Em, a Breeze to nie była wesoła? XD Spoko, postaram się coś wesołego narysować Może coś na meecie jutrzejszym coś naszkicuję I dziękuję wszystkim za słowa uznania, nie wiecie nawet jak mnie to cieszy
Heh, wreszcie trochę wymagającej rozrywki... Muszę być gotów na odbicie każdego ciosu, dosłownie każdego... Wstaję na tylne kopyta, po czym podnoszę gardę i przygotowuję mocne kopnięcie z półobrotu.
Opanowuję szał... Wystarczy jak zostawią ich w spokoju... Co najwyżej potem ich dorwę, jeśli nie odpuszczą... Obniżam lekko gardę, ale jestem wciąż w pogotowiu, na wypadek niespodziewanego ataku...
> Jak tylko się zbliżą, to z chęcią połamię im parę gnatów... Zblokuję cios lewym kopytem, wyprowadzając cios potem z prawego w jego skroń... Jeśli walka się nie zakończy, to załatwię go paroma kopnięciami, najlepiej z półobrotu...
- Zajmę się nimi... - powiedziałem ze spokojem - Osiem kucyków... Żaden problem dla mnie... Proszę, nie wyglądaj przez okno i schowaj się gdzieś... Niedługo wracam...
Jeśli jest tylne wyjście, to ich okrążę i wyeliminuję każdego z zaskoczenia... A jeśli nie ma sposobu na wydostanie się z domu niezauważonym, to pozostaje mi otwarta walka... Mam nadzieję, że z wprawy nie wyszedłem...
Wstaję szybko... Podchodzę dyskretnie do okna, by sprawdzić kto to jest... Nie wiem czemu to robię, ale muszę... Jestem gotowy do walki... Przynajmniej trochę się rozruszam...
Uśmiecham się mimowolnie... Z chęcią zobaczyłbym to samo w realu... Chyba przemilczę to, nie chcę psuć tej chwili... Jem sobie spokojnie zupę i czekam na dalsze potoczenie się tej sytuacji...
- Są wyjątkowi... - powiedziałem spokojnym głosem, uśmiechnąłem się lekko - Sam chciałbym mieć syna... Ale na razie, to sobie z tym poczekam...
Zrobiło mi się smutno... Ile jeszcze muszę tkwić w jego wspomnieniach... Tak mocno mi Twilight brakuje... Tak chciałbym ją zobaczyć i móc ją mocno przytulić...
- Z miłą chęcią - powiedziałem z uśmiechem... Dziwne, pamięta mnie ona jeszcze? Co jest tu grane do diabła? Eh... Pewnie później się dowie... Zmierzam do domku.
Cieszę się, że się podobają A co do stylu, to po prostu taki już mam Czasem różne mroczności na lekcjach rysuję A następne prace będą, jak tylko mnie wena najdzie Choć ostatnio w miarę często mnie nawiedza
- Jestem Nocturne... - powiedziałem z uśmiechem... I tak mnie znał potem, zresztą nie mieszam mu wspomnieniach, tylko je odkrywam... A przynajmniej mam taką nadzieję... No cóż, przynajmniej wiem, że na razie nic na to nie poradzę...
- Bierz, mały - mówię z uśmiechem... Nie wiem czy dam radę wytrzymać wciąż go widząc, ale muszę być silny... A na razie poznam go trochę... - Jak ci na imię?
Wiem, że w moim przypadku to pytanie jest zbędne, ale ze względu na sytuację musiałem je zadać...
- Ok, czemu nie... - mówię po czym idę do kuchni... Znając życie, to pewnie kolację, czy też inny posiłek przygotowała... Tak mi brakuje Twilight.., Chciałbym móc z nią zjeść kolację w pełnym spokoju, bez obawy, że znów zostaniemy rozdzieleni...
- Rodzinę miałem... - powiedziałem smutno - Ale nie żyją... A co do ukochanej... To tak, mam, ale przebywa teraz bardzo daleko...
Czyli jednak Matalos i Mastemar byli po prostu alicornami z przypadku... Hmm, ale to nie wyjaśnia jego zapędów...
- W sumie, czemu nie - odpowiedziałem z uśmiechem... Z chęcią zobaczę Mastemara, Matalosa i Tasty za młodu... Jedyny czas, kiedy byli nieskazitelnie dobrzy...
- Nocturne... - powiedziałem spokojnie - I dziękuję za to, że pozwalasz mi tu przenocować... Odpoczynek mi się przyda, szczególnie po tak długiej podróży...
Całe szczęście, poznam bliżej rodzinę Matalosa... Może dowiem się czemu stał się tym kim jest teraz...
- Nie martw się, nic nikomu nie powiem... - powiedziałem... Czyżby mnie w czasie przeniosło? Ale jak to... Teraz muszę jakoś wrócić do swoich czasów... Muszę wrócić i uratować Twilight.. Hmm, ciekawe co by było, gdybym teraz go zabił... Wycisz myśli, przecież nie zabijesz dziecka...
- Mam prośbę... Czy wiesz może, gdzie mógłbym przenocować?
Co ona ukrywa, czyżby to co myślę?
- Proszę się mnie nie obawiać - mówię łagodnie, staram się dojrzeć co jest w tym zawiniątku... Jeśli jest to alicorn, to albo się spóźniłem, albo...
- A co jest nie tak z waszym dzieckiem?
Hmm, klacz z dzieckiem... Lepiej wyjdę, poza tym nic mi nie zrobią... Przynajmniej się zorientuję, co mnie ominęło... Podchodzę do klaczy...
- Dobry wieczór... - mówię spokojnie, by jej nie wystraszyć - Czemu pani się ukrywa?
Wchodzę w najciemniejszą uliczkę, po czym zamierzam ją obserwować... Ciekawe co tam niesie i kim jest ta postać... Eh... Muszę być gotowy na walkę, nigdy nic nie wiadomo...