Do pomieszczenia weszły dwa Podmieńce, sycząc coś do siebie i trzymając magią jakiś worek. Otworzyły pierwszą lepszą klatkę i wyrzuciły do niej zawartość wora w postaci nieprzytomnego Capo. Następnie, dalej 'gadając', wyszły z lochów.
Mała wzdrygnęła się pod twoim dotykiem, ale nie zrobiła nic poza tym. Jakby ktoś robił coś podobnego wcześniej, ale z innym zakończeniem niż to, które planujesz...
(klaczka to mała klacz )
Mała miała brudną, pomarańczową sierść przechodzącą w brąz, a jej krótka grzywa miała kolor wiosennych liści. Leżała tyłem do drzwiczek. Gdy trochę bardziej się wsłuchałeś, usłyszałeś cichy szloch.