nie obchodzi mnie to, byle by było. Dzięki - odparłem. Chciałem się odwrócić i gdzieś pójść, ale zorientowałem się, że trafię na ścianę. Postanowiłem więc poczekać na windę i również trochę rozejrzeć się po tym hotelu. Nie miałem nic innego do roboty.
  23. Zachichotałam cicho. Ułożyłam wygodniej głowę na swojej poduszce, zamknęłam oczy i czekałam, aż zasnę.
  24. - Czeeeekaaaj! - nie dawałem za wygraną. Dogoniłem go. - Potrzebuję wzmacniacza. Muszę na czymś ćwiczyć, rozumiesz? Nie dam rady nie grać przez dwa tygodnie. Później nawet nie będę umiał zagrać "Wlazł kotek na płotek". Rozumiesz? Załatw mi to jakoś - powiedziałem, zniżając się do takiego poziomu, by mówić błagalnym tonem. Nie wyobrażałem sobie dwutygodniowej przerwy od gitary.
  25. - Nie wiem. U siebie. Na dachu. Ale tam chyba nadal trwa remont, więc to odpada - odparłem. - Załatwisz mi wzmacniacz do pokoju? - spytałem szybko, nie czekając, aż on znów się odezwie. Nie miałem ochoty rozmawiac o Dave'ie.
×
×
  • Utwórz nowe...