Applejuice
Brony-
Zawartość
1987 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Applejuice
-
[MLP] Wędrować za głosem swojego serca - Grey Tear (El Martinez)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Przed oczyma miałeś jedynie morze. Nic, tylko woda i woda... Co jakiś czas jedynie mewa przelatywała obok ciebie, po czym lądowała na jednej z wystających z morza, śliskich skał. Nie wiedziałeś, jak daleko może być Canterlot. Mogłeś lecieć wiele dni, lub też jedną noc... Plusk fal i skrzeczący śpiew mew - tylko to słyszałeś przez ostatnie kilka godzin. Cel dolecenia do Canterlot był zbyt silny, by przejmować się jeszcze inną błahostką... taką jak głód. Dopiero po chwili zorientowałeś się, że nic nie jadłeś, a słońce było już wysoko. Głód zwyciężył - zaczęło ci burczeć w brzuchu i z każdą chwilą traciłeś na siłach. Coraz częściej widziałeś skały. Były one o wiele większe i spokojnie można było na nich wylądować. Może warto rzez chwilę odpocząć i upolować jakąś rybę? -
Tłum przytaknął mruknięciem, naśladując twój ruch i chowając się za osłoną. - Idioci! Joe spokojnym i wolnym krokiem wszedł na schody, którymi zeszła część załogi. - Natychmiast na pokład, albo nogi z dupy powyrywam! Żadnej reakcji. Joe splunął na ziemię. - Ty - powiedział do pierwszego lepszego pirata. - Idź po nich, a jak nie będą słuchać, urżnij im dłonie i każ zeżreć - powtórzył twoje słowa Joe. - Inaczej wyrżnij co do jednego. - Tak jest! - Mężczyzna zszedł na dół truchtem. Joe, załatwiwszy sprawę, poszedł by również ukryć się i czekać na odpowiedni moment. W tym samym czasie... blisko ucha świsnęła mu strzała z łuku pochodzącego od paladynów. Zatrzymała się na drewnianej belce utrzymującej żagle. - Hah. - Oficer spojrzał w kierunku zbliżających się okrętów. - Mają cela. Statki były już blisko. W oddali słychać było wojownicze okrzyki paladynów. - Chester! - ryknął Joe. - Cała naprzód! Pirat, stojący na dziobie i kierujący całym statkiem, wykonał polecenie. Wydał parę rozkazów, by ktoś odwiązał i odpowiednio ustawił liny od żagli. Dwoje mężczyzn uczyniło to. Po chwili fregata gwałtownie przyśpieszyła. Twój przyjaciel szybko podbiegł do ciebie, przygotowując się do ataku. - Ej! - krzyknął do załogi. - A gdzie są kusznicy?! - Zajęli już stanowiska! Są na bocianich gniazdach! - odpowiedział Dave. - Świetnie... - mruknął oficer. Każdy oczekiwał w napięciu na rozwój wydarzeń. - Sam - odezwał się nagle Joe. - Co my ostatnio zrabowaliśmy?
-
Chodziło mu chyba o polskie tłumaczenie MLD Niklas parę postów wcześniej podawał linka. Dla leniwych... http://mylittlebrony.blogspot.com/2012/02/fanfic-my-little-dashie-pl.html
-
Aha. Dobra. Tak też możemy to rozegrać. ---------------------- Grupa I Wydawałoby się, że schodziłyście w nicość. Schody były bardzo długie i wąskie. Szłyście bardzo długo, aż w końcu znalazłyście się... na zewnątrz. Tak... Stanęłyście przy wejściu do jednej z wielu zamkowych wież. Tyle tylko, że to wejście było poza murami zamku. Mgła nadal otaczała to miejsce, ale jakby trochę opadła. Tym razem już lepiej było widać otaczającą was pustkę. Dostrzegłyście również ścieżkę, która biegła do wcześniej spotkanego przez was ciemnego, gęstego lasu. Grupa II - Co zobaczyła Er? (brzmi to jak tytuł jakiegoś dziecięcego programu xd) Przez chwilę myślałaś, że wzrok płata ci figle. No bo... kto by pomyślał, że przez małą szparkę będą przedostawały się promienie prawdziwego, idealnie widocznego na tle błękitnego nieba, słońca...? Ale to nie to było najdziwniejsze. Dookoła rozciągały się kwieciste łąki, drzewa i inne rośliny, a po mgle nie było ani śladu. Nic, tylko pustka zieleni. Uwaga - kolejka grupy II (Marti i Salmonella) trwa nadal.
-
[MLP] Dowieść swojej wartości u jednorożców - Lovely Flower (Salmonella)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
- Mój dom. - Klaczka uśmiechnęła się ciepło. - Nie, nie, nie ma żadnego problemu! - dodała szybko, kręcąc głową z sprzeciwem. - I dla twojego ogiera znajdzie się miejsce - powiedziała, szczerząc zęby. Applejack wstała. - No nic. Trzeba rozprostować kości... - AJ! Do farmerki podbiegła Pinkie. Złapała ją za kopytko i porwała w tłum tańczących przyjaciółek. - Chodź, Er! - wykrzyknęła różowa klaczka. -
[MLP] Dowieść swojej wartości u jednorożców - Lovely Flower (Salmonella)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Farmerka najwyraźniej zauważyła, że nie chcesz o tym rozmawiać. Bratersko objęła cię ramieniem i powiedziała: - W takim razie serdecznie zapraszam na naszą farmę! Na pewno spodoba ci się zapach obornika. Uśmiechnęła się i puściła do ciebie oczko. - No... oczywiście nasze świnie nie śmierdzą tak bardzo. Wybuchła śmiechem. Ocierając łzy, ponownie się odezwała: - Pociąg do Canterlot sporo kosztuje. Jeśli chcesz, to możesz na niego zapracować u mnie. Każda para kopyt jest potrzebna, szczególnie, że mamy zbiory. -
Light patrzyła wielkimi oczami na przywołanego przez ciebie ognika, jednocześnie wydając z siebie okrzyki zdumienia i podziwu. - Wooow... - szepnęła, obserwując ognistą kulę. - Jak ty to robisz...? - spytała. - Chciałabym się tego nauczyć! To chyba nie jest takie trudne, co? Wstała z kanapy i wzięła głęboki oddech. Po chwili wypuściła z siebie powietrze, lecz... żaden ognik nie wyleciał z jej ust. - Nooo! - krzyknęła zniecierpliwiona. - Powiedz!
-
[MLP] Dowieść swojej wartości u jednorożców - Lovely Flower (Salmonella)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
- Poszukiwanie siostry? - powtórzyła lekko zdziwiona farmerka, zastygając z babeczką w kopytku. - Do Canterlot? Ech... - westchnęła. - Nie lubię Canterlot, tak samo jak innych, tych WYRAFINOWANYCH miast. - Dobitnie podkreśliła jedno słowo. - I ty też na taką nie wyglądasz. Lepiej trzymaj kopytka tutaj. Wreszcie wzięła do ust babeczkę i kiedy skończyła ją jeść, ponownie się odezwała: - Nie chcę tutaj niczego mówić, ale skoro twoja siostra tam pojechała, to musiała mieć jakiś szczególny powód, prawda? -
Grupa I Chmura ognia wytworzona przez Flame Storm pokierowała was prosto do jednej z opuszczonych wież. Wylądowaliście na jej szczycie, kładąc kopytka na popękanej posadzce. Z takiej wysokości można było ogarnąć wzrokiem cały teren - tyle tylko, że to było niemożliwe przez mgłę. Zaczęłyście się rozglądać po wieży, na której wylądowałyście. Wyglądała na bardzo niestabilną. W każdej chwili mogła się zawalić. To miejsce nie było bezpieczne, by tak bezczynnie stać. Nagle dostrzegłyście klapę w podłodze. Otworzyłyście ją i ujrzałyście spiralne schody prowadzące w dół. Było tam ciemno jak w piekle, a nie miałyście ze sobą żadnej pochodni... Grupa II Ognista kula prowadziła was przez labirynty korytarzy i ślepych zaułków. Wkrótce jednak dotarliście do ogromnych drzwi, podobnych do tych przy wejściu do zamku. Z trudem otworzyliście je i weszliście do sali. Całe, wielkie pomieszczenie, tak jak się spodziewaliście, było przywalone gruzami. Ledwo co na podłodze można było postawić kopytko - tak dużo głazów tam się znajdowało. Ponadto, gdzieniegdzie leżało także szkło, pochodzące prawdopodobnie od okien z sali, które były teraz całkowicie zasłonięte skałami. Jednakże... przez szpary przedostawały się małe smugi światła. Czyżby... słońce?
-
Ja czytam (a właściwie - przeczytałam, ale muszę to zrobić jeszcze raz, bo prawie nic nie pamiętam ) lekturę na olimpiadę w Bydgoszczy - "Czarny Młyn" Marcina Szczygielskiego. Niby to horror, ale strasznie kiepski
-
Dobra, przeczytałam. I, powiem szczerze - nie ruszyło mnie to. Kurde... jestem aż takim nieczułym tyranem? :O Może... gdybym była sama w pokoju i gdyby była noc czułabym się inaczej. Oczywiście - w My Little Dashie czuć ten smutek, który również odczuwałam. Ale... nie poczułam go na tyle, by się rozpłakać. Ba - nie uroniłam ani jednej łzy! Nie wiem, czy powinno mi być z tego powodu wstyd, czy też nie. W każdym razie - fanfic jest bardzo dobry i godny polecenia. Myślę, że to przez to, iż takie zdarzenie nie jest możliwe. Szczerze? Nie potrafiłam wyobrazić sobie Rainbow Dash biegającej po pokoju, czy też innych kucyków w realnym świecie. Tak samo było z Komą. O, właśnie, jeśli już mowa o Komie - strasznie podobne. Ale nie będę tu nic pisać - nie chcę nikogo oskarżać, że coś skopiował itd. Lubię czytać tego typu rzeczy, ale one nie wzbudzają we mnie szczególnych uczuć. A te osoby, które są uczuciowe, powinny zapoznać się z tym opowiadaniem. Wy poczujecie to, co ja poczułam tylko w moim umyśle, a nie w sercu.
-
Matka pokiwała ze zrozumieniem głową. - Ale proszę cię, uważaj - powiedziała. - Kiedy będziesz czuć się jeszcze bardziej słabo, od razu mnie zawołaj, dobrze? Nie zdążyłaś odpowiedzieć, bo do drzwi ktoś zapukał. - Prosz... - zaczęła Fire. Drzwi otworzyły się z ogromnym trzaskiem. W progu stała Light - zmęczona, ale szeroko uśmiechnięta i zadowolona. - Rodzice mi pozwolili! - wypaliła, opadając na kanapę obok twojej mamy. Zrzuciła z pleców plecak i położyła go obok. - To świetnie - ucieszyła się Wind. - No nic, dziewczynki. Bawcie się, póki jeszcze możecie, bo niedługo trzeba będzie iść spać. Ja pójdę się już położyć, bo jestem zmęczona... W razie czego wołajcie. To powiedziawszy odeszła do sypialni. - Jeju... - westchnęła Light. - Jestem wykończona. No - powiedziała z entuzjazmem, siadając prosto - to co robimy? Chyba... mamy jeszcze z godzinkę czy dwie. Aż tak późno nie jest. Schyliła się i szepnęła ci na ucho: - W razie czego nie musimy przecież spać, nie? Ha, ha!
-
- To nic poważnego - zapewniła mama. - Słabo się czujesz...? W takim razie może Light nie powinna tutaj przychodzić, a ty sobie odpoczniesz, co? - spytała z troską, odgarniając ci z czułością włosy z czoła.
-
- Nie mam nic przeciwko temu - powiedziała mama z uśmiechem. - Nie wiem, czy to dobry pomysł - odezwał się ojciec. Fire posłała mu mordercze spojrzenie i rzuciła gniewnie: - Przestań wyładowywać swoją złość na dzieciach, dobra? - Jaką złość? Nie ma żadnej złości! - krzyknął, wstając z kanapy. Sięgnął po kurtkę i wyszedł z mieszkania, zamykając za sobą drzwi z ogromnym trzaskiem. - Nie martw się, Flame - powiedziała Wind. - Tata miał drobne problemy w pracy. Wkrótce mu przejdzie. A jak tam twoja głowa? - spytała z troską.
-
Och, dopiero teraz zauważyłam, że poprosiliście mnie, żebym coś zagrała Ale, wiecie - to tak nieuprzejmie grac na czyimś instrumencie, a szczególnie, jak ta osoba jest obok -------- Gwałtownie odwróciłam głowę w ich kierunku. - Co...? - szepnęłam jak skończona idiotka. A więc jednak nie są tacy głupi, na jakich wyglądają. - Aha. Myślałam, że się wręcz palicie do tego miejsca. Ale, jak widać, myliłam się... I w tej chwili, po raz pierwszy od naszego spotkania, posłałam im ciepły - moim zdaniem - uśmiech. Odwróciłam się ponownie do klaczy. - Czekamy na wyjaśnienia - powiedziałam stanowczo.
-
O... Celestio. Muszę częściej wchodzić na FgE. Rainbow Factory PL? :O Wow. Wszystkie moje marzenia w tej chwili się spełniły. Dzięki za link, Niklas :>
-
- Hm? Jak to? - mruknął Frost, odrywając wzrok od książki. - Light przyjdzie do nas o tak późnej porze? Za oknem robiło się już ciemno, a maleńkie punkciki powoli pojawiały się na niebie.
-
Tłumaczenie? Czyli... My Little Dashie po polsku? Jeśli masz linka, to proszę, podaj mi. Chciałabym przeczytać ten fanfic, ale niestety mój angielski nie jest najlepszy.
-
[MLP] Wędrować za głosem swojego serca - Grey Tear (El Martinez)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
- Święty Ogień, ta? - mruknął pirat. - Nie sądzisz, że to... średnio pasuje do Cór i Synów NOCY? - powiedział znacząco. Spojrzał jeszcze raz na ciebie, po czym burknął: - Szerokiej drogi. Masz przed sobą dużo wędrowania, jeśli chcesz ich odnaleźć. I to raczej nie będzie sielanka. A! Jeśli chcesz, to możesz tu przez jakiś czas pomieszkać. Nie ma problemu. To powiedziawszy wyszedł. Załadował się na małą tratwę razem z walizką, odepchnął się od brzegu ogromną gałęzią i wypłynął na morze. - Ej! - wykrzyknął nagle. - Jak chcesz iść do Gardanii, to raczej do lasu! Ani na morzu, ani na pustyni jej nie znajdziesz! To była kraina życia, jasne?! -
Po drodze kilkoro kucyków przyglądało się tobie ze zdziwieniem i podziwem w oczach. Nigdy wcześniej nie widzieli kuli ognia, nad którą panowała mała klaczka... Wkrótce dotarłaś do domu. Mama i tata siedzieli na kanapie i wspólnie czytali książkę. - O - powiedziała matka, kiedy zobaczyła cię w korytarzu. - Już jesteś... mogłaś jeszcze zostać chociażby pięć minut z Light, pewnie było jej przykro... Ojej! - wykrzyknęła, widząc ognistą kulę. - Brawo, Flame, znowu ci się udało!
-
Patrzyłam na moich towarzyszy gniewnym wzrokiem. - Demony? - Wybuchłam śmiechem. - Oj... przepraszam, ale to jest po prostu takie zabawne! Podeszłam do tajemniczej klaczy i powiedziałam: - Przepraszam bardzo... - Tym razem zebrałam się na szczery uśmiech i uprzejmy ton. - Nie wiemy, jak się tu dostaliśmy, a chcemy się wydostać. No... - spojrzałam po nich. - Przynajmniej ja chcę. Możesz nam powiedzieć, co tu jest grane? I czy mogę... pożyczyć tę fletnię pana na jakiś czas? - spytałam, pokazując jej instrument.
-
[MLP] Dowieść swojej wartości u jednorożców - Lovely Flower (Salmonella)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
- Taa... - odpowiedziała Applejack. - Ale czasami potrafi być naprawdę dobrą przyjaciółką. Przyzwyczaiłyśmy się już do jej... eee... zachowania. Farmerka spojrzała w kierunku białej jednorożec, która za pomocą swojej magii piła poncz. Oczywiście - z wielką gracją i szykiem. Brała małe łyki, a kieliszek utrzymywała w idealnej pozycji. - Na jak długo się tutaj zatrzymujecie? - spytała w końcu pomarańczowa klaczka, odrywając wzrok od Rarity. -
[MLP] Dowieść swojej wartości u jednorożców - Lovely Flower (Salmonella)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
- Wielkiej? Aż taka duża to ona nie jest - powiedziała skromnie klaczka. - Ta, pracuję tam. To nasza rodzinna farma, Akry Słodkich Jabłek. Powtórzę moje imię, bo pewnie go niedosłyszałaś przez ten hałas... Jestem Applejack. A ty Er, ta? - mruknęła, biorąc do ust babeczkę. - Nigdby ciem tbu nie wibdziałbam. Skąbd ciem przywiało? Um, znaczby siem, was - dodała szybko, przeżuwając wypiek. -
- Jestem całkiem szybka - odpowiedziała z uśmiechem Light. - Szybko znajdę rodziców i szybko cię powiadomię. Oki? Wyszłyście z domu klaczki, napotykając po drodze na babcię Smith. - A gdzie wy mi tu... - zaczęła swoim skrzeczącym głosem. - W porządku, babciu! - odkrzyknęła Apple. - Idę szukać rodziców! - Yyyy... Ach, tak, tak... Tylko uważaj! Light nie zwracała już uwagi na jej słowa. Poprowadziła cię na zewnątrz i powiedziała: - W razie czego spotkamy się przy wejściu do sadu, dobra? Nie czekając na twoją odpowiedź, pobiegła w kierunku miasta, zostawiając cię samą.
-
A o Soczku to już nikt nie pamięta ;_; Ten sport pasuje mi do... (oprócz mnie, ofc) El Martineza. Bo on wymiata na gitarze, to tu też by się sprawdził.
- 414 odpowiedzi
-
- Rainbow dash
- sport
-
(i 1 więcej)
Tagi: