-
Zawartość
400 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez darkangelPL
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 20
-
- Twilight! - przesadził on już w tym momencie... Ogarnia mnie szał, po czym pędzę jak tylko mogę w stronę głosu... Nie zważam na nic, zamorduję go choćbym nie wiem co... Jak spadnie jej chociaż włosek z głowy, to on skończy swe życie w wielkich męczarniach...
-
Lecę za maszynę, muszę dorwać w końcu tego tchórza... Jestem wściekły... Czuję że szał ogarnia moje ciało...
-
Biorę ostrza i rzucam je w Mastemara... - To ci wystarczy za odpowiedź... Nie potrzebuję mocy, a ty nie dałbyś mi pewnie tego, czego pragnę... Podlatuję do niego i chcę mu zadać cios ostrzem miecza... Mastemar musi zapłacić za wszystko...
-
Lecę za Mastemarem, jak będę miał czyste pole ostrzału, to rzucę w niego grad shurikenów, po czym zaatakuję go pchnięciami i cięciami miecza... Muszę go dorwać, nie może mi teraz uciec...
-
Wzlatuję szybko w powietrze... Nie dam się wciągnąć w żadną z otchłani... Teraz czeka nas walka w powietrzu... - Dzięki, Matalosie... - powiedziałem po czym przygotowałem się na prawdopodobny atak ze strony Mastemara...
-
Odlatuję na bok, po czym ruszam ostrą szarżą na Mastemara szykując ostrze do cięcia... Wreszcie mogę się zemścić za wszystkie krzywdy, za moją rodzinę i za to, że skrzywdził moją Twilight...
-
(ee.... "odpowiada Nocturne"??? Chyba miał być Mastemar) Chwytam miecz i nóż, przybieram postawę bojową, jak ruszy na mnie to go zaatakuję cięciem bocznym...
-
Eh... Trzeba coś zrobić... Nie wiem co, ale muszę zrobić cokolwiek, by nie zdechnąć... Ch*lera, szkoda, że nie mam swoich ostrzy, przydałyby się teraz....
-
Eh... Szkoda że nie mam broni przy sobie... Z chęcią bym go zabił... Wciąż milczę...
-
Eh... Jestem wk***iony na maksa... Dałem się tak łatwo podejść... I najgorsze, że nie mam żadnej broni... Muszę się uspokoić i znaleźć wyjście z tej sytuacji... Najlepiej będzie, jak nie będę nic mówić...
-
Nie daruję im, skrzywdzili ją... Podchodzę do niej, sprawdzam co z nią i staram się ją dobudzić... Oby tylko żyła, oby żyła... Jestem zdenerwowany i wściekły na siebie, że nie dałem rady jej uchronić... Czuję, że jeszcze trochę, a nikt nie zdoła powstrzymać mojego gniewu... Chcę krwi... Dużej jej ilości i to od Mastemara... Z chęcią jej skosztuję, mordując go okrutnie...
-
Zostawiam Matalosa i idę sprawdzić te drzwi... Szykuję się na atak... Muszę zobaczyć co jest za nimi, naiwnie liczę, że gdzieś tutaj jest Twilight... Zdaję sobie sprawę, że zamknęli ją raczej bliżej Mastemara, niż tutaj, ale dla pewności wolę sprawdzić... (matalosie, sorki że się czepiam, ale popracuj trochę nad ortografią, dobrze? ^^)
-
Albo mnie nie widzi, albo on oszalał... Nic nie mówię, staram się go zajść od innej strony, mam nadzieję, że się nie zorientował w związku z moją obecnością tutaj... Jak dam radę go podejść, to postaram się go ogłuszyć... Jednym szybkim trzaśnięciem w tył czaszki...
-
- Oczywiście, z największą przyjemnością - mówię z perfidnym uśmieszkiem - Dziękuję ci za wszystko Gem, obyś odnalazła upragniony spokój... Po tych słowach bez większej zwłoki wchodzę w przejście. Nie przejmuję się niczym już, liczy się teraz Twilight i zemsta na Mastemarze...
-
Podchodzę do miejsca wskazanego przez Gem i naciskam ten ukryty przycisk. Heh, ciekawe co się wydarzy, ale muszę być gotów na to, że mogą być jacyś strażnicy... Obym tylko się nie mylił co do Gem...
-
Wstaję i podchodzę do niej. - Dobrze, pokaż mi gdzie ją przetrzymują... - powiedziałem z nadzieją - Tak bardzo chcę zobaczyć moją maleńką... Nareszcie, koniec tych wspominek... Nie wiem, ile bym musiał to wytrzymywać. Im szybciej teraz będę przy Twilight, tym lepiej, tak bardzo mi jej brakuje, a ona musi być przerażona... Ale co do mojej decyzji, to jej nie zmienię, spróbuję ratować Matalosa od całkowitego obłędu, ale na pewno zabiję go, jeśli spróbuje zabić moją Iskierkę... A co do Mastemara, to nie będę mieć żadnej litości, absolutnie żadnej...
-
A wierz mi, że była i to bardzo
-
Czy rozumiem? Jestem zszokowany tym, co widziałem... Eh... Będzie ciężko mi podjąć ostateczną decyzję odnośnie życia Matalosa, ale Mastemara na pewno zamorduję, od tego nikt mnie odwiedzie... Jeśli Matalos będzie mi wchodzić w drogę, to też zginie, nie będę miał żadnej litości dla nich... Szczególnie że porwali moją ukochaną Iskierkę... - Rozumiem... Mieli ciężkie życie, ale to nie usprawiedliwia ich czynów.... -powiedziałem spokojnie - Zabiję ich, jeśli będę musiał, a Mastemara w szczególności...
-
Dzięks To akurat było specjalne zamówienie dla przyjaciółki
-
A oto moja najnowsza praca Robiona dla mojej najlepszej przyjaciółki * Black Berry - Wersja demoniego gniewu
-
Wychodzę z płonącego budynku i idę za nim, jestem ciekaw, gdzie on zmierza... Współczuję mu, sam byłem wściekły, gdy zamordowali mi moją Night Breeze... Eh... Chyba nigdy tej nocy nie zapomnę, nocy pełnej bólu... Żyłem z tym tyle lat... I teraz muszę żyć dla Twilight, Breezie by na pewno tego chciała...
-
Ja p***dolę, znowu te j**ane wspomnienia... Eh, muszę to przetrzymać... - Oczywiście, Cristal... - mówię po czym wypatruję Gem w płomieniach...
-
Eh... Po części ich rozumiem, ale nie znajduję dla nich wybaczenia. Nie po tym co zrobili. Nie po tym, jak zaatakowali Twilight. Nie po tym, jak zamordowali mi rodzinę. Teraz mam ochotę ich zabić, tu i teraz... Ale jeszcze nie czas. - Eh... Mieli trudną przeszłość, ale to ich nie usprawiedliwia... - mówię spokojnym, beznamiętnym głosem - I tak mam ochotę ich zabić, nim spowodują więcej szkód...
-
Eh... I co teraz... To są tylko wspomnienia... Nie wiem co robić... Eh... Cóż mi pozostaje... -Chodźcie, nie ma co tu pozostawać... - powiedziałem po chwili - Pozostały tylko zgliszcza...
-
Eh, co mam robić... Niech stracę, podejdę do nich... Podreptuję do dzieciaków... - Co się stało, Mastemarze? - spytałem spokojnie, udając zdziwienie - Kto podpalił wasz dom?
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 20