Gdy tylko zobaczył Winonę bezpieczną i zdrową, Kiti ze łzami w oczach podbiegł do niej i mocno ją uściskał:
-Winona! Tak się o ciebie bałem - szczekał tkwiąc w uścisku - Myślałem, że znikniesz w tumanach dymu i już nigdy cię nie zobaczę. To wszystko przez moją głupotę, zbyt mnie poniosło. Wybacz, wybacz, wybacz!
Biegłem ze stodoły z kubłem pełnym wody, goniąc jak najszybciej by ugasić ogień. Widok wywołał moje lekkie zdziwienie, ale także towarzyszyło mi uczucie ulgi. Kłęby dymu zastąpione zostały przez kłęby pary wodnej. Płomień przestał mącić krajobraz. Winona była w objęciach płaczącego Kitiego. Widać było, że wszystko było z nią w porządku.
Obok grupki zwierzaków stałą Rainbow Dash. Nietrudno można było się domyśleć, że ugaszenie sadu było jej zasługą.
-Wielkie dzięki za pomoc Rainbow, gdyby nie ty to sad spaliłby się do cna.
Tuż obok niej stała Applejack, której widocznie nie podobał się widok przypieczonych jabłek.
Gdy tylko na nią spojrzałem padłem na ziemię by zrobić ukłon i składając kopytka w akcie skruchy zacząłem mówić z twarzą zwróconą ku ziemi:
-WYBACZ MI! Wiem jak ważne jest dla ciebie każde jabłko z tego sadu. Ponoszę więc pełną odpowiedzialność za wyczyn Kitiego. Nie wiem czy będę mógł jakoś zrekompensować szkody. Dlatego możesz mnie głodzić, wyrzucić z pracy, wyrzucić z farmy, przeciągnąć za pługiem, a nawet kazać mi się samookaleczać. Przyjmę każdą karę. Zrobię wszystko by odzyskać twoją łaskę i zaufanie Wybacz, wybacz, wybacz!
Po tej wypowiedzi dalej utrzymywałem się w tym ukłonie nie podnosząc głowy.