Ano żyję, po prostu odeszłam z Youtube (a raczej Youtube mnie wykopało, a przy okazji na starego maila też już nie zaglądam), ale dziwne, że dopiero teraz się dowiadujesz, bo piszę co tydzień w tematach z odcinkami.
Żeby nie było, że offtopic, to parę słów o odcinku:
Polsky ma w swoim stylu coś takiego, że świetnie pisze historie typu 'slice of life' i to mu się chwali, choć nie jest to moja ulubiona cecha u scenarzysty MLP. Gdyby Polsky pisał scenariusze normalnych filmów, to dramaty w jego wykonaniu byłyby doskonałe, ale w filmach akcji mógłby nieco przynudzić widza. Historia była jak najbardziej pouczająca i życiowa. W zasadzie odcinek można podsumować słowami "Bardzo fajna historia, choć w sumie prawie nic się w niej nie działo". To chyba dlatego postanowiono przyprawić ten odcinek ciekawymi elementami wizualnymi i są one śliczne, ale nie nienaturalne (jak kurczak i krokodyl w Pinkie Pride).
Z innej beczki, potwierdziły się (znów) moje zarzuty, jakoby Luna była niegdyś po prostu złym kucykiem, a nie ofiarą omamioną przez coś zewnętrznego, w co uparcie wierzy znaczna część fandomu. Ja też lubię Lunę, ale przykro mi bardzo, takie są fakty
Niech żyje Solarne Imperium! Na pohybel Nowej Lunarnej Republice!