Dla mnie pierwszy i drugi sezon, były najciekawsze, bo trzeci to już dla mnie dno. W pierwszym sezonie Arktosa wszyscy się bali i szanowali, nawet mieszkańcy Rajskiejj Doliny, bali się mu podpadać. Wykluwa się Tabaluga i nawet on na początku traktował Arktosa z "pokorą". Sezon pierwszy, to czas Arktosa, gdy jest traktowany jak głowa innego państwa, więc Tabaluga, często z nim prowadził politykę. Niestety w drugim sezonie, Arktos stał się jakby wasalem, czy lennikiem Tabalugi i stracił cały splendor z pierwszego sezonu. Już nie mógł otwarcie wypowiedzieć wojny Rajskiej Dolinie, a jego pozycja znacząco spadła, do tego stopnia, że nawet polna mysz nie traktowała go z szacunkiem i bez obaw pokazała mu język, co w poprzednim sezonie nie miałoby miejsca. W drugim sezonie, Arktos przestał być już zagrożeniem, a stał się kimś na wzór natrętnej muchy, która tylko bzyczy wkurzając innych, ale i tak wiadomo, że nic nie zrobi i tak oto z dyktatora, który chciał podbić kraj Tabalugi, stał się zwykłym popychadłem, bez krzty szacunku. Co mnie akurat, to mocno zabolało, bo w pierwszym sezonie był ciekawą postacią, jednak w drugim pojawia się Hansin, który popełnia te same błędy co Arktos, ale jeden odcinek wyjątkowo mi się spodobał. Wojna, między nimi dwoma, Arktosem i Hamsinem. Odcinek genialny, szkoda tylko, że zakończenie tak spaprali... A mianowicie, Tabaluga zorganizował przedstawienie, w którym Jakub i ten Kei (ta jaszczurka, co jest podobna do tego Morta z "Madagaskaru" ) przebrani byli za Arktosa i Hamsina, a ich celem było wyhodowanie drzewka. Gdy działali razem, drzewko rosło, a gdy sobie przeszkadzali, to malało i takie przedstawienie sprawiło, że nagle nastał pokój, tak z grubsza Ogólnie Tabaluga, to był jeden z moich ulubionych seriali z TVP1, na dobranockę i do dzisiaj uwielbiam tę początkową piosenkę.