Skocz do zawartości

Ohmowe Ciastko

Brony
  • Zawartość

    1079
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ohmowe Ciastko

  1. Ciało i Kate? Na szczęście musiały nie wiedzieć, z czego są te buty. Obiecałem sobie, że nieważne czy źrebak, czy nie, jak znajdę któregokolwiek z nich, to poczują mój gniew. Szybko się opanowałem. Nie chciałem złych emocji. To zbyt szybka droga do ciemności. Modliłem się, że Kate jeszcze żyje.
  2. Antymagiczny? Ale nie antymocowy. Mocą poluzowałem liny. Wystarczająco, by móc szybko się uwolnić. Mogłem stracić miecze, ale nadal miałem kopyta. Dla pewności przyciągnąłem i schowałem najbliższy miecz.
  3. Spojrzałem się na nie najstraszniejszym wzrokiem jaki miałem na stanie. -Nawet na nic nie liczcie. Próbowałyście mi przeszkodzić w uratowaniu przyjaciela. Macie jeszcze jedną szansę. Możecie iść stąd lub walczyć ze mną. Wasza liczebność kontra moje doświadczenie-byłem miłosierny.
  4. -Teraz to się napaliłem-krzyknąłem do źrebaków. Utworzyłem w powietrzu sferę otoczoną barierą, po czym mocą naładowałem ją gigantycznym ładunkiem elektrycznym. Zniszczyłem sferę, i od razu sprawiłem, by ściany odbijały ładunki.
  5. Wykonałem szybki i mocny wyskok z użyciem mocy w kierunku sufitu. Byłem przygotowany na atak i obronę.
  6. Wykonałem ruch do każdej możliwości. Chrys mogła ją zostawić, wtedy BM złapałby ją Stanąłem w miejscu i zamknąłem oczy. Czułem wszystkimi zmysłami prócz wzroku. Czekałem na zapach, dźwięk miecza. Na cokolwiek. Na Moc.
  7. Wpadłem w trans. Sekunda trwała wieczność. Ale zbyt wiele tych wieczności mi już uciekło. Musiałem szybko coś zrobić. Nagle zrozumiałem. Złapałem sufit w najważniejszych miejscach i sprawiłem, by się zawalił. Przeniosłem się jak najbliżej Kate. Czekałem.
  8. Jak chcą się bawić, to się pobawimy,pomyślałem. Rozpędziłem się w kierunku źrebaka. Byłem przygotowany na atak i unik. Nie mógł mi umknąć. Nie mogłem go unieszkodliwić mocą, to użyję mojej masy.
  9. Miałem dwa miecze więcej niż było źrebaków. I wiedziałem jak walczyć otoczony przez przeciwników. Teleportowałem się nad źrebaki z zamiarem posiniaczenia ich za pomocą wbicia w ziemię.
  10. Skoczyłem na nie. Musiałem szybko je ogłuszyć i zabrać im broń. Takie malce nie były groźnymi przeciwnikami bez broni.
  11. Sithowie, może uczniowie, może podmieńce. Wciąż zamierzałem je zaatakować, lecz lżej.
  12. Teleportowałem się nad atakujących z zamiarem wciśnięcia ich mocą w podłogę. Potem chciałem szybko skoczyć na klacz i ją też uziemić.
  13. -Klaczo, od kilku tysięcy lat obrywasz, najpierw od elementów harmonii a teraz od jedi,a nadal chce ci się czynić zło? Nie lepiej odejść na emeryturę. Zostaw ją w spokoju i odejdź stąd. Daj nam w końcu spokój. Już musiałem walczyć z swoim mistrzem, więc nie czuję się najlepiej. Walcz z kimś o swoich umiejętnościach. Nie pomyślałem,a raczej pomyślałem o innej królowej podmieńców.
  14. -Znowu ty?-bałem się, że mistrz znalazł kolejnego alicorna. To, że podmieńca, mnie nie obchodziło. Zaatakowałem klacz moimi mieczami.
  15. -Mam teraz ciężki czas więc weź się zamknij-krzyknąłem. Otoczyłem Kate i ciało Crystal Sword barierą ochronną , po czym zacząłem walkę.
  16. -Kontrolujący. Masz w tej chwili wycofać te wojska, jeśli chcesz je mieć całe-krzyczałem z nadzieją, że ktoś nasłuchuje droidy.
  17. Podniosłem miecze leżące na podłodze. Delikatnie uniosłem magią klacze i odstawiłem je do rogu pokoju. -Chroń ją-rzuciłem miecz Kate w jej kierunku-Niech rodzina ma nad czym płakać. Stanąłem z pięcioma mieczami w powietrzu. Czekałem.
  18. Szybko pobiegłem pomóc klaczy.
  19. Rzuciłem się na dyszącego alicorna. -Crystal, stój!-krzyknąłem z nadzieją, że zrozumie, o co mi chodzi. Chciałem zaatakować wyczerpanego mistrza, nie ją.
  20. -Idź, niech cię opatrzą. Nieprzytomna i bliska wykrwawienia nic nie pomożesz Crystal Sword-powiedziałem do Kate-Poradzi sobie. Moc w niej jest silna.
  21. -Kate! Jak się cieszę , że jesteś cała. Crystal Sword, daj mu popalić!
  22. Wciąż stałem jakby niewzruszony. -Wierzę.
  23. Musiałem ją jakoś podbudować. Praktycznie od razu wiedziałem, co powinienem zrobić. Stanąłem w miejscu i wyłączyłem miecze. -Ona nie pozwoli ci nic mi zrobić. Wierzę w jej siłę-udawałem pewność i niewzruszenie. Naprawdę bałem się jak draconequus. Ale miałem nadzieję, że to podziała.
  24. Chaotycznie teleportowałem się po pomieszczeniu. Starałem się wybierać miejsca z dobrym widokiem na okolicę. -Klaczo! Wiem ,że wciąż masz odrobinę kontroli nad ciałem. Przejmij je za 3,2,1. Szukałem alicorna. Mój plan zakładał atak kopytami na mistrza w momencie, w którym ponownie przejmie ciało. Ból, jaki dozna, powinien pomóc klaczy na wyrzucenie intruza.
  25. Teleportowałem się za źródło głosu i magicznie przyśpieszyłem. Była to prosta telekineza moich butów, które pociągnęły za sobą mnie.
×
×
  • Utwórz nowe...