Skocz do zawartości

Kitsun

Brony
  • Zawartość

    463
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kitsun

  1. Wiem, że to zabrzmi jakbym oszalał, ALE PRZYTULCIE MOJE JAJKO! http://pokefarm.org/_ext/user/KitsunePL#0

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [5 więcej]
    2. Servant Saber

      Servant Saber

      ale chodzi o pastę do zębów ;-;

    3. Kitsun

      Kitsun

      A mi chodzi o jajo Vulpixa =w=

    4. Servant Saber

      Servant Saber

      MissingNo. zrobi Ci z niego jajecznicę

  2. Aż trudno mi uwierzyć, że nikt nie zamówił gronostaja Derpy Oprócz tego poprosiłbym cię o: 1. Gabenstaja 2. Claptrapstaja 3. Gronostaja Suiki Ibuki 4.Gronostaja łasicę
  3. Boże jak mnie wciągnął Borderlands dwój...NIPPLE SALAD!

  4. Najstraszniejsza fryzura w dziejach dla naszego Niklaska
  5. ^W spoilerze daję komentarze i ewentualne propozycje co do samej sesji. W tym przypadku będą to obydwa przypadki^^ Podążałem dalej za ptakiem, jednak nie było widać Onyksisa, Clover, Silverleafa, bądź Olo. Dobrze, że kurak oświetlał drogę swoim ognistym ciałem gdyż ciemno było jak pod kaloszem w bagnie.
  6. Skończyłem rozstawiać swój hamak i się położyłem na chwilę. Coś jednak było nie tak... - Gdzie są wszyscy? - pomyślałem głośno. Oprócz mnie w chatce był tylko drzemiący Solid Builder. Wtedy natknęła mnie kolejna głośna myśl: - Może ich napadli? - nie chciałem oczywiście by tak się stało, lecz ze względu na pierwszą zasadę kupca "Broń swojej karawany", postanowiłem wziąć swój półtorak, założyć kamizelkę i chciałem udać się do lasu. Ognisty ptak Melliona zaczął się dziwnie zachowywać. Po czym rozprostował skrzydła i odleciał w stronę buszu. Słyszałem kiedyś o tresowanych sokołach, które lecą do kuca właściciela, gdy ten jest w opałach. Postanowiłem ruszyć za ptakiem. - Poczekaj! Idę z tobą. - wykrzyczałem do płonącego kuraka i zacząłem za nim galopować
  7. To już podtwierdzone! Jadę na Woodstock z pijakami się użerać YAAAAAAHOOOOOOOOOOOOOO!

    1. Servant Saber

      Servant Saber

      przywieź mi jakąś pamiątkę Kitsónałkę ;-;

    2. Piter009

      Piter009

      Woodstock, ten słynny raj dla kieszonkowców? Lepiej pilnuj portfela.

    3. Kitsun

      Kitsun

      Jadę z pustym portfelem i będę tam pracował za 2 stówy dziennie. Oł yea. A poza tym już przeżyłem trzydniowy konwent ze wszystkimi swoimi kosztownościami (i nawet AJ ze mną wróciła), że mniej więcej jestem gotów =3

  8. Nad jeziorem leżę i skwierczę =w=

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. Servant Saber

      Servant Saber

      jedno i to samo

    3. Kitsun

      Kitsun

      Tak samo jak pies i york. Pies to pies, ale york to włochaty szczur =w=

    4. Servant Saber

      Servant Saber

      a Ty jesteś Kitsun, któremu Aglet zaraz urwie jaja

  9. - No dobra zostanę - powiedziałem zgaszony ponownie. Zrobiłem minę jak źrebie, któremu odmówiło się kostki cukru. Poszedłem po swoją linę i zacząłem rozstawiać hamak w altance Solida.
  10. Trzymałem już pysk w misce pełnej zupy i wyżerałem jej pyszną zawartość. Czegoś tak pysznego nie jadłem od kiedy opuściłem Canterlot w poszukiwaniu przygód. Z transu szamania wydobyły mnie głosy współtowarzyszy. Mówili coś o wygonieniu czegoś z krzaków. Oblizałem to co zostało na moim pysku, wziąłem swój półtorak i postanowiłem do nich dołączyć - Hej, poczekajcie na mnie!
  11. Goniłem dalej grzyba po zakręconym korytarzu. Ten jednak się odwrócił, spojrzał na mnie swymi zagrzybiałymi oczyma i rzekł: -Pamiętaj Treasure. Twój świder. Będzie świdrem, który doprowadzi nas do gwiazd - powiedział po czym wskoczył do samego środka wulkanu. -Nie, Fungus, NIEEEEEEE - Krzyczałem po czym nastała ciemność. Gdy otworzyłem oczy to znalazłem się na trawie tuż obok swojego hamaka. Musiałem się ostro naszarpać przy tym śnie. Dalej mnie lekko boli głowa od upadku. Spojrzałem na palenisko. W tej chwili chyba nikt nie spał (pewnie z ekscytacji wyprawą), gdyż wszyscy siedzieli przy palenisku i gustownie zbudowanej altance. Gdy pociągnąłem nosem to poznałem jednak możliwy powód tego zgromadzenia. Z altanki wydobywał się apetyczny grzybowy aromat. Więc to przez to goniłem tego grzyba - pomyślałem. Po czym zaburczało mi w brzuchu, a warto było by coś zjeść przed następnym dniem wyprawy. - Nie martw się Fungusie. Nadchodzę! - udałem się w stronę altanki. Będąc na miejscu zlokalizowałem wielki gar z zupą grzybową. Wciągnąłem głęboko powietrze jakbym samym aromatem chciał się najeść. -Mmmmmmm. Kto ugotował tą zupkę? - zapytałem zgromadzonych
  12. -Nie uciekaj Fungusie, ja chcę cię tylko przytulić - powiedziałem przez sen, chociaż raczej nie powinienem o tym wiedzieć. To pewnie przez jakieś piękne kulinarne zapachy, które unosiły się w powietrzu. Ale jak już zasnę to tylko poranny brzask, bądź ryk smoka mnie obudzą. Śniłem więc dalej o hasaniu po łące goniąc za grzybkiem z nogami.
  13. -Spokojnie Clover. Jeżeli napadną na nas wilki to ja, i zapewne, wraz z Olo będziemy cię bronić, jak i całą naszą drużynę - powiedziałem z entuzjazmem, jednak późna pora sprawiła, że entuzjastyczny monolog przerwany został przez głośny ziew - Wybaczcie wszyscy, ale ja już chyba położę się spać. Podróż była bądź co bądź męcząca. Miło było się z wami zapoznać, ale na razie życzę wszystkim miłej nocy. - pożegnałem się i udałem się na swój hamak z liny. Zacząłem śnić o księżycu.
  14. -Magia księżyca powiadasz? - Zapytałem się retorycznie spoglądając na księżyc - Blask księżyca ma naprawdę w sobie coś magicznego, ale żeby ta magia mogła ścinać drzewa? -nie wiedziałem co o tym myśleć, gdyż magia to nie moja działka. Słyszałem co najwyżej o magii 4 żywiołów. Zamyśliłem się mocno, ale udało mi się ocknąć gdy usłyszałem głos Koniczynki -Wybacz mi księżniczko, ale trudno mi się zwracać oficjalnie do kogokolwiek. Dlatego to mój ojciec sprzedaje wszystko co znajduję, a nie ja - zaśmiałem się, jednak widząc, że żaden kuc nie podziela mojego poczucia humoru zmieniłem ton - A mam takie pytanie do ciebie Clover jeżeli mi pozwolisz. Czemu ty aż tak bardzo martwisz się o bezpieczeństwo? Żadna podróż nie może być w pełni bezpieczna, a jak to mówią bez ryzyka nie ma zabawy.
  15. Upadłem, ale ze śmiechem na ustach podniosłem się przy pomocy Olego - Nic się nie stało i wybacz waćpan, że się śmieje. Po prostu nie widziałem jeszcze kuca z takim entuzjazmem do tego co robi. Ba! Przebijasz w tym mnie. Miło jest mieć ciebie w naszej drużynie. Usłyszałem cichy głos Onyksisa, a jego słowa sprawiły, że z wrażenia usiadłem. -Wow...Ile to by drewna można było sprzedać gdyby tak ściąć pół lasu. - rozmarzyłem się na myśl o otworzeniu tartaku, jednak szybko ugryzła mnie ciekawość - Jeśli pozwolisz to się zapytam. Skoro jesteś magiem. To po co ci miecz? Równie dobrze możesz poranić kogoś z kuli ognia. -zapytałem Czekając na odpowiedź zostałem lekko zgaszony przez Clover, jednak szybko wrócił mi entuzjazm -Wiesz Koni...Clover. Będziemy ze sobą podróżować przez szmat drogi, więc równie dobrze możemy się zaprzyjaźnić. Jak to mówi mój ojciec: "Jeden przyjaciel jest wart tysiącowi klientów. Klienci sprzedadzą ci artefakty, ale żaden nie sprzeda takiego reliktu jakim jest przyjaźń" - powiedziałem do klaczy z uśmiechem na ustach
  16. Dwa ogiery zadały mi pytania. Postanowiłem wpierw odpowiedzieć na pytanie Olo. -Słyszałem tylko pogłoski. Podobno jest to Tawerniany Święty Graal. Napełnia się wszystkimi trunkami znanym kucom tylko za skinięciem kopyta. Dlatego też kto go zdobędzie zostanie Królem upojów i będzie musiał stawiać wszystkim kolejkę...Bynajmniej tyle słyszałem od tawerniarzy z Canterlotu. Oprócz tego miałem też kilka map do jakiś skarbów w Północnych Górach, jednak sam nie mam do nich zaufania. Zbyt często w pole mnie wyprowadzały i znajdowałem co najwyżej stary, zniszczony but. - odpowiedziałem pogodnemu wojownikowi. Po czym zwróciłem się do kuca którego wcześniej nagabywałem -Wracając do ciebie Onyksis. Dziadek mi kiedyś opowiadał o tym śmiałku. Był kapitanem elity, która pomagała wilkom w pokonaniu Armii Changelingów. Jedno machnięcie jego ostrza potrafiło podobnoż pół lasu skosić. Dwa dni opierał się samotnie atakom wroga. Jego ciała podobnoż nie znaleziono Po wiedzówce z przeróżnych legend i opowieści odezwała się do mnie Clover głosem słodkim jak miód. Typowym dla arystokrackich panien. -Możesz mi mówić jak chcesz Koniczynko ^.^ - lekko się zachichotałem - Powiem ci to tak. Podróżując samemu zdarzyło mi się już wiele wypadków. Czy to wilki mnie zaatakowały, czy to wpadłem w bagno, czy to misiek chciał się do mnie przytulić. Jednak nic mnie nie powstrzyma jak ustanowię sobie jakiś cel. Mój półtorak już wiele razy uratował mi życie i wiele razy na pewno zrobi to ponownie- tutaj wyeksponowałem swój miecz, który jest ze mną od kiedy zdobyłem swój Cutie Mark - Mam po prostu pewne postanowienie. Chcę być jak ci podróżnicy co przychodzili do sklepu mego ojca. Chcę mieć własną historię do opowiedzenia. - odpowiedziałem.
  17. U Onyksisa widać było lekkie zakłopotanie przez moje pytanie, więc trochę musiałem stłumić swój entuzjazm. Odrobinę spokojniejszy próbowałem odpowiedzieć na pytanie zakapturzonego kuca -Jeżeli ty mi też powiesz po co ci ten artefakt, to też ci powiem po co mi by się przydał. Jak już mówiłem na samym początku, nie mam bladego pojęcia co to jest, wiec nie wiem raczej co bym z tym zrobił. W większości przypadków jak coś znajduję to daję to do sklepu ojca, by mógł to sprzedać. Trzeba jakoś rodzinie pomagać, co nie. Jakby to było coś pożytecznego to pewnie bym zostawił to dla siebie. Dla przykładu taka różdżka do sterowania golemem przydałaby mi się przenosić swoje bagaże. Czasami udaje mi się znaleźć gigantyczne skrzynie i ni ma bata bym sam to przewiózł. - rozmarzyłem się na myśl o własnym golemie na którym mógłbym jeździć, ale uspokoiłem się, bo chciałem odpowiedzieć trochę więcej - Jednak co by to nie było to jak to mówiła moja matka "Przygoda sama w sobie jest skarbem". Dlatego często gęsto zdarza mi się wrócić z wyprawy bez niczego. Jednakże kuce jakie poznaje, przeszkody jakie pokonuje i widoki jakie podziwiam są zawsze bliższe memu sercu niż to co znajdę w wyniku tej wyprawy. Dlatego chciałem się z wami wszystkimi zapoznać
  18. Po swoim przywitaniu oczekiwałem odpowiedzi moich współtowarzyszy wyprawy. Wpierw odezwała się Clover i powiedziała bym przestał się wydzierać. Jak ja mogę się nie wydzierać jak jestem podekscytowany wyprawą? Jednak jej chłodne powitanie zbiło mnie trochę z tropu. Widocznie na tym świecie są jajogłowe kuce, które ponad znajomości i zabawę wolą książki i naukę. Wsłuchałem się też w wypowiedź Olo. Przypomina mi on podróżników, którzy przychodzili do sklepu mojego ojca i opowiadali historię swoich podbojów, wypraw i miłosnych uniesień. Wręcz lekka nostalgia za domem mnie wzięła. Jednak krótkie zdanie Onyksisa sprawiło, że moje oczy zaświeciły jak dwa wielkie bity. Podbiegłem szybko do siedzącego Onyksisa i lekko odsunąłem książkę z jego widoku: -Waćpan ty także idziesz na Wolfenburg!?! TO WSPANIALE! - wrzasnąłem z ekscytacji - Widzę, że jesteś oczytany. Zgaduje, że pewnie wiesz co tam się znajduje, bo wyglądasz na kuca co nie idzie byle gdzie bez powodu. Powiedz mi. Czy to starożytna broń? Albo albo magiczny relikt, a może skrzynia ze skarbem? Może różdżka do sterowania kamiennym golemem? A, a może to Święty Graal? Powiedz, powiedz, powiedz - mój entuzjazm nie słabnął.
  19. Treasure Chest lat 18. Jestem synem kupca i poszukiwaczem przygód, a tym bardziej skarbów. Szukanie skarbów było moim powołaniem od lat źrebięcych. Nie powiem by mi szło ma początku, ale w miarę upływu lat znajdowałem coraz więcej rzeczy, które posiadały coraz większą wartość. Wyruszyłem w tą podróż ze względu na pogłoskę, że w Twierdzy Wilków znajduje się wielkiej rzadkości artefakt. Na szczęście bądź nie kilka kucyków podróżowało tym samym szlakiem i udało mi się dołączyć do "drużyny". A bynajmniej tak to nazywam gdyż nie znamy się w ogóle. Tak prowadziłem sobie monolog w mojej głowie, gdyż póki co rozbiliśmy obóz na skraju drogi do Wielkiego Lasu, który musimy pokonać by iść dalej. Póki co wiem, że w swojej kompanii mamy grupę robotników, wysokiego pegaza co do lasu poleciał załatwić swoje potrzeby, tajemniczego skrybę w płaszczu, cichą i nie udzielającą się za bardzo klacz i knypkowatego kuca napakowanego jak 3 wielkie woły. Leżałem na swoim hamaku zrobionym z lin i czułem lekko napiętą atmosferę. Postanowiłem przysiąść przy ognisku i zacząć gadać: -Jako, że się jeszcze nie zdążyliśmy poznać to przedstawię się jako pierwszy. -zacząłem- Nazywam się Treasure Chest i moim talentem, hobby, pasją i pracą jest poszukiwanie skarbów. Wyruszyłem w tą wyprawę by znaleźć artefakt w Twierdzy Wilków, Wolfenburg. Nie wiem do końca co to jest i dlaczego tam jest i czy w ogóle tam jest, lecz nie będę wiedział czy tam jest jeżeli tego nie sprawdzę, co nie? - powiedziałem z szerokim uśmiechem na twarzy - A wy kim jesteście, jeżeli wolno mi spytać?
  20. Kitsun

    Krakon 2013

    Tera będę musiał znaleźć jakiś sposób na dorobienie sobie kasy i możliwe, że się wybiorę. (Przez Applejack na Animatsuri trochę przy dużo kasy wydałem =3 *buysomeapples*)
  21. Kitsun

    Woodstock 2013

    Gdybym całej kasy nie wydał na wyjazd do Warszawy na Animatsuri to możliwe, że bym jechał. Jednak obecnie mając suszę w portfelu w tym roku chyba będę musiał spasować.
  22. Kitsun

    Letnia Szkoła Animatsuri

    IMHO ta AJ jest warta swojej ceny, gdyż jest dobrze wykonana^^A co do kradzieży to mi osobiście niczego nie podwinęli. (Tylko mojemu kumplowi zajeżdżali non-stop miejsce na karimacie. Chyba spało tam w sumie z 5 osób =3) Ale wspomogłem tam jakiegoś Szczecinianina na pół biletu powrotnego, więc on mógł być ofiarą takowej kradzieży.
  23. Kitsun

    Letnia Szkoła Animatsuri

    150 zł. Szkoda, żem nikogo z forum nie spotkał (nawet łaziłem z tą AJ na plecach by jakiś Brony mnie zauważył =w=), ale udało mi się spotkać kilka osób, którzy przybili ze mną Brohoofa (jakiś przekombinowany, bo zamiast żółwika/brofista była to piątka z zamkniętymi palcami, ale brohoof to brohoof) Relację będę pisał częściami, bo mimo tego, że spałem dzisiaj 12 godzin to nadal jestem zmęczony.
×
×
  • Utwórz nowe...