-
Zawartość
5913 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
148
Odpowiedzi do statusów napisane przez Cipher 618
-
Przepraszam że o to pytam ale muszę? Czy ktoś chcę ze mną rozmawiać czy pogadać bo nie mam z kim pogadać tutaj a tak tego potrzebuje i lubię rozmawiać dajcie znak. Pozdrawiam.
-
Cześć, ludziksy. Generalnie... Sprawa wygląda tak, że... Dzieje się ze mną coś dziwnego. Co konkretnie? Ogólnie, zrobiłem się jakoś tak bardziej rozbrykany, energiczny, mam więcej chęci do pisania, ale... Zrobiłem się też nieco bardziej nerwowy, agresywniejszy i częściej przeklinam, choć... To ostatnie staram się akurat kontrolować. Nie znam się na psychologii, ale... Tak sobie myślę i zdałem sobie sprawę z tego, że może ze mnie wyłazić ten cały stres i nerwy, jakie miałem przez ostatni czas. A wy co sądzicie?
-
The Last of Us: Part II już jest, i coś czuję, że czeka mnie ostra jazda bez trzymanki
Tak wygląda początek (jest pięknie)
Spoiler -
The Last of Us: Part II już jest, i coś czuję, że czeka mnie ostra jazda bez trzymanki
Tak wygląda początek (jest pięknie)
Spoiler -
No cześć wam co u was słychać? Jaka pogoda u was była bo u mnie burze na całego były lało jak nie wiem. I jak wam mija dzień.
-
O tym, co mnie szczerze boli w ludziach
Kochani! To, o czym zaraz będę mówił, może wam się wydać stosunkowo trywialne. Po prostu... Chciałem się po prostu wypowiedzieć o pewnej rzeczy, która... Męczy mnie. Jak tylko o tym pomyślę, to... Już się we mnie gotuje, po prostu wysiadam. O co chodzi?
Wiecie, generalnie, ostatnimi czasy o wiele częściej gadam z ludźmi. M.in. z moimi starymi znajomymi, z rodziną i... Cóż. Niby jest wszystko okej. Gadamy sobie, śmiejemy się, jara, jara, jara. No i dobra. Ale... Ostatnimi czasy coś się zmienia. Przykładowo, niedawno gadałem sobie tam z pewną osobą. Z kim, to nie powiem, bo to moja sprawa. I o czym gadaliśmy? Tak dla przykładu, rozmawiałem, czemu lubię Rosjan, albo dlaczego nie lubię tej, czy innej firmy tworzącej np. gry, lub filmy. Arguemntowałem, uzasadniałem swoją wypowiedź no i cóż... Byłoby wszystko dobrze, gdyby nie to, że... Jest ona ignorantem i miała moje argumenty w przysłowiowej "dupie". I cóż, zaczęło się. Osoba tamta zaczęła filozofować, wkładać mi do ust słowa, których nie powiedziałem. Wiecie, o co chodzi. Ogólnie, w tamtej chwili po prostu wzruszyłem ramionami i powiedziałem, że "Okej, spoko. Rozumiem" nie chciałem się po prostu kłócić. Ale... Minęło te kilka dni, dzisiaj sobie o tym pomyślałem i... Naprawdę ostro się wkurwiłem. Wiecie... Zastanawiam się, po co ja w ogóle z kimkolwiek rozmawiam, przedstawiam swoje argumenty na jakiś temat, próbuję rozmawiać, mimo iż... Dana osoba ma to gdzieś. Wykazuje się ignorancją, zarzuca mi pewne rzeczy i... Ma kompletnie w dupie to, co mówiłem wcześniej. I z tym mam problem. Po kiego grzyba z kimś rozmawiam, wysilam się na jakiekolwiek sensowne myślenie, argumenty, na to, by rozmowa była konstruktywna, skoro osoba. z którą rozmawiam, jednym uchem wpuszcza, a drugim wypuszcza? I żeby to był jeden taki przypadek. Dwa. NO DOBRA, trzy. Ale... Ostatnio napotykam takich ludzi ciągle, bez przerwy. Gadam z kimś na jakiś temat, przedstawiam argumenty, mówię co i jak, a co ta druga osoba na to? Nie obchodzi ją to, wpycha mi do ust słowa, których nie powiedziałem, a jeśli jest starszy ode mnie o 10 lat, jeszcze dodatkowo wytyka mi, że jestem jeszcze młody, głupi i nie mam doświadczenia życiowego... Ehhh... I to mnie po prostu leczy. Ludzka ignorancja wnerwia mnie jeszcze bardziej, niż złośliwość. A jeśli ktoś nie tylko jest ignorantem, a złośliwcem, oooj... No to jest to mieszanka idealna, by mnie wkurzyć. I jak widzę, że większość ludzi, z jakimi w ogóle przyszło mi rozmawiać, taka jest, to mi po prostu łapy opadają i zastanawia mnie:
1. W jakim ja świecie żyję.
2. W jakim ja kraju żyję.
3. Dokąd zmierza to wszystko.
Poważnie!... Ja chyba w ogóle przestanę próbować się wysilać na argumenty przy rozmowie z kimkolwiek, bo widzę, że to nie ma sensu. ŻADNEGO. I teraz powiecie "Oj, no Marudka, przejmujesz się takimi pierdołami. Nie przejmuj się, no". Okej! Takie pierdoły mnie przejmują. No... Przepraszam. Ale nic na to nie poradzę. Łatwo jest mówić, by się tym "nie przejmować", łatwo jest mówić komuś, by nie przejmował się czymkolwiek! Wkurza mnie to już od naprawdę długiego czasu i chyba mogę o tym powiedzieć i wyrazić swoją opinię na ten temat, okej? Mam do tego święte prawo.
W sumie... To tyle. Było płaku płaku, powiedziałem, co mi leży na wątrobie. To tyle. Trzymajcie się.
-
Graliście taką grę?
SpoilerJa sobie ją dzisiaj pobrałem i jest fajna
Co sądzce o tej grze?
-
Znalazłem najlepszy poradnik, jak myć ręce w wykonaniu medyka z Team Fortress 2. Welp. Nie wiem jak wy, ale ja wciskam "E".
SpoilerALE, ALE, AAAALE! To jeszcze nie koniec tego posta. Bo skoro już mowa o Team Fortress 2... Zostawię wam to, TU poniżej iii... Czy wy też jaracie się tak samo jak ja?
Spoiler -
Więęęc, postanowiłem łaskawie zedytować swój profil, uaktualnić niektóre informa- to znaczy te, które mi się chciało. No ale, przynajmniej w końcu zedytowałem zakładkę "O mnie" i wygląda to następująco:
Nadszedł więc czas, bym wreszcie łaskawie z edytował to moje konto i napisał tu coś o sobie. Nie wiem jak to wyjdzie, ale postaram się, by miało to ręce i nogi, albo trzy nogi, jedną rękę i dwie głowy. No to zaczynamy.
Jestem osobą, która ma... Dosyć niepopularne opinie na różne tematy. Ośmielam się na przykład skrytykować coś, co wszyscy uwielbiają, uważają za arcydzieło i przez to czasami jest mi przypinana łatka, że marudzę, że się nie znam i najlepiej, bym siedział cicho. Przykłady? Niezbyt lubię uniwersum Wiedźmina. Uważam pierwszą grę redów za naprawdę dobrą, drugą część Wieśka za kiepawą, natomiast Wiedźmina 3 za dobrego średniaka. Uwielbiam DLC Serca z Kamienia, ale za to nienawidzę Krwi i Wina, za co wielu fanów chciałoby mnie pewnie powiesić, no bo jakim prawem ośmielam się mieć własne zdanie na jakiś temat. Więc tak... Pierwsze co o mnie wiecie, to, że niezbyt lubię wiedźmina. No okej, ale w takim razie, co ja właściwie lubię? Naprawdę wiele rzeczy. Bardzo lubię uniwersum Fallouta, The Elder Scrolls, kocham oglądać filmy i kiedyś bardzo lubiłem je recenzować, ale tamte czasy już minęły, choć staram się do tego jednak wrócić. W kwestii filmów i DLC do gier bywam naprawdę wybredny. Coś, co wszyscy mogą uznać za hit, ja mogę to uznać za coś meh, albo przynajmniej średniego, ale zdarzają się przypadki, gdzie inni uważają coś za "nawet fajne" a dla mnie jest to istne arcydzieło. Mimo wszystko, respektuję cudzą opinię i lubię też polemizować z cudzymi argumentami, przedstawiać swoją perspektywę, bo... To fajne. Bo dyskusja w Internecie jest fajna.
A tak ogólnie... Jaki ja właściwie jestem? Cóż... Ze mną bywa różnie, posiadam niezwykle zmienną naturę. Jestem osobą dosyć wrażliwą, strachliwą i płochliwą. Lubię się przytulać, być pod opieką, ale też bardzo lubię być samodzielny, przez co... Często mogę odrzucić cudzą pomoc, bo po prostu czuję się wtedy, jak słabiak i nieudacznik. Staram się być pomocny, zawsze też staram się być miły dla innych i zawsze staram się zrozumieć drugiego człowieka, wykazać się empatią, a nawet się zakolegować. Jestem również osobą, która podchodzi do wielu spraw niezwykle chłodno i potrafi zachować powagę. Zazwyczaj jestem spokojny, jednak... Mam wahania nastroju. Ze stanu radosnego mogę przejść w gniewny lub depresyjny. Z depresyjnego, nagle do radosnego, z radosnego do obojętnego. Naprawdę różnie to bywa i ciężko mi to opisać. Posiadam również dosyć niecodzienne poczucie humoru, które bardzo często okazuję przy okazji rozmów.
Inna rzecz, moje zainteresowania. Lubię czytać książki, grać w gry, oglądać filmy i seriale, oraz wyrażać na ich temat opinie, doszukiwać się różnych szczegółów itd. jestem również pisarzem fanfików. Bardzo lubię to robić, jest to dla mnie swojego rodzaju forma rekreacji, odpoczynku i robię to po prostu dla zabawy. Kiedyś interesowałem się creepypastami, jednak te czasy minęły, bo po prostu są one już dla mnie nieco powtarzalne. Bardzo interesuję się również Fundacją SCP, często biorę z niej inspirację do własnych opowiadań, a nawet kiedyś napisałem własnego SCP. A czym jest Fundacja SCP? Polecam wam kanał Piofliego i Ozyra, oraz ich filmiki "Czym jest Fundacja SCP".
Info: Dalsza cześć jest już jedynie fikcją, a dałem ją tu dla zabawy i dla budowy postaci.
Jestem również podopiecznym Nightmare Moon. Mieszkamy razem w... Dobra. Nie podam wam dokładnej miejscowości. Mogę jedynie powiedzieć, że mieszkamy w domu, który jest obok lasu. Jak to jest mieszkać pod jednym dachem z Moon? W sumie, całkiem normalnie. Nie wchodzimy sobie w drogę, na co dzień zajmujemy się swoimi tam sprawami, a wieczorem oglądamy sobie razem filmy, choć bywa to całkiem różnie. Może być też tak, że ona sobie coś ogląda, a ja na przykład gram sobie w coś na moim lapku, albo odwrotnie. Śpimy też razem, jednak... Jest to spowodowane tym, że nie umiem zasnąć bez bycia przytulonym do czegoś, a Moon po prostu chce mieć mnie blisko siebie i by mnie po prostu pilnować. Mieszkamy ze sobą już ten rok i... Bardzo się ze sobą zżyliśmy. W weekendy odwiedzają nas Luna i Celestia, no i spędzamy sobie razem czas. Albo Luna, Tia i Moon przybierają ludzkie formy i idziemy na przykład sobie na miasto, do kina, albo siedzimy sobie w domu.
W sumie... Myślę, że to tyle. Wiecie już o mnie wystarczająco dużo i... No, to tyle.
-
Cześć co u ciebie słychać bo u mnie bardzo dużo robót bo wiesz ja i brat robimy huśtawki ogrodowe mogę ci pokazać jaki wczoraj zrobiliśmy z bratem to jest cudo.
-
Witajcie. Generalnie, sprawa wygląda tak, że ogólnie czuję wypalony jak pochodnia. Dosłownie każdego dnia jak się budzę, wstanie z łóżka, jest dla mnie jednym z wyzwań, a dziś szczególnie. Ogólnie, brakuje mi jakiejkolwiek motywacji do zrobienia czegokolwiek. Czuję się słabo, beznadziejnie i nie wiem co ze sobą począć. Macie może jakieś rady, jak mógłbym odzyskać tą swoją motywację, albo poczuć się lepiej?
-
Jeśli jesteś zestresowany to warto spróbować jakiegoś suplementu. Swego czasu miałem ogromne problemy ze snem (wszystkiemu winien był stres). Nie dałem rady zasnąć, bo miałem w głowie milion myśli na minutę. Po kilku dniach bezsennych nocy byłem najzwyczajniej w świecie przemęczony i popełniałem w pracy błędu. Wysłuchiwanie pretensji kierownika tylko pogarszało sprawę.
Miałem dość. Zadzwoniłem do lekarza rodzinnego i poprosiłem żeby wypisał mi coś nasennego, ale ten polecił mi: "valerin sen" lub coś podobnego (o podobnym składzie). Od razu mówię, że to nie są leki i nic nie wyleczą. Mogą jedynie pomóc się wyciszyć. O całą resztę musisz zadbać sam (jak już inni wspomnieli, iść do psychologa)
-
-
Cześć co u ciebie słychać i widzie że lubisz gry tak.
-
Cześć co u ciebie słychać i widzie że lubisz gry tak.
-
Kolejny post. Żeby nie było, ponownie zaznaczam, że jest tu sporo mojego humoru, więc... Pewnych kwestii nie bierzcie na serio. Jest to także jeden z postów typu "Katharsis" i nie chodzi tym razem o jakieś tam moje opowiadanie, tylko o rzecz związaną z moim życiem prywatnym, a konkretnie traumę. To tyle, zapraszam do czytania. I zanim zaczniecie mi spamić, że "REEEEEPOOOOOOOOOOOOST" to... Publikuję to ponownie, bo zapomniałem wspomnieć o pewnej ważnej kwestii.
God... Damn. Zastanawia mnie... Po kiego grzyba to robiłem. Po kiego grzyba przepisywałem te strony w wordzie. Ehhh... Zmarnowałem czas *wyciąga rewolwer i jego lufę wkłada sobie do ust*
Więc... Tak. Okazało się, że na darmo to wszystko przepisywałem i miałem jedynie wykonać jakieś tam rysunki zawodowe. Po prostu dwóch ludzi podawało mi sprzeczne informacje i nareszcie się potwierdziło, że nie muszę tego dziadostwa pisać, więc... Jeeej! Ogólnie, same kursy będą o wiele lżejsze, niż to przewidywałem i niepotrzebnie się stresowałem, jednak... Chyba należą wam się wyjaśnienia, skąd u mnie taki stres, nerwy. Może wam się to wydać śmieszne, o czym zaraz napiszę, jednak proszę też choć o odrobinę refleksji i chęci zrozumienia mojej sytuacji. Taaa... Znowu będzie płaku, płaku. No ale trudno.
Nie od dziś wiadomo, zarówno w gronie moich znajomych jak i pewnie także wśród osób spoza moich znajomości, że jestem osobą bardzo nerwową. Oczywiście, mogę sprawiać pozory, że jednak jestem osobą opanowaną, spokojną i ogólnie... Jestem po prostu normalnym kolesiem. I cóż, nie są to pozory mylące, gdyż jak tak jest. Dwa lata temu byłem nerwowy bardziej, niż Yosemite Sam ze Zwariowanych Melodii, a przede wszystkim, wybuchowy jak Creeper. Okej, okej. Kończę z żartami. Pozwoliłem sobie jednak na odrobinę żartów i sarkazmu, gdyż... Koi to nerwy, a sprawa o której chcę opowiedzieć, jest dla mnie dość ciężka.
Obecnie, moje nadmierne stresy i nerwy są spowodowane traumą, którą wyniosłem ze szkoły podstawowej i gimnazjum. O ile szkoła podstawowa nie była jeszcze aż tak zła, to... Mieliśmy naprawdę wstrętnych i paskudnych nauczycieli. Największym piekłem był dla mnie okres gimnazjalny, podczas którego miałem naprawdę potężną depresję. Dręczyciele szkolni byli bezlitośni, a nauczyciele albo mieli to w dupie, albo udawali, że nic nie widzą. Tym bardziej że na samych lekcjach byłem wielokrotnie prowokowany. Przykłady? Mamy na przykład lekcję historii (by the way, mój ulubiony przedmiot szkolny), chciałem się wypowiedzieć na jakiś temat, bo był akurat taki, o którym sporo wiedziałem i... Zaczęło się. Byłem przekrzykiwany, wszyscy się nagle uruchamiali i kazali mi, cytuję: "Zamknąć ryj, bo jestem głupi". Cóż... Od zawsze byłem odrzucany, byłem w niemal każdym gronie czarną owcą. Kiedy pojawiałem się w nowym środowisku, czułem się zaszczuty, niechciany, znienawidzony. To między innymi jest też powód, czemu odszedłem z Klubu Konesera Fanfika. Obecnie planuję dołączyć do głównego serwera MLPPolska, jednak... Muszę się w sobie trochę zebrać. Byłem odrzucany niemalże przez całe życie i to ukształtowało mój introwertyzm, aspołeczność. Żeby nie było, mimo iż jestem introwertykiem, to mam potrzebę, by z kimś pogadać i często wywiązuje się z tego fajna, radosna konwersacja. I kilku czytających może to nawet potwierdzić. Star i Ziemniak, na was patrzę. Jednak... Mimo wszystko często lepiej czuję się, kiedy jestem samotny, kiedy nikogo nie ma w pobliżu. Bardzo lubię spędzać czas samemu, ale mimo to... Sam potrzebuję też otworzyć do kogoś gębę. Dlatego między innymi piszę ten post. I nie mam jakoś specjalnie z tym problemu, bo... Piszę to w rąbanym dokumencie tekstowym i kompletnie nie czuję się tak, jakbym pisał to do ludzi. Wygląda to tak, jakbym po prostu wyciągał z mojej głowy myśli i je przekładał na papier. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy dochodzi do komunikacji innej, niż pisemnej. Nie umiem rozmawiać z ludźmi. Kiedy mam rozmawiać głosowo, zaczynam się stresować, gubić się we własnych zdaniach i... Miałem to właściwie od samego początku.
To może teraz coś o nauczycielach i... Tu już jest grubsza sprawa. Jak wspominałem wcześniej, podstawówka aż taka zła nie była, ale gimnazjum było po prostu koszmarem i nie tylko przez dręczycieli, ale samych nauczycieli. Byli oni okropni, za wyjątkiem pani od Polskiego, którą bardzo lubiłem. Najgorsza była matematyczka. To przez nią jestem taki strachliwy, przez nią stresuję się w pewnych sytuacjach, boję się nauczycieli. Ogólnie... No trauma. Po prostu. Dzisiaj mnie zastanawia, kto ją w ogóle dopuścił do pracy z dzieciakami. To bezwzględna, zimna, wstrętna jędza. Gdy ktoś nie zdał kartkówki, ona natychmiast go gnoiła, poniżała, rzucała tekstami w stylu "Nie zdasz, nie przepuszczę cię, ble, ble, bleee". Albo przy tablicy. Jedna dziewczyna się przez nią popłakała, nie potrafiła rozwiązać równania i... Tak. Została poniżona, a wszyscy się z tego śmiali. Masakra. Ja byłem jedyną osobą, która nie śmiała się z tego wszystkiego. I nawet jak został poniżony któryś z moich dręczycieli, nawet jemu współczułem. Albo były też sytuacje, gdzie ktoś coś odwalał i cała klasa od miała pisać kartkówkę. Ja niestety wielokrotnie byłem jej ofiarą. Nie umiałem dobrze matmy, uczyłem się na te głupie sprawdziany, ale... Jak przyszło co do czego, nie potrafiłem nic napisać. No i potem oceny, ja zwykle miałem jedynkę i ta menda mi zarzucała, że się nie uczyłem. Nie, wcale. Wcale nie poświęciłem je***ych czterech godzin na naukę, by cokolwiek zrozumieć. I widzicie, ta trauma nie tylko przekłada się na to, jak obecnie idzie mi w szkole, ale... Przez to boję się często kogoś o coś zapytać, dowiedzieć się. A to ze względu na to, że nie chcę znowu zostać skrzyczanym, poniżonym i zgnojonym. To po prostu okropne. Ogólnie, to co napisałem o tej nauczycielce, pochodzi z jednej z moich prywatnych wiadomości. A postanowiłem to skopiować, bo tutaj, tak czy siak, ująłem to najlepiej. Mało tego, może wam się wydawać to dosyć błahe, jednak... Rzecz w tym, że pominąłem naprawdę wiele szczegółów z tego, co przeżyłem, gdyż było i nadal jest to dla mnie trudne. Może to być taka typowa anegdota, ale to wprost idealnie pokazuje, jakich mamy nauczycieli w tym kraju. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nieważne, jak bardzo nauczyciel poniża ucznia, sami rodzice często biorą stronę nauczyciela (a przynajmniej tak było w moim przypadku). To działa na zasadzie, że najpierw plują komuś na mordę, a potem wmawiają, że to był deszcz. Ehhh... Masakra. Albo te ich teksty w stylu "Jesteście najgorszą klasą, ble, ble, ble, i ogólnie nic z was nie będzie, bo jesteście gównami". I potem się dziwią, że uczniowie nie znoszą szkoły i uczą się byle jak byle by było. A to, że szkoła zabija kreatywność, oraz chęć do życia, jest chyba bardzo oczywiste. Zwłaszcza w Polsce. Wiecie... Przez tego typu sytuacje miałem ochotę się zabić. Czułem się po prostu jak najgorsze gówno, które jest nic nie warte i byłoby lepiej, gdybym w ogóle nie istniał. A wybryki nauczycieli były usprawiedliwiane w ten sposób "Wiesz, nauczyciel pewnie nie miał na celu cię obrazić" bla, bla, bla. Każdy kto chodził do szkoły i był poniżany przez nauczycieli, doskonale wie, o czym mówię. W moich oczach to jawne przyzwolenie na czynienie zła i nic więcej.
Więc... Innymi słowy, musiałem w głównej mierze radzić sobie sam. Miałem tam jakieś minimalne wsparcie u moich kolegów, przyjaciół, jednak... Oni byli tak samo bezradni jak ja. Doskonale to rozumiem i doceniam, że chociaż próbowali. Co mi pomagało to wszystko przezwyciężyć? Głównie jazda na rowerze. Uwielbiałem jeździć po mojej wiosce, wokół wioski, lub do sąsiedniej miejscowości. Działało to na mnie kojąco i dzięki temu wyrobiłem sobie też niezgorszą kondycję. Bez problemu mogę jechać rowerem 2 godziny na wysokiej prędkości i bez postoju. Najbardziej nerwy koiły moje odpływanie do krainy snów i myśli. W głowie często układałem sobie jakieś tam historie i... To wyglądało zupełnie tak, jak film. Nie żartuję. Dosłownie widziałem te postacie, słyszałem je i dosłownie każda interakcja, tło, wszyściutko było dopracowane. I nagle pewnego dnia... Wpadłem na pomysł, by nie napisać o tym. By nie przekuć myśli na opowiadania. Moje pierwsze opowiadania, oraz wersja Alpha Wybrańca, no... Nie wyglądały dobrze. Ale mimo to... Pomagało mi to. I pomaga nawet do dzisiaj. Ogólnie, pisanie było czymś, co mi wychodziło po prostu najlepiej. Potrafiłem sklecić solidną fabułę, stworzyć jakieś postacie itd. szczerze mówiąc, bardzo chciałem też rysować, by przekuć także i swoje myśli na komiks, lub obraz, ale... Nie umiałem, co staram się teraz zmienić. Po kursach mam zamiar zabrać się za rysowanie i... Być może wkrótce pojawią się jakieś obrazy, lub artystyczne przedstawienie postaci, jakie występowały w moich historiach dziwnej treści. I żeby nie było, nie mam zamiaru zostać profesjonalistą w żadnej z tych dziedzin. Chcę pisać i rysować dla zabawy, a nie dla fame'u. I nienawidzę, kiedy przyłażą do mnie osoby, które starają się mi tą przyjemność odebrać. Publikuję swoje opowiadania, jednak jest to również coś dla mnie. Że po prostu wrzucę kolejny rozdział i poprawię komuś na przykład gówniany dzień. Taka satysfakcja, że tworzy cię coś i ludziom się to podoba. A jak nie podoba, cóż... Niech sobie idą. Mają przecież wybór, sami przyłażą, to też sami mogą to ominąć. Da się? Da się. Hotel Trivago.
W sumie, na dziś to wszystko. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Napisałem tego posta dlatego iż... Mam taką wewnętrzną potrzebę wygadania się i chciałem również wyjaśnić, czemu dziś jestem taką a nie inną osobą. To tyle. Trzymajcie się i do następnego razu.
-
Kolejny post. Żeby nie było, ponownie zaznaczam, że jest tu sporo mojego humoru, więc... Pewnych kwestii nie bierzcie na serio. Jest to także jeden z postów typu "Katharsis" i nie chodzi tym razem o jakieś tam moje opowiadanie, tylko o rzecz związaną z moim życiem prywatnym, a konkretnie traumę. To tyle, zapraszam do czytania. I zanim zaczniecie mi spamić, że "REEEEEPOOOOOOOOOOOOST" to... Publikuję to ponownie, bo zapomniałem wspomnieć o pewnej ważnej kwestii.
God... Damn. Zastanawia mnie... Po kiego grzyba to robiłem. Po kiego grzyba przepisywałem te strony w wordzie. Ehhh... Zmarnowałem czas *wyciąga rewolwer i jego lufę wkłada sobie do ust*
Więc... Tak. Okazało się, że na darmo to wszystko przepisywałem i miałem jedynie wykonać jakieś tam rysunki zawodowe. Po prostu dwóch ludzi podawało mi sprzeczne informacje i nareszcie się potwierdziło, że nie muszę tego dziadostwa pisać, więc... Jeeej! Ogólnie, same kursy będą o wiele lżejsze, niż to przewidywałem i niepotrzebnie się stresowałem, jednak... Chyba należą wam się wyjaśnienia, skąd u mnie taki stres, nerwy. Może wam się to wydać śmieszne, o czym zaraz napiszę, jednak proszę też choć o odrobinę refleksji i chęci zrozumienia mojej sytuacji. Taaa... Znowu będzie płaku, płaku. No ale trudno.
Nie od dziś wiadomo, zarówno w gronie moich znajomych jak i pewnie także wśród osób spoza moich znajomości, że jestem osobą bardzo nerwową. Oczywiście, mogę sprawiać pozory, że jednak jestem osobą opanowaną, spokojną i ogólnie... Jestem po prostu normalnym kolesiem. I cóż, nie są to pozory mylące, gdyż jak tak jest. Dwa lata temu byłem nerwowy bardziej, niż Yosemite Sam ze Zwariowanych Melodii, a przede wszystkim, wybuchowy jak Creeper. Okej, okej. Kończę z żartami. Pozwoliłem sobie jednak na odrobinę żartów i sarkazmu, gdyż... Koi to nerwy, a sprawa o której chcę opowiedzieć, jest dla mnie dość ciężka.
Obecnie, moje nadmierne stresy i nerwy są spowodowane traumą, którą wyniosłem ze szkoły podstawowej i gimnazjum. O ile szkoła podstawowa nie była jeszcze aż tak zła, to... Mieliśmy naprawdę wstrętnych i paskudnych nauczycieli. Największym piekłem był dla mnie okres gimnazjalny, podczas którego miałem naprawdę potężną depresję. Dręczyciele szkolni byli bezlitośni, a nauczyciele albo mieli to w dupie, albo udawali, że nic nie widzą. Tym bardziej że na samych lekcjach byłem wielokrotnie prowokowany. Przykłady? Mamy na przykład lekcję historii (by the way, mój ulubiony przedmiot szkolny), chciałem się wypowiedzieć na jakiś temat, bo był akurat taki, o którym sporo wiedziałem i... Zaczęło się. Byłem przekrzykiwany, wszyscy się nagle uruchamiali i kazali mi, cytuję: "Zamknąć ryj, bo jestem głupi". Cóż... Od zawsze byłem odrzucany, byłem w niemal każdym gronie czarną owcą. Kiedy pojawiałem się w nowym środowisku, czułem się zaszczuty, niechciany, znienawidzony. To między innymi jest też powód, czemu odszedłem z Klubu Konesera Fanfika. Obecnie planuję dołączyć do głównego serwera MLPPolska, jednak... Muszę się w sobie trochę zebrać. Byłem odrzucany niemalże przez całe życie i to ukształtowało mój introwertyzm, aspołeczność. Żeby nie było, mimo iż jestem introwertykiem, to mam potrzebę, by z kimś pogadać i często wywiązuje się z tego fajna, radosna konwersacja. I kilku czytających może to nawet potwierdzić. Star i Ziemniak, na was patrzę. Jednak... Mimo wszystko często lepiej czuję się, kiedy jestem samotny, kiedy nikogo nie ma w pobliżu. Bardzo lubię spędzać czas samemu, ale mimo to... Sam potrzebuję też otworzyć do kogoś gębę. Dlatego między innymi piszę ten post. I nie mam jakoś specjalnie z tym problemu, bo... Piszę to w rąbanym dokumencie tekstowym i kompletnie nie czuję się tak, jakbym pisał to do ludzi. Wygląda to tak, jakbym po prostu wyciągał z mojej głowy myśli i je przekładał na papier. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy dochodzi do komunikacji innej, niż pisemnej. Nie umiem rozmawiać z ludźmi. Kiedy mam rozmawiać głosowo, zaczynam się stresować, gubić się we własnych zdaniach i... Miałem to właściwie od samego początku.
To może teraz coś o nauczycielach i... Tu już jest grubsza sprawa. Jak wspominałem wcześniej, podstawówka aż taka zła nie była, ale gimnazjum było po prostu koszmarem i nie tylko przez dręczycieli, ale samych nauczycieli. Byli oni okropni, za wyjątkiem pani od Polskiego, którą bardzo lubiłem. Najgorsza była matematyczka. To przez nią jestem taki strachliwy, przez nią stresuję się w pewnych sytuacjach, boję się nauczycieli. Ogólnie... No trauma. Po prostu. Dzisiaj mnie zastanawia, kto ją w ogóle dopuścił do pracy z dzieciakami. To bezwzględna, zimna, wstrętna jędza. Gdy ktoś nie zdał kartkówki, ona natychmiast go gnoiła, poniżała, rzucała tekstami w stylu "Nie zdasz, nie przepuszczę cię, ble, ble, bleee". Albo przy tablicy. Jedna dziewczyna się przez nią popłakała, nie potrafiła rozwiązać równania i... Tak. Została poniżona, a wszyscy się z tego śmiali. Masakra. Ja byłem jedyną osobą, która nie śmiała się z tego wszystkiego. I nawet jak został poniżony któryś z moich dręczycieli, nawet jemu współczułem. Albo były też sytuacje, gdzie ktoś coś odwalał i cała klasa od miała pisać kartkówkę. Ja niestety wielokrotnie byłem jej ofiarą. Nie umiałem dobrze matmy, uczyłem się na te głupie sprawdziany, ale... Jak przyszło co do czego, nie potrafiłem nic napisać. No i potem oceny, ja zwykle miałem jedynkę i ta menda mi zarzucała, że się nie uczyłem. Nie, wcale. Wcale nie poświęciłem je***ych czterech godzin na naukę, by cokolwiek zrozumieć. I widzicie, ta trauma nie tylko przekłada się na to, jak obecnie idzie mi w szkole, ale... Przez to boję się często kogoś o coś zapytać, dowiedzieć się. A to ze względu na to, że nie chcę znowu zostać skrzyczanym, poniżonym i zgnojonym. To po prostu okropne. Ogólnie, to co napisałem o tej nauczycielce, pochodzi z jednej z moich prywatnych wiadomości. A postanowiłem to skopiować, bo tutaj, tak czy siak, ująłem to najlepiej. Mało tego, może wam się wydawać to dosyć błahe, jednak... Rzecz w tym, że pominąłem naprawdę wiele szczegółów z tego, co przeżyłem, gdyż było i nadal jest to dla mnie trudne. Może to być taka typowa anegdota, ale to wprost idealnie pokazuje, jakich mamy nauczycieli w tym kraju. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nieważne, jak bardzo nauczyciel poniża ucznia, sami rodzice często biorą stronę nauczyciela (a przynajmniej tak było w moim przypadku). To działa na zasadzie, że najpierw plują komuś na mordę, a potem wmawiają, że to był deszcz. Ehhh... Masakra. Albo te ich teksty w stylu "Jesteście najgorszą klasą, ble, ble, ble, i ogólnie nic z was nie będzie, bo jesteście gównami". I potem się dziwią, że uczniowie nie znoszą szkoły i uczą się byle jak byle by było. A to, że szkoła zabija kreatywność, oraz chęć do życia, jest chyba bardzo oczywiste. Zwłaszcza w Polsce. Wiecie... Przez tego typu sytuacje miałem ochotę się zabić. Czułem się po prostu jak najgorsze gówno, które jest nic nie warte i byłoby lepiej, gdybym w ogóle nie istniał. A wybryki nauczycieli były usprawiedliwiane w ten sposób "Wiesz, nauczyciel pewnie nie miał na celu cię obrazić" bla, bla, bla. Każdy kto chodził do szkoły i był poniżany przez nauczycieli, doskonale wie, o czym mówię. W moich oczach to jawne przyzwolenie na czynienie zła i nic więcej.
Więc... Innymi słowy, musiałem w głównej mierze radzić sobie sam. Miałem tam jakieś minimalne wsparcie u moich kolegów, przyjaciół, jednak... Oni byli tak samo bezradni jak ja. Doskonale to rozumiem i doceniam, że chociaż próbowali. Co mi pomagało to wszystko przezwyciężyć? Głównie jazda na rowerze. Uwielbiałem jeździć po mojej wiosce, wokół wioski, lub do sąsiedniej miejscowości. Działało to na mnie kojąco i dzięki temu wyrobiłem sobie też niezgorszą kondycję. Bez problemu mogę jechać rowerem 2 godziny na wysokiej prędkości i bez postoju. Najbardziej nerwy koiły moje odpływanie do krainy snów i myśli. W głowie często układałem sobie jakieś tam historie i... To wyglądało zupełnie tak, jak film. Nie żartuję. Dosłownie widziałem te postacie, słyszałem je i dosłownie każda interakcja, tło, wszyściutko było dopracowane. I nagle pewnego dnia... Wpadłem na pomysł, by nie napisać o tym. By nie przekuć myśli na opowiadania. Moje pierwsze opowiadania, oraz wersja Alpha Wybrańca, no... Nie wyglądały dobrze. Ale mimo to... Pomagało mi to. I pomaga nawet do dzisiaj. Ogólnie, pisanie było czymś, co mi wychodziło po prostu najlepiej. Potrafiłem sklecić solidną fabułę, stworzyć jakieś postacie itd. szczerze mówiąc, bardzo chciałem też rysować, by przekuć także i swoje myśli na komiks, lub obraz, ale... Nie umiałem, co staram się teraz zmienić. Po kursach mam zamiar zabrać się za rysowanie i... Być może wkrótce pojawią się jakieś obrazy, lub artystyczne przedstawienie postaci, jakie występowały w moich historiach dziwnej treści. I żeby nie było, nie mam zamiaru zostać profesjonalistą w żadnej z tych dziedzin. Chcę pisać i rysować dla zabawy, a nie dla fame'u. I nienawidzę, kiedy przyłażą do mnie osoby, które starają się mi tą przyjemność odebrać. Publikuję swoje opowiadania, jednak jest to również coś dla mnie. Że po prostu wrzucę kolejny rozdział i poprawię komuś na przykład gówniany dzień. Taka satysfakcja, że tworzy cię coś i ludziom się to podoba. A jak nie podoba, cóż... Niech sobie idą. Mają przecież wybór, sami przyłażą, to też sami mogą to ominąć. Da się? Da się. Hotel Trivago.
W sumie, na dziś to wszystko. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Napisałem tego posta dlatego iż... Mam taką wewnętrzną potrzebę wygadania się i chciałem również wyjaśnić, czemu dziś jestem taką a nie inną osobą. To tyle. Trzymajcie się i do następnego razu.
-
Słuchajcie... Nie wiem co mi się stało, ale martwię się. Mój wczorajszy dzień był ostro stresujący, co jest związane z kursami. Ogólnie... Już dawno nie czułem się tak okropnie od czasów gimnazjalnych. Ale nie o to chodzi. Boli mnie serce, czuję takie dziwne kłucie. A jestem osobą, która nie dość, że ma powiększoną sylwetkę serca, to jeszcze arytmię. Możliwe, że mogę mieć je uszkodzone?
-
Zacząłem grać w Death Stranding, i póki co jest super
Mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej.
-
UWAGA! Tekst ten zawiera konkretne informacje, co się u mnie dzieje, ale także sporą dozę mojego humoru. Więc nie bierzcie na serio moich tekstów o zapijaniu energetyków metanolem, albo innych tego typu rzeczy. Wszystko jasne? Nieee?? Super! Pora na informacje ^w^
Ooo, słodka Nightmare Moon, słodka Luno, słodka Celestio i o święta Sekhmet... Nadszedł czas. Mam przesrane kolejny raz.
Witajcie kucysie, z tej strony wasz ulubiony menel spod Biedronki, a dzisiaj mam dla was... Dosyć niecodzienną informację. Więc tak... Wczoraj sobie postanowiłem, że dzisiaj się wyśpię, zabiorę się za remastery, szukaniem czegoś fajnego o tematyce SCP, by to tu opublikować, no ale... Moje plany pokrzyżowały kursy. Dzisiaj przysłali nam mnóstwo materiału i... Tak. Muszę teraz to wszystko wałkować. Mam nadzieję, że to faktycznie tylko teoria, że nie będzie tyle pisania, a jak już, to zadania, no ale... Nadzieja matką głup- ... Well, shiet. Wykrakałem. Pisząc tego posta dowiedziałem się, że... Mam do zeszytu przepisać pie*****ne 9 STRON W WORDZIE... Ehhh...
NM: Marudka, spokojnie... Dasz radę, będzie dobrze. Masz w sobie tygrysa, drapieżnika, który nie ugnie się przed niczym!
Coach Nightmare Moon. Świetnie. Ehh, dobra. Czyli w ruch pójdą energetyki i metanol, no i jakoś dam radę... Moon, nie patrz tak na mnie. Na trzeźwo się nie da tego zrobić. Hmmm... Choć prędzej od tego zdechnę, niż da mi to jakieś pozytywne efekty...
No ale żarty na bok. Po prostu mam te zasrane kursy i muszę się z tym uporać. Do wszystkich, którzy czekają na remastery, rozdziały... No, przepraszam was, ale niestety... Nie mam innego wyjścia. Nie mogę tego zostawić, bo mogę mieć potem kłopoty. W każdym razie, mam nadzieję, że zrozumiecie. Trzymajcie się i cześć.
-
Jakie to jest piękne
Czy wiedzieliście, że muzyka w Animal Crossing: New Horizons zależy od: godziny, pory roku i pogody? Ten cudowny kawałek usłyszymy o piątej rano gdy nie pada.
Spoiler -
Jakie to jest piękne
Czy wiedzieliście, że muzyka w Animal Crossing: New Horizons zależy od: godziny, pory roku i pogody? Ten cudowny kawałek usłyszymy o piątej rano gdy nie pada.
Spoiler -
Dzisiaj zamiast publikować filmy o SCP, trailery gier związane z SCP, oraz same... SCP. Cóż, postanowiłem dać coś innego.
Od niedawna zainteresowałem się samym Animal Crossing. Szczerze mówiąc... Zastanawiam się, co w tej grze takiego niezwykłego i... Na pomoc przybiegł ZagrajnikTV, który bardzo ładnie to wyjaśnił. No i dobra, wiem już o co w tym chodzi, jak to działa, ale... Szczerze mówiąc jakoś specjalnie mnie to nie ruszyło. Być może zagram... Być może. Aaa, sam nie wiem. Wyjdzie w praniu.
Film Zagrajnika:
Spoiler -
Moją fobią jest słabej jakości papier w postaci chusteczek, papierowych ręczników i papieru do tyłka.
-
Ludzie mawiają... Iż idealne crossovery nie istnieją. Że nigdy nie powstanie crossover, który choć odrobinę zbliży się do ideału. Że to po prostu niemożliwe. A ja wam powiem... Że to jeden wielki bullshit.
Ogólnie, zastanawiałem się, dlaczego ludziom tak bardzo podoba się crossover Animal Crossing i Dooma. Co słodkie zwierzątka mają do brutalnego mordowania i dekapitowania demonów z najmroczniejszych czeluści piekielnych. I wiecie... Nareszcie wiem. A to za sprawą "DOOM CROSSING: Eternal Horizons ■ Music Video". I słuchajcie... To crossover idealny. Jest świetny, niesamowity, OH MY GOOOOD, uwielbiam go! Kocham! Ubóstwiam! Nie wiem dlaczego, ale z jakiegoś powodu to wszystko ze sobą tak idealnie współgra i łączy się ze sobą w idealną całość. To po prostu niesamowite i... Sam nie umiem tego wytłumaczyć, jak to w ogóle możliwe.
Link do samego DOOM CROSSING zostawiam wam w opisie. Polecam, jest kozacki
Spoiler -
Ludzie mawiają... Iż idealne crossovery nie istnieją. Że nigdy nie powstanie crossover, który choć odrobinę zbliży się do ideału. Że to po prostu niemożliwe. A ja wam powiem... Że to jeden wielki bullshit.
Ogólnie, zastanawiałem się, dlaczego ludziom tak bardzo podoba się crossover Animal Crossing i Dooma. Co słodkie zwierzątka mają do brutalnego mordowania i dekapitowania demonów z najmroczniejszych czeluści piekielnych. I wiecie... Nareszcie wiem. A to za sprawą "DOOM CROSSING: Eternal Horizons ■ Music Video". I słuchajcie... To crossover idealny. Jest świetny, niesamowity, OH MY GOOOOD, uwielbiam go! Kocham! Ubóstwiam! Nie wiem dlaczego, ale z jakiegoś powodu to wszystko ze sobą tak idealnie współgra i łączy się ze sobą w idealną całość. To po prostu niesamowite i... Sam nie umiem tego wytłumaczyć, jak to w ogóle możliwe.
Link do samego DOOM CROSSING zostawiam wam w opisie. Polecam, jest kozacki
Spoiler -
Wróciłam do Wiedźmina 3 po kilku latach przerwy i po ograniu gier z serii Dark Souls i powiem, że Wiesław jest teraz dla mnie niesamowicie irytującą grą przez większość czasu - a w przeszłości ukończyłam go na zasadzie "wszystkie questy i znaczniki poza kontrabandą na Skellige". Ale najbardziej mnie razi skopana ekonomia, w której za zlecenie dostaję tyle kasy, że nie stać mnie by kupić za to wódkę. Oraz system znajdziek. W Białym Sadzie zdobyłam chyba receptury na odwary z większości potworków z late game, ale nie na jakieś podstawowe potki.