-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
- Cały pokój jest chroniony, a gdy Rainbow próbowała zapukać nawrzeszczały na nią kwiaty w donicach.
-
- Tyle, że... To Twilight postawiła tą barierę. Gdybyś się skupił, wyczułbyś, że to jej magia tam działa.
-
- Dobra. Niezły pomysł. - wstała, posprzątała talerze i wyszła.
-
- Zdjąć może je tylko ten, kto nałożył - dodała.
-
- To zaklęcie można rzucić na cały pokój, wtedy nikt bez zgody rzucającego nie może do niego wejść - wyrecytowała.
-
- Żadnego - powiedziała, kończąc kanapki.
-
Jednorożka usiadła na podsuniętym stołku i spojrzała na ciebie w oczekiwaniu.
-
- Acha. Raczej jednak nie przyszliśmy tu by rozmawiać o modzie.
-
- Spokojnie, ubrania nie trzeba codziennie nosić. Oczywiście, trzeba, jeśli się chce ładnie wyglądać.
-
Jednorożka weszła dystyngowanym krokiem do pomieszczenia i omiotła wszystko wzrokiem. Dopiero po chwili dotarło do ciebie: po spaniu nie założyłeś bluzki. Prościej mówiąc jesteś goły.
-
Była to Rarcia. Spojrzała na twoją grzywę i się uśmiechnęła. - Od razu lepiej.
-
Po jakiejś godzinie ktoś zapukał do drzwi.
-
- Jedna grupa policji miała złapać około setkę Podmieńców? - uniosła brew.
-
- Oczywiście, tylko... - powiedziała i odeszła, a do ciebie podleciało pudełko. W środku była szczotka.
-
- Sama jeszcze nie wiem - powiedziała po przełknięciu kanapki.
-
- Sama próbuję z nią porozmawiać, w końcu nie nosi korony, ale jej wycieraczka będąca totalnym bezguściem na mnie wrzeszczy.
-
Po kilku minutach do pomieszczenia weszła Kate z mokrą grzywą. Ziewnęła, podziękowała za kanapki i zaczęła jeść.
-
- Więc tak... W czym w takim razie mam ci pomóc? - zapytała, lekko oszołomiona.
-
Oczy jednorożki spojrzały na ciebie w zaskoczeniu. - Skarbie, ty mówisz poważnie?
-
Odeszliście kawałek od śmiejącego się Capo. - O co chodzi? - zapytała Rarcia z zaciekawieniem.
-
- Oki, oki, uspokój się. - uśmiechnął się, a ty nagle straciłeś grunt pod kopytami. Gleba przed Rarcią i Capo zaliczona.
-
Po kilku minutach znalazłeś Capo, siedzącego przy Rarity.
-
Bęc. Facehoof. I wszystko inne. Była dwunasta w południe.
-
Kwiaty były lekko słodkie, jakby z nutą miodu. Byłeś lekko rozczochrany, ale poza tym było okey.
-
Rano strasznie bolały cię plecy. Przed drzwiami leżało jabłko i kanapka z czymś, co swobodnie można by nazwać kwiatami.