-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Warknął coś i polazł za Lucy, dalej nadając. Zauważyłeś w jej uszach miniaturowe słuchawki bezprzewodowe. A magią trzymała urządzonko, które podejrzanie przypominało MP4.
-
Lucy idzie sobie zjeść, a za nią idzie Dust, nadając coś o dyscyplinie.
-
- Dobra. Nawzajem - powiedziała, wydała dźwięk buziaka i się rozłączyła. Tak daleko od domu...
-
- Szkoda malucha... - powiedziała Twi. Po jej głosie słychać było, że się przejmuje i na prawdę szkoda jej pisklaka.
-
- Jaka? Co się stało? - zapytała zaniepokojona Twilight. Bolt zawołał wszystkich na naleśniki. Horrory ucichły.
-
- Co się stało? - zapytała Twilight. W tle wciąż słyszałeś Deli, horrory i naleśniki.
-
Po chwili usłyszałeś oddalające się uradowane piski małej. A telefon wrócił do Twilight.
-
- Yayayayayayayayayayayayayayay! - wydała Deli. Chyba się cieszy.
-
Deli ciągle chce, żebyś wrócił. Zaczyna nawet grozić, że sama do ciebie pójdzie. Nie chce żadnych słów typu "Wrócę niedługo".
-
Nie chcę spamić, więc powiem, że odpowiedź jest taka sama, jak wyżej.
-
- Tatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatata! - odpowiedziała Deli. Chyba bardzo tęskni...
-
- Witaj. Kiedy wrócisz? Delicate tęskni... - powiedziała. Następnie usłyszałeś małą w słuchawce: - Tatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatatata!
-
Gdy tylko odebrała, usłyszałeś płacz Deli. Pewnie tęskni za tobą. Do tego jakiś horror w telewizji leci, a także odgłos smażonych naleśników. Wszystko na raz!
-
Zarumieniła się i odwzajemniła przytulenie. - Chyba... Powinieneś zadzwonić do Twi - zaproponowała.
-
Nie trzeba. Byłeś w połowie obklejania, kdy Lucy przeniosła cię do siebie. Ładny grzybek powstał na miejscu miasta...
-
Odpaliłeś bombę i przeniosłeś się do reszty wraz z Lucy. Nic. Kompletnie nic się nie wydarzyło.
-
Pokiwała głową i wyszła. Zostałeś sam. Sam w pustym mieście.
-
Jakoś to poszło. Przenoszenie zajęło wam dwie godziny. Nie ma co, ale ta bomba nie jest lekka.
-
Pokiwał głową i wraz z resztą ekipy wyszli z budynku. Zostałeś tylko ty i Lucy.
-
- Ktoś musi nas stąd zabrać na bezpieczną odległość - powiedział. Cloudi poniesie Visariego, a Dusta poniesie... Lucy?
-
Lucy pokiwała głową. Po chwili już leciała w stronę okna. W następnej leżała na ziemi. Dust trzymał ją za ogon.
-
- Przecież nie uniesiemy jej na tyle wysoko, by spadała tak długo, że zdołalibyśmy uciec - warknął.
-
- Fuck... - przeklął. - Nie możesz założyć tu jakiegoś licznika, czy czegoś w tym rodzaju?
-
Może wybuchnąć w każdej chwili po aktywowaniu. Nie da się włączyć odliczania. Ogólnie, niekontrolowane gówno.
-
W środku było to coś, co powinno być bombą atomową. Wielkie i za nic nie przypominające rakiety.