Skocz do zawartości

L'estaca

Brony
  • Zawartość

    226
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez L'estaca

  1. Wzięła sztylet do ręki i przejechała po ostrzu zrobiła obrót i ścięła drzewo jednocześnie. Sztylet pozostał nienaruszony

    -Chyba, nie są to bajki - oddała sztylet i dodała - pamiętaj, używaj go mądrze. To na prawdę wyjątkowy okaz.

    Powiedziała i poszła dalej w drodze powrotnej złapała Cienia za ramię i powiedziała niemalże szeptem

    -Nie lekceważ obowiązków

    Odwróciła się w stronę chatki poszła do kuchni i wyjęła coś z szafki powiedziała pospiesznie do młodego ,,kucharza'' 

    -Ja będzie obiad to krzycz. 

    Mestia wróciła do Jacoba i podała mu bandaż i po prostu jak gdyby nigdy nic sobie poszła

  2. -W zamian jak będziemy wracać wepchnę cie tu i sama wskoczę - zażartowałam - A teraz wybacz. Pusze ją nakłonić, żeby chociaż wstała.

    Zaczęłam trącać jej twarz pyskiem i narysowałam na pisku kwadrat i trójkąt - koślawo, ale dało się rozpoznać, że to dom. Ona wstała i zaczęła się wspinać po ścianie. Na oko miała 3,5 m. jeśli nie więcej.

    -Wejdź ostatni. Nie chcę tu zostać sama z tymi duchami

  3. Dziewczynka skuliła  się. Na pierwszy rzut oka miała 10 lat. Zapytałam

    -Co tu robisz? - Ona nie zrozumiała, więc nabazgrałam coś na piachu. Ona za to opowiadała wolnym bełkotaniem, rozumiałam tylko część słów po ludzkiemu, ale robiło to zawsze jakąś różnicę, dziewczyna jednocześnie pokazywała jakieś nieskoordynowane ruchy rąk. Przyglądałam się z uwagą po czym odwróciłam się i powiedziałam do Jacoba:

    -Ciekawość ludzka. Nie rób jej krzywdy. Ona nie ma co mi zrobić. Ma słabe zęby, pazurów brak, broń dzieciom jest zakazana. Więc nie ma jak zaatakować i obronić się. Wiry powiedziała tylko po swojemu słowo ,,przepraszam'', które bez problemu zrozumiałam. 

    -Pomogę jej wrócić, a ty kontynuuj swoją przygodę, bo pewnie nie masz zamiaru nawet patrzeć na ludzi 

  4. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć zostałam pociągnięta. Ukradkiem sypałam niebieski proszek, żeby się nie zgubić. Miałam wrażenie, że coś za nami idzie. Usłyszałam coś skuliłam się i zaczęłam łkać. 

    -Proszę, chodźmy stąd - widać było, że Jacob nie ma zamiaru iść stąd. Spojrzałam się za siebie i zobaczyłam tam moją przyjaciółkę Wiry. Tak się przestraszyłam że wrzasnęłam < zawyłam >, a ona upadła i zrobiła to samo w strachu

  5. - Jesteś moim uczniem. Jestem zobowiązana sie tobą opiekować, bo nie jesteś jeszcze dzieckiem, dużym, ale nadal dzieckiem To jest moja sprawa. Dziś zrobisz więcej pracy niż powinieneś - Mestia powiedziała to ze spokojem, ale i groźbą nałożyła głębiej kaptur i powiedział do wszystkich

    -Od dziś zaczynamy. Lucy jest zobowiązana dziś do gotowania, Marcin będzie odsuwał meble, Cień za odsuniętymi meblami będzie sprzątał, a następnie pójdziecie rąbać drewno, Mordimer zmyje podłogi, Jacob obierze ziemniaki naleje wody do beczki tym wiadrem - Mestia wskazała na stosunkowo małe wiaderko i wielką beczkę, była 50 kroków od strumienia, z którego miał nabierać wodę - zrobisz sobie małą przerwę na obiad i dokończysz robotę następnie wyszorujesz gary, pomożesz rąbać drewno zjesz z nami kolejny posiłek i pozmywasz naczynia. Szmaty leżą na piecyku, woda w beczce, strumyk jest tam, siekiery są wbite w pień Sosny przed domem, mop również przy piecyku, na półkach. A teraz ja idę się zajmować swoimi sprawami

  6. -Może masz r-rację - uśmiechnęłam się i poszłam 

    -Niedługo wrócę!

    Zbliżyłam się do okna i zapukałam pokazała mi się twarzy Wiry. Dziewczyna wybiegła do mnie i bawiłyśmy się w najlepsze. Co jakiś czas patrzyłam na Jacoba. Opowiedziałam Wiry o całej sytuacji z Jacobem. Po godzinie wróciłam do Jacoba z uśmiechem na twarzy i powiedziałam

    -Przynajmniej jesteśmy zaopatrzeni w objad! - puściłam woreczek z zębów, a z niego wyleciały owoce, kiełbaska i mięso robione na parze - moje ulubione - pokroiłam je pazurem na dwie połówki i powiedziałam do Jacoba - Proszę! To jest pyszne!

  7. Stanęła przy ścianie odwrócona do Jacoba plecami, ponieważ szanowała to, że każdy może mieć sekrety

    -Dlaczego nie chcesz jeść z innymi. Zrozum nie chcę cię upokarzać i na ciebie wrzeszczeć, bo jeśli się sprzeciwiasz moim rozkazom to musisz mieć poważny powód. Ale nie moge też tolerować takiej samowolki - mówiła cały czas odwrócona - czy się czegoś boisz?

  8. Chatka zamieniła się w jaskinię ciszy. O piątej rano Mestia wróciła z jakimś tajemniczym człowiekiem. Weszła do chaty nie wydając żadnych dźwięków, nikogo nie budząc. Zaczęła nerwowo przeglądać papiery na sowim biurku. Jej oczy łzawiły lekko po nieprzespanej nocy. Znalazła swój cel i odetchnęła z ulgą. Przekazała coś szeptem człowiekowi na koniu, a on ruszył najwolniejszym galopem jakim umiał. Mestia wróciła do domu i zaczęła pukać do pokojów mówiąc ,,Wstajemy!''. Weszła przed chatek uśmiechnęłam się do dwójki na dachu

    -Witam. Od jutra śpicie na dole, a teraz zapraszam na śniadanie.

    Gdy już wszyscy byli Mestia wyjęła trochę owoców i suszone mięso ze schowka rozdzieliła równo z dużą dokładnością po czym kazałam usiąść i jeść.

    -Smacznego.

×
×
  • Utwórz nowe...