-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Navis jakoś doszła do Pokemony. Klacz obandażowała jej rany, ale nic więcej. Po chwili byłaś przy nich. Poke pokazała ci urządzenie stojące obok i uśmiechnęła się. Świeciło na niebiesko.
-
Cieszyli się ze swojej obecności. Gdzieś dalej widziałeś Lily jedzącą babeczki polane obficie krwią... Albo syropem malinowym, jak kto woli.
-
Poleźliście. Shining i Cadence rozmawiali, jedząc. Deli dostała kanapki, a ty... Też kanapki, ale większe i bez uśmiechniętych buziek.
-
Klaczka z uśmiechem zlazła z łóżka. - Idzemy jeść? - zapytała. Na serio przestała się przejmować, dzięki tamtym lalkom...
-
Tylko jak potem przed nią ukryjesz jej nieobecność? Nie będzie łatwo. - Dzen dobly - powiedziała Deli. Przytuliła cię.
-
Po chwili już spaliście. Śniło ci się zwycięstwo, martwa Twilight leżąca przed tobą... Ale gdy podniosłeś oczy, zobaczyłeś uciekającą Delicate. Obudziłeś się o dziesiątej rano. Lucy jeszcze śpi obok, Deli wstaje.
-
Bawiliście się, dopóki Lily nie zasnęła przy "herbatce u pani Bloom". Okazało się, że bawiliście się lalkami aż do północy... Laleczki wciągają...
-
Lucy śpi. Szybko załatwiłeś ten problem magią. Przyszła do ciebie Deli. - Tata pobawi się? - zapytała z uśmiechem. Pokazała ci lalki.
-
Zobaczyłeś coś na pościeli. Kilka kropli krwi. Chyba wypłynęły z otworów Lucy.
-
Lyra jęczała głośno. W jej oczach widać było obrzydzenie, gdy zobaczyła mackę wychodzącą jej przez usta.
-
Macki zaczęły się powoli wsuwać w jej wnętrze. Macka na rogu przyspieszyła wedle rozkazu. Lyra patrzyła dookoła z przerażeniem w oczach wydała z siebie stłumiony przez mackę jęk.
-
Lyra wydała z siebie piski. Macka przy jej rogu zaczęła wykonywać rozkazy, a te przy tunelu przyspieszyły.
-
Wyszła i posłusznie owinęła się dookoła jej głowy. Lyra wystraszyła się jeszcze bardziej, gdy dwie macki zaczęły ocierać się o wejście do jej tunelu.
-
Wystraszona, próbuje walczyć z mackami, ale są za silne. Gdy ciebie zobaczyła, jeszcze bardziej się wystraszyła. Próbowała krzyknąć, ale jedna z macek wcisnęła się jej w usta.
-
Po paru minutach macki powiadomiły cię, że Lyra jest w swoim domu w Ponyville. Unieruchomiły ją w łóżku.
-
Reszta siedzi dalej w sali tronowej. Twilight jeszcze nie namierzono. Za to Lucy zaproponowała mentalnie, byś na kimś poćwiczył macki. Po odpowiednich ćwiczeniach będziesz panował nad nimi na tyle dobrze, by nie urządzały samowolki.
-
- Może troszkę - odpowiedziała z wdzięcznością. Dowiedziałeś się, że Capo i Rarcia już skończyli. Poszli do jednej z komnat dla gości. Lucy położyła się w łóżku. Jednak tobie wciąż się chce.
-
Macki bardzo długo z niej wypełzały. Gdy wreszcie wyszły, ciężko oddychała. - Nie... Nic nie zrobiły... Tylko... Trzeba najpierw poćwiczyć panowanie nad nimi... Bo one nie mają umysłu... Nie przerwą gdy trzeba... - powiedziała i odetchnęła.
-
Nie odpowiedziała. Chyba te macki są używane bardziej do gwałtów. Klacz przymknęła oczy. Poczułeś, że doszła. Ty wkrótce też dojdziesz. Macek możesz używać, ale musisz nauczyć się nad nimi panować.
-
Jej macki nie przyspieszyły poruszania. One przyspieszyły wciskanie się w jej ciało. Gdy wreszcie się zatrzymały, Lucy miała łzy w oczach. Macki zaczęły się powoli poruszać, wywołując stłumione jęknięcia klaczy.
-
Lucy wydała z siebie stłumiony pisk. Maski zaczęły wpełzać do jej wnętrza. Były coraz grubsze. Wciskały się do środka na siłę. Lucy zaczęła drżeć.
-
Oczy Lucy gapiły się na ciebie, ze zdziwieniem, gdy udało ci się wsadzić całego. Klacz zaczęła pomrukiwać. Macka przy jej rogu zaczęła się poruszać.
-
Wszedł do połowy. Lucy przymknęła oczy. Na serio fajne zaklęcie, te macki. Na miarę mózgu Capo.
-
Lucy zaczęła go lizać. Właściwie tylko to może robić. Jest całkowicie unieruchomiona. Acha, i lepiej zabezpiecz Capo. Potem będzie, że został ojcem...
-
Wszystkie macki wykonywały dokładnie twoje polecenia. Każda z nich jest kontrolowana przez ciebie. Całkiem fajne zaklęcie. Lucy zarumieniła się.